Dużo się mówi o modlitwie w okresie Wielkiegi Postu, że stać się człowiekiem modlitwy to nasze zadanie...
Przeczytałam ostatnio wiersz, nie wiem czyjego autorstwa, ale wyraża pewną, może i oczywistą dla niektórych, myśl:
„Modlitwa jest sercem dnia.
Z niej bierze swój początek ta limfa życiowa,
która przekształca twój codzienny trud
w bujne i pełne owoców drzewo.
Zacznij swój dzień z Bogiem
i zakończ go z Bogiem.
Ani jeden fragment twojego czasu
nie będzie banalny czy bezużyteczny”.
Narzekamy często na to, że dzień za dniem upływa, że czas jakby „przeciekał” nam między palcami. A przecież ani jeden fragment naszego życia nie będzie stracony, jeżeli wypełniony będzie modlitwą. Nikt nie powie, że tak jakoś życie minęło, że nic nie zrobiłem... Oddać swoją codzienność Panu, oddać w intencji swoich bliskich, a może i całkiem dalekich; za tego z kim dzielę swe życie i mieszkanie, albo za spotkanego dzisiaj człowieka. Wzbudzić intencje dnia, ofiarować swoją pracę. Ale nie tylko. Pan w tej naszej codzienności, w tym zakrzątaniu, zabieganiu, przyjdzie, upomni się, bo konieczne są chwile przeznaczone tylko dla nas (dla mnie i dla Niego). I muszę jeszcze pamiętać, że „Jedynym sposobem, by stanać przed Panem w modlitwie i w życiu, jest odczuwanie stałej potrzeby Jego przebaczenia i Jego milości”. (Mario Russotto „Powiew Boga” Warszawa, 2001, s. 32)
Wiele czasu upływa nam na spotkaniach z ludźmi, na kontaktach z drugim człowiekiem i bardzo sobie cenimy te wszystkie chwile. Są one niewątpliwie powodem radości. Mimo tego niektóre rozmowy dużo nas mogą kosztować, bo czasem nie wiemy, co powiedzieć, albo inaczej „jak” powiedzieć. Inne przychodzą łatwo, rozweselają serce... Jednakże podczas wszystkich uczymy się siebie. Tylko w kontakcie z drugim człowiekiem jesteśmy w stanie powiedzieć czy zachodzi w nas jakaś zmiana, czy mniej w nas egoizmu...
Mówiąc o modlitwie i spotkaniach, powołam się na niedawno przeczytane słowa sługi Bożego Jana Pawła II: „Modlitwa przygotowuje nas do spotkań z drugimi. Są to spotkania, w których dzięki duchowemu otwarciu możemy się wzajemnie poznawać i rozumieć także wtedy, kiedy czasu niewiele. Ja za wszystkich, po prostu, modlę się dzień w dzień. Gdy spotkam człowieka, to już się za niego modlę i to zawsze pomaga w kontakcie z nim. Trudno mi powiedzieć jak ludzie to odbierają - trzeba by ich zapytać. Mam jednak taką zasadę, że każdego przyjmuję jako osobę, która przysyła Chrystus - jako tego którego mi dał i zarazem zadał”. (Jan Paweł II „Wstańcie, chodźmy” Kraków 2004, s. 58)
Być człowiekiem modlitwy, to nasze zadanie. Szczególnie teraz, w okresie Wielkiego Postu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu