Ks. dr Jarosław M. Lipniak: - Co znaczy „być prawosławnym”?
Ks. dr Piotr Nikolski: - Trudno to ująć w kilku słowach. Myślę, że oznacza to bycie spadkobiercą Tradycji, dziedzictwa Ojców Kościoła, nie tylko tych z podręczników patrologii, ale też tych anonimowych, którzy budowali Kościół swoją modlitwą, ascezą i natchnioną twórczością. Tradycjonalizm sugeruje jakąś sztywność i skostnienie, ale to nie jest ludzka tradycja, tylko wciąż odnawiane doświadczenie obcowania z Bogiem w Jego niestworzonej łasce. Tej tradycji nie można zwyczajnie się nauczyć, trzeba wciąż na nowo przeżywać, doświadczać przez całe życie. Każdy prawosławny powinien być tego świadomy. Powinien też wiedzieć, że jest również odpowiedzialny za depozyt żywej wiary, niespaczonej przez nowinkarstwo. Ma prawo być dumny z dziedzictwa ortodoksji, ale musi też przez ten pryzmat patrzeć krytycznie na siebie samego i uczyć się pokory.
- Jak, Księdza zdaniem, ma wyglądać współczesny ekumenizm?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Przede wszystkim powinien być rzetelny i niepochopny. Entuzjazm lat 60. nie jest dla nas dobrym przykładem. Ekumenizm nie powinien być obliczony na szybkie wyniki. Powinna być dobra wola i życzliwość w dialogu, szczerość, ale nie poprawność polityczna. Jeśli nie będziemy mówić sobie prawdy, to lepiej wcale nie rozmawiać. Rozmawiać trzeba o wszystkim, i o tym, co łączy, i o tym, co dzieli. Moim zdaniem, ekumenizm powinien obejmować tylko wyznania chrześcijańskie. Chrześcijaństwo jest jedyne, wyjątkowe i ekskluzywne, i takie ma być.
- Czy uważa Ksiądz, że możliwa jest ponowna jedność Chrystusowego Kościoła?
Reklama
- Kościół z natury jest jednością. Oczywiście, przez ten tysiąc lat schizm i rozłamów ludzie dużo narozrabiali, i wydaje się nieraz, że jedność została bezpowrotnie utracona, ale sam Pan Jezus powiedział, że niemożliwe u ludzi, możliwe jest u Boga. Moje nadzieje i obawy są związane z tym, że jeżeli ludzie będą pamiętać, że zjednoczenie jest dziełem Pana Boga, to będzie dobrze. Natomiast jeżeli będzie się to robiło, aby szybciej, aby łatwiej, „na skróty”, to z tego dialogu niż nie wyjdzie, tylko kolejne zgorszenie, kolejna wrogość, jak np. Unia Brzeska, Unia Florencka przyniosły kolejne rozczarowanie, frustracje i jeszcze głębszy podział. Trzeba do tego podchodzić bardzo solidnie, nie dążyć do jakiś szybkich, spektakularnych sukcesów, instytucjonalnych rozwiązań, bo nieraz np. hierarchia może „się dogadać”, bo jest ona zawsze bardziej „upolityczniona” i skłonna do jakichś kompromisów, natomiast Lud Boży - jeżeli to nie będzie z natchnienia Bożego - i tak to wyczuje, i to wszystko się rozleci. Kiedyś miałem bardzo ciekawe spotkanie z jedną siostrą karmelitanką bosą, bardzo rozmodloną, która przez całe życie modli się o jedność Kościoła Chrystusowego, Chrystusowego, pojednanie między prawosławiem i katolicyzmem, ale właśnie nie na płaszczyźnie instytucjonalnej, ale duchowe, rzeczywiste zbliżenie. O takie, żeby - jak powiedziała, Pan Bóg jeszcze w dzieciństwie kiedyś jej dał takie polecenie - pokazał jej krzyże prawosławny i katolicki i powiedział: „Obydwa są moje. Módl się do mnie, abym je połączył”. I to jest to - to Pan Bóg ma połączyć, a nie ludzie przez jakieś kombinowanie, układy itd. Powinno się to stać w Duchu i prawdzie. Także to może nie nasze pokolenie zobaczy, nie wiemy, jak to będzie. Żyjemy w takich czasach, że kto wie, czy nie połączy nas prześladowanie - sytuacja w świecie będzie taka, że będzie się albo z Chrystusem, albo przeciwko Chrystusowi, i wtedy już nie będzie miejsca na inne podziały - trzeba będzie opowiedzieć się albo po jednej, albo po drogiej stronie.
- Jak ocenia Ksiądz stan świdnickiego ekumenizmu?
Ks. Waldemar Pytel: - Ocena zwykle bywa subiektywna. Każdy widzi tę kwestię inaczej. Można powiedzieć, że jest dobrze, ale też należy sobie życzyć o wiele więcej. Ponieważ nie jestem minimalistą, wierzę, że wiele w tym względzie przed nami.
- Kościół Ewangelicki postrzegany jest jako wspólnota bardzo liberalna. Czy Ksiądz zgadza się z tą opinią i czy liberalizm jest właściwą drogą dla Kościoła XXI wieku?
- Zgadzam się w pełni z tą opinią. Wynika ona jednak z prostego, chociaż dla mnie bolesnego, faktu niedoinformowania społeczeństwa. Trzeba bowiem pamiętać o strukturze światowego ewangelicyzmu. To, co akceptują ewangelicy na Zachodzie Europy, niekoniecznie jest akceptowane w Polsce. Sądzę, że polscy ewangelicy są konserwatywni. Daleko nam do liberalizmu, szczególnie w interpretacji Pisma Świętego, które jest podstawową normą wiary na Zachodzie. Moim zdaniem, liberalizm jest dla Kościoła, może ponętną, jednak zawsze ślepą drogą.
- A co z ekumenizmem? Czy widzi Ksiądz możliwość pogłębiania współpracy między Kościołami i do czego ów ekumenizm ma nas doprowadzić?
Reklama
- Uważam, że w XXI wieku chrześcijanie powinni razem stawać wobec faktu sekularyzacji i marginalizacji Kościoła. Ludzie oczekują od nas nie sporów i kłótni, ale wspólnego świadectwa wiary. Pole do wspólnego działania jest nieograniczone. Jednak pozostaje pytanie: czy wszyscy sobie takiej współpracy życzymy? Do czego taki ekumenizm miałby doprowadzić? Moim zdaniem, do jednego: wiary czynnej w miłości.
- Jak, według Księdza, wyrażać się ma luterańska tożsamość we współczesnym świecie?
- To kolejne pytanie, na które trudno udzielić krótkiej odpowiedzi… Trzeba zacząć od tego, że tożsamość ewangelicka wypływa z teologii, a ma swe uwiarygodnienie w praktycznym życiu. Ewangelik nie może sobie dać odebrać teologicznych pryncypiów i nie może zaprzestać składać dobrego świadectwa życia rodzinnego i zawodowego, solidności, pracowitości, uczciwości i uprzejmości w życiu społecznym, głębokiej wiary opartej na czytaniu Biblii, modlitwie. Luterańska tożsamość jest od czasów Reformacji niezmienna. Tam, gdzie ulega duchowi czasów, przestaje być luterańską… Reformacja rozegrała się na płaszczyźnie teologicznej, która wyrosła z nieustającego obcowania ze Słowem Bożym. Głębokie poznanie prawdy o Bogu wyrosłe z wiary na gruncie Biblii. Podstawowe wyznaczniki tożsamości ewangelickiej to: jedynie Słowo Boże; jedynie Chrystus; jedynie wiara; jedynie łaska - kształtowały one i nadal kształtują styl i sposób życia luteranina. One prowadzą mnie do Jezusa, który mnie odkupił i pozyskał przez swoją śmierć krzyżową. Tożsamość każe świadczyć życiem wiarę w Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dlatego również we współczesnym świecie nasza tożsamość jest niezmienna: ten, kto kocha innych, będzie też kochany! To najlepszy szyld naszej ewangelickiej tożsamości.