Punktem wyjścia dla tego wywiadu był artykuł 151 „Ratio fundamentalis” z 8 grudnia 2016 r. – dokumentu Kongregacji ds. Duchowieństwa, zawierającego zasady formacji kapłańskiej - który m.in. uznaje wielką wartość obecności kobiet w procesie formacji seminaryjnej.
Kanadyjski kardynał kurialny zaznaczył, że mogą one uczestniczyć na różne sposoby w kształceniu przyszłych kapłanów: w ich nauczaniu teologicznym i filozoficznym, w uczeniu ich duchowości, wchodzić w skład zespołów formatorów, szczególnie na etapie rozeznawania powołania. „W tej dziedzinie potrzebujemy opinii kobiet, ich intuicji, umiejętności rozpoznania ludzkiej strony kandydata, stopnia jego dojrzałości emocjonalnej lub psychologicznej” – stwierdził rozmówca dziennika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jednocześnie podkreślił, że choć kobieta może być pomocna w duchowym towarzyszeniu seminarzyście, to jednak lepiej, żeby robił to kapłan, ona natomiast może mu towarzyszyć w formacji ludzkiej, gdyż w seminariach aspekt ten – zdaniem prefekta – nie jest wystarczająco rozwinięty.
Na pytanie, czy w obliczu niebezpieczeństwa klerykalizmu, pewnej kastowości, a nawet poczucia bezkarności księży, obecność kobiet w zespołach formatorów mogłaby się skupić właśnie na tych aspektach, kard. Ouellet wyraził przekonanie, że współpraca z nimi na równych zasadach pomoże kandydatowi w spojrzeniu na swą przyszłą posługę kapłańską i na to, aby szanował kobiety i umiał współpracować z nimi.
Zaznaczył ponadto, że „Ratio” wymaga dodatkowych uzupełnień i rozwinięcia, gdyż „nadal tkwimy w klerykalnej koncepcji formacji, która mimo coraz większego postępu, kontynuuje to, co było”. Przyznał, że wprawdzie w dokumencie tym jest więcej niż dawniej elementów humanistycznej formacji seminarzystów, ale ciągle jeszcze za mało zrobiono dla włączenia w nią kobiet.
Reklama
Zdaniem prefekta Kongregacji ds. Biskupów potrzebna jest zmiana myślenia, aby to nastąpiło. Przypomniał swą wypowiedź na niedawnej sesji plenarnej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego na temat twórczej wartości preambuły do dokumentu Franciszka „Veritatis gaudium” z 29 stycznia 2018 r. (o uniwersytetach i wydziałach kościelnych) dla odnowy studiów wyższych. Ale zaznaczył też, że nadal brakuje tam podjęcia tematyki kobiet i odpowiedzi na nią Kościoła. I nie chodzi tu wyłącznie o promowanie ich, ale o uznanie ich za integralną część całej formacji. W dokumencie tej rangi, który wybiega ku przyszłości, zabrakło choćby wzmianki na ten temat – skomentował kard. Ouellet. „To pokazuje mniej więcej, gdzie jesteśmy!” – dodał z ubolewaniem.
Nawiązując do tamtego posiedzenia, zaznaczył, że uczestniczyli w nim rektorzy uniwersytetów rzymskich i nawet sporo kobiet, ale w proporcji 1 na 10 mężczyzn. Jest więc jeszcze dużo do zrobienia na uczelniach katolickich – stwierdził mówca. Wskazał, że potrzebna jest „rewolucja kulturalna”, to znaczy zmiana myślenia.
Reklama
Zauważył następnie, że w toku kształcenia w seminarium przyszły kapłan musi się dobrze przygotować do kaznodziejstwa i wykonywania tych wszystkich funkcji, które ma pełnić, ale duszpasterstwo to przede wszystkim troska o ludzi. A zwracanie uwagi na innych jest przyrodzoną cechą kobiecą i najbardziej liczy się tu kobieca wrażliwość na inną osobę, a mniej na funkcję, którą ona pełni.
„Dotychczas troszczyliśmy się przede wszystkim o prawowierność, o dobrą znajomość nauki i nauczanie, ale jak możemy towarzyszyć tym ludziom, którzy powinni tym kierować?” – zastanawiał się kardynał-prefekt.
Na spostrzeżenie rozmawiającej z nim dziennikarki, że ciągle jeszcze trudno jest nawiązać równe relacje między kobietami a kapłanami, przedstawiciel Kurii Rzymskiej przyznał, że jest to rzeczywiście „głęboki problem”, wywodzący się ze sposobu, w jaki kobieta jest traktowana w rodzinie. To mężczyzna winien się bardziej zwracać ku kobiecie niż odwrotnie – zauważył.
Na pytanie, czy „kobieta stanowi zagrożenie dla kapłana czy seminarzysty”, odpowiedział, że prawdziwym niebezpieczeństwem jest to, że mężczyźni nie mają zrównoważonych stosunków z kobietami. Jest to groźne w kapłaństwie i należy to radykalnie zmienić – podkreślił purpurat. Dlatego, dodał, ważne jest, aby w czasie formacji były kontakt, konfrontacja i wymiana, bo pomoże to klerykowi współdziałać z kobietami w sposób naturalny i stawiać czoła wyzwaniu, jakim jest ich obecność, ale też pociąg do nich. Należy tego uczyć od początku a nie izolować przyszłych kapłanów, którzy później staną oko w oko z brutalną rzeczywistością, nad którą mogą później stracić kontrolę.
Reklama
Kardynał przyznał, że jest jakaś część prawdy w stwierdzeniu, iż gdyby kobiety odgrywały wcześniej większą rolę w formacji i w życiu księży, nie byłoby tak ostrego problemu przestępstw seksualnych w Kościele.
Przypomniał, że człowiek jest bytem emocjonalnym i jeśli brakuje współdziałania między płciami, istnieje ryzyko rozwijania czegoś zastępczego. Może się to wyrażać m.in. w sprawowaniu władzy, w zamkniętych stosunkach, które mogą stać się manipulacją i ostatecznie prowadzić do wypaczenia sumienia i do przestępstw seksualnych. „Sądzę, że dla kapłana nauczenie się wchodzenia w relacje z kobietami w ramach formacji jest czynnikiem humanizującym i sprzyjającym równowadze między osobowością a uczuciowością mężczyzny” – oświadczył kard. Ouellet.
Zauważył z kolei, że w ostatnich 40 latach dokonały się wielkie przemiany społeczne, przynajmniej na Zachodzie, ale uświadomienie sobie obecności kobiet w świecie pracy i w życiu publicznym ciągle jeszcze jest nowością. Kościół kroczy powoli, a jego opóźnienie wobec świata wynika także z faktu, że społeczeństwo coraz bardziej oddala się od niego. Sprzyjało to także zahamowaniu przywracania pełnej równości w posłudze, jak gdyby zróżnicowanie płciowe nic nie znaczyło.
Reklama
Kardynał zaznaczył, że jest już wiele kurii biskupich, w których kobiety są kanclerzami lub koordynują działalność duszpasterską, problemem jest jednak klerykalny wzorzec eklezjologiczny. Przypomniał, że w Kościele są ci, którzy odgrywają rolę pierwszoplanową: głoszą Słowo Boże, udzielają sakramentów, ale dodał, że księża nie są zasadniczą rzeczywistością w Kościele, gdyż centrum Kościoła jest nie ministerium, lecz chrzest, to znaczy wiara. I to świadczenie o niej jest rzeczywiście tym miejscem, w którym kobiety mogą zajmować niezwykłą przestrzeń – podkreślił rozmówca dodatku kobiecego do „L'Osservatore Romano”.
Sprzeciwił się też dwóm skrajnościom: niechęci do kobiet (mizoginii) i ich pozytywnemu mitologizowaniu, które są zarówno błędne, jak i w sumie takie same. Potrzebna jest, jego zdaniem, refleksja teologiczna oraz antropologiczna i duchowa na temat kobiet lub związków mężczyzna-kobieta. W ciągu wieków egzegeza całkowicie pomijała zróżnicowanie płciowe w nauczaniu o imago Dei – obrazie Boga, gdyż jest On duchowy. Tymczasem istotą tekstu z Księgi Rodzaju jest dynamika miłości między mężczyzną a kobietą, będąca obrazem Boga – stwierdził purpurat. Dodał, że obecnie egzegeci rozwinęli tę myśl, ale trzeba będzie jeszcze „dojść do konieczności przyswojenia sobie tego, czym są mężczyzna i kobieta”.
Na zakończenie prefekt Kongregacji ds. Biskupów odniósł się do sprawy ewentualnego dopuszczenia kobiet do kapłaństwa, choć nie odpowiedział wprost na to pytanie.
Przypomniał pogląd Ursa von Balthasara, że Maryja jest większa od Piotra, gdyż reprezentuje kapłaństwo chrztu w najwyższym stopniu jako pośredniczka daru Słowa wcielonego dla świata. A zatem Kościół ma postać kobiecą, ponieważ wiara jest przyjęciem Słowa i jest to podstawowe przyjęcie łaski, która jest kobieca, a Maryja jest tego symbolem. „Jest to eklezjologia, którą nazywam «ślubną», bo gdy mówię o zaślubinach, stawiam na pierwszym planie miłość” – wyjaśnił kardynał. Dodał, że dotyczy to nie tylko pary małżeńskiej, ale też życia konsekrowanego, kapłańskiego, służebnego, bo wszystko jednoczy się w tej relacji ślubnej między Chrystusem a Kościołem, objawiającym światu tajemnicę Boga, który jest miłością.