Renata trafiBa do mnie po drugim roku studiów. ZadzwoniBa do drzwi plebanii i zakomunikowaBa, |e jak jej nie wyspowiadam to ona zwariuje. CzuBem po jej dr|cym gBosie, |e jest czym[ mocno podBamana. Nawet nie próbowaBem namówi j na spowiedz. WiedziaBem, |e najpierw trzeba spokojnie porozmawia. Usiedli[my wic w pokoju go[cinnym i zacz li[my od modlitwy. Nie umiaBa zmówi porzdnie nawet Ojcze nasz. GubiBa si w sBowach i pltaBy jej si poszczególne zdania. Prosz ksidza, ja kompletnie nie czuj Boga! zaczBa zwierzenia Nie wiem co si staBo z moj wiar!? Czy ksidz wie, |e jeszcze przed matur byBam animatork wspólnoty, lataBam na poranne Msze [w. i medytowaBam codziennie SBowo Bo|e? Ksidz sobie wyobra|a, |e przez caB szkoB [redni miaBam swoj wspólnot, chodziBam do swojego kierownika duchowego, który zawsze miaB dla mnie jakie[ mdre sBowo! . Widzc w jej oczach Bzy, byBem ju| przekonany, |e to dla niej jaki[ wielki problem i przyznam, |e najpierw próbowaBem szuka przyczyn ukrytych gBboko w jej duszy. Renata z pasj opowiadaBa o swoim dawnym | yciu religijnym, o miBo[ci do Boga, o tym, |e potrafiBa kiedy[ szale dla Niego i wyrzeka si niemal wszystkiego. Dzi[ jej to wszystko gdzie[ uciekBo. ZaczBa prosi o modlitw nad sob, doszukiwa si równie| jaki[ wewntrznych zniewoleD i wypytywa o do[wiadczenie pustyni. Rzeczywi[cie przewrót byB wielki. PrzypominaBo to troch sytuacj soli, która nagle traci smak. Renata straciBa smak wiary i za|daBa ode mnie odkrycia przyczyny. Có| byBo robi? RozpoczBa si wic maBa wdrówka po jej |yciu w celu odnalezienia zagubionego smaku. Opowiedz mi o swoim studiowaniu prowadziBem swoisty dialog diagnostyczny. Mieszkasz ju| od dwóch lat w akademiku. Jak ci mijaj te chwile na studiach? Mo|e masz jakie[ problemy z nauk, lub z nowymi ludzmi z uczelni?. Renata z satysfakcj zaczBa opowiada o swoim studiowaniu. DzieliBa si tym, |e od pierwszego roku znalazBa sobie wspaniaBych przyjacióB na studiach i du|o te| czasu spdza na nauce. To wchodzenie w nowe [rodowisko tak mocno j zaabsorbowaBo, |e zabrakBo czasu na poszukanie nowej wspólnoty. Coraz rzadziej sigaBa po Pismo Zwite, a swój udziaB w Eucharystii ograniczyBa do niedzielnego obowi zku. Czemu[ tak ograniczyBa swój kontakt z Bogiem? pytaBem dalej. Widzi ksidz, |e to przecie|, przez ten straszny kryzys wiary tBumaczyBa si. Gdybym czuBa Boga tak jak kiedy[, to na pewno nie uciekBoby mi to wszystko!. Dla krótkiego odpoczynku zaczBem rozglda si po pokoju. Nagle mój wzrok utkwiB na póBmisku z owocami. Sam nie wiem skd si tu wziBy i do tego obok znanych mandarynek, pomaraDczy i grejpfrutów byBy tam jeszcze granaty i kiwi. WziBem do rki pi kny czerwony owoc granatu. Renata lubisz te owoce? zapytaBem. Skd mam wiedzie czy lubi skoro nawet nie wiem co to jest! odpowiedziaBa zdziwiona zmian tematu. To jest granat. W [rodku ma du|o soczystych pestek. Lubisz granaty? pytaBem dalej. Renata wytrzeszczyBa na mnie oczy dajc do zrozumienia, |e tym razem to chyba mi odbiBo. Jak mam wiedzie jak one smakuj, jak jeszcze ich nie jadBam!? odpowiedziaBa lekko podenerwowana. Nie da si poczu smaku jak si czego[ nie je!. My[l, |e nie masz racji kontynuowaBem. Ty nie wiesz jak smakuje ten granat, bo ci si co[ chyba musiaBo sta z poczuciem smaku?. Tego ju| byBo za wiele dla Renaty. Taki przeskok my[lowy zbiB j z tropu. Ksidz si na pewno dobrze czuje? recytowaBa patrzc na mnie z wytrzeszczem oczu. Bo u mnie, dzi ki Bogu ze smakiem jest caBkiem w porzdku, a to, |e nie wiem jak smakuje te przeklty granat to tylko dlatego, |e go nie jadBam!. U[miechnBem si i postanowiBem zakoDczy ju| zabaw. Przepraszam ci Renatko za t gBupi gadk z tym granatem, ale chciaBem ci u[ wiadomi, |e ty wcale nie masz kBopotów ze smakiem, tylko przestaBa[ je[. Kiedy miaBa[ wspólnot, czytaBa[ Pismo Zwite i przyjmowaBa[ Komuni, czuBa[ obecno[ Pana Boga. Przez te dwa lata nic zBego nie staBo si z twoim smakiem, ty po prostu przestaBa[ je[ to, co smakuje Panem Bogiem. Bez jedz
Pomóż w rozwoju naszego portalu