Reguła, że nieszczęścia chodzą parami, pasuje do sytuacji tego szpitala jak ulał. Od prawie dwóch lat nieczynny jest wyremontowany za 3, 5 miliona złotych, przygotowany do przyjęcia pacjentów odział chirurgii jednego dnia, z pełnym wyposażeniem medycznym. Zastrzeżenia ma m.in. straż pożarna i sanepid. Na likwidację usterek trzeba wyłożyć co najmniej 200 tys. złotych i od nowa poprowadzić wszystkie instalacje. Część sprzętu medycznego już utraciła gwarancje. Poprzedni szef szpitala Jerzy Sokołowski, odwołany z końcem listopada ub.r,, skierował sprawę do prokuratury.
W Szpitalu Praskim zmieniają się dyrektorzy, kondycja finansowa jest coraz gorsza, nowego dyrektora Pawła Obermeyera nie stać na przyznanie personelowi podwyżek.
Chirurg Jacek Sałkowski, przewodniczący szpitalnej „Solidarności”, mówi: - Pracownicy w tym roku nie dostali żadnych podwyżek, chociaż od stycznia 2008 r. obowiązuje dyrektywa UE o 48-godzinnym czasie pracy lekarzy.
Już za chwilę protest?
Połowa lekarzy nie zgodziła się bez wyższych wynagrodzeń pracować ponad ten limit. Z końcem lutego nie będzie kim obsadzić dyżurów. Dwugodzinny strajk na tle płacowym przeprowadziły w połowie stycznia pielęgniarki. Szpitalna „Solidarność” domaga się od dyrekcji podwyżek dla całego personelu, bo za chwilę może wybuchnąć protest radiologów, salowych i administracji.
Dlatego wiadomość o wstrzymaniu przez ratusz budowy pawilonu łączącego dwie części lecznicy pracownicy potraktowali jak nóż w plecy. - Ratusz prowadzi wobec nas szkodliwą politykę, grozi nam likwidacja - alarmują. - Dyrektor miejskiego Biura Polityki Zdrowotnej Ewa Wierzchowska zleciła zerwanie umów wykonawczych i unieważnienie przetargów, a konsekwencje finansowe tej decyzji - kilkanaście milionów złotych - ma ponieść szpital, czyli pracownicy - tłumaczy zdenerwowany dr Sałkowski. Magistrat ma wątpliwości, co do prawidłowości przetargu na wykonawstwo robót i chce, by specjaliści z Urzędu Zamówień Publicznych sprawdzili zgodność umowy z prawem.
Nie ma tych wątpliwości dyrektor Obermeyer i jego prawni eksperci. Zaskoczony jest też prezes firmy wykonującej budowę Jerzy Bodzioch. - Szczegóły umowy były konsultowane. Jeszcze tydzień przed podpisaniem kontraktu, w sierpniu, odbyło się spotkanie z udziałem dyrektor Wierzchowskiej, na którym omawialiśmy m.in. możliwość zwiększenia tempa robót w 2007 r. - mówi Bodzioch. Wszystko wskazywało na to, że czterokondygnacyjny budynek będzie gotowy o rok wcześniej. Szpital Praski ma zabezpieczać Euro 2012.
Ten szpital jest szczególny
Rozbudowa ma kosztować 66 mln złotych. W opinii dyr. Wierzchowskiej najpoważniejszy błąd to podpisanie przez poprzednią dyrekcję umowy bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego. Miasto ma na ten cel tylko 17 mln. Dr Sałkowski nie kryje irytacji: - Jeżeli mówi się teraz, że wystąpiły nieprawidłowości, to zakładając, że nawet były błędy - pozwolono budować od czerwca 2007 r. do stycznia 2008 r. obiekt, który ma wady prawne? Gdzie był nadzór finansowy, nadzór prawny? Gdzie była wówczas pani Wierzchowska, reprezentująca organ właścicielski? To dla ratusza wybory parlamentarne były ważniejsze niż Szpital Praski? - pyta. Nie kryje podejrzenia, że wstrzymanie budowy to celowa robota na szkodę szpitala, który chce się doprowadzić do upadłości.
A Szpital Praski jest miejscem szczególnym. To tutaj: pogotowie, policja i służby miejskie przywożą z Dworca Wschodniego i okolic Stadionu X-lecia ludzi bezdomnych i biednych, uczestników bójek i libacji alkoholowych. Ale też szpital ten jest ze wszech miar potrzebny, chociaż bezdomni pogłębiają zapaść finansową szpitala, bo za nich nikt nie chce płacić. Raport Biura Polityki Zdrowotnej ratusza z 2006 r. wyraźnie dowodzi, że Praga lokuje się na pierwszym miejscu jeśli chodzi o zachorowania, zgony i wypadki. Współczynniki tej dzielnicy są dwa razy wyższe niż średnia w całym mieście. Szpital działa od 1792 r., kiedy to siostry Bernardynki zaczęły prowadzić przy ul. Panieńskiej szpital o charakterze przytułkowym. Współczesne budynki powstały w 1900 i 1924 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu