Reklama

Muzyka łagodzi obyczaje

Niedziela toruńska 2/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Musica delenit bestiam feram (muzyka łagodzi dziką bestię; łagodzi obyczaje) - to powiedzenie Arystotelesa (384-322 przed Chrystusem) jest często powtarzane, choć nie zawsze ze świadomością oddziaływania muzyki na działanie i stan psychofizyczny człowieka. Przekonanie o moralno-etycznym wpływie muzyki, o tym, że jest ona zdolna do kształtowania charakteru i obyczajów, więcej, odwracania od złych namiętności, a nawet uzdrawiania chorych, cechowało średniowieczną estetykę muzyczną. Ten element można odnaleźć w wielu traktatach teoretycznych tamtego okresu.
Naukę o tzw. etosie, czyli etycznym działaniu sztuki, zapoczątkowała szkoła pitagorejska. Uczniowie Pitagorasa sądzili, że dźwięki są w stanie pobudzać uczucia i wyrażać je. Byli przekonani o sile muzyki zdolnej oddziaływać na dusze, a więc mogącej naprawiać je albo niszczyć. Stąd wypływało ich kryterium podziału muzyki na dobrą i złą. Dobra to ta, która przyczynia się do poprawy charakteru, zła przeciwnie - deprawuje. Etyczną teorię pitagorejczyków rozwinął Platon (427-347 przed Chrystusem). W jego systemie filozoficznym muzyka miała być użyteczna, powinna być zdolna do formowania charakterów.
Wbrew temu, co można by sądzić, przekonanie o etycznym wpływie muzyki jest bardzo trwałe. Przecież współczesne systemy totalitarne wykorzystywały, i chyba nadal wykorzystują, odpowiednio dobrane utwory muzyczne do osiągania pożądanych postaw: u młodzieży, w armiach. Przypomnieć można tylko tzw. piosenkę zaangażowaną.
W pismach Ojców Kościoła etos otrzymał sens religijny. Muzyka doskonała to muzyka aniołów, najbardziej zbliżona do harmonii świata nadprzyrodzonego. Taka muzyka potrafi działać oczyszczająco, a nawet leczniczo. Znaczenie muzyki kościelnej we wczesnym średniowieczu zostało sprowadzone do stwierdzenia, że złe moce się jej boją. Jednak z biegiem czasu wzrastał jej zakres znaczenia, zwłaszcza w obszarze wychowawczym i poznawczym. Seweryn Boecjusz (ok. 480-524 po Chrystusie) twierdził, że źli ludzie lubią złą muzykę, dobrzy - dobrą. Można było zatem już wówczas zadać obiegowe dziś pytanie: Powiedz mi, czego słuchasz, a powiem ci, kim jesteś.
Wydaje się, że teoria o wpływie muzyki na człowieka, na jego zachowania i zdrowie ma zastosowanie w dzisiejszej nauce. Muzykoterapia znajduje się w programach studiów niektórych przynajmniej akademii muzycznych i medycznych. Jednak nie trzeba odwoływać się ani do naukowych teorii czy wyników badań, wystarczy obserwacja. Trudno mi odnieść się do wyników eksperymentów medycznych, nie jest to moja dziedzina, natomiast warto zwrócić uwagę na zachowanie młodzieży w kontekście muzyki, jakiej słucha.
Wielokrotnie doświadczałem tego, wielokrotnie też uczestniczyłem w dyskusjach na ten temat. Wynika z nich, że młodzi ludzie, którzy uczą się w szkołach muzycznych (tym samym obcują z muzyką dobrą) są bardziej wrażliwi, zdyscyplinowani i - co ważne - nie przejawiają agresji, przynajmniej w takim stopniu jak ich rówieśnicy pozbawieni tej możliwości. W szkołach muzycznych, nawet tych z dużą liczbą uczniów, przerwy międzylekcyjne służą celom, do jakich zostały zaprogramowane, nauczyciele z reguły nie muszą pełnić funkcji żandarmów, a elewacje budynków nie są pokryte graffiti.
Podobnie jest z koncertami. Dobra muzyka nie pobudza do negatywnych zachowań. Chyba nie zdarzyło się, by młodzi ludzie po koncercie filharmonicznym, nawet gdy w programie była prezentowana muzyka współczesna, trudna w odbiorze, urządzali burdy uliczne. Zresztą, nie ma potrzeby, by pisać w tym miejscu o sprawach oczywistych. Socjolog być może powiedziałby, że to wynik wychowania, niezależny od rodzaju słuchanej muzyki. Odpowiednio ukształtowany człowiek będzie szanować normy moralne. Niemniej warto uświadomić sobie, że w zakres wychowania wchodzi też stosunek do sztuki, do piękna. Może właśnie dlatego dzieci obcujące od najwcześniejszych lat z dobrą muzyką są bardziej wrażliwe i to nie tylko na piękno.
Na niełatwe pytania o dobrą muzykę niezwykle interesująco odpowiada kard. Józef Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI. Nie jest on muzykologiem, lecz jednym z najwybitniejszych teologów, stąd jego wypowiedzi na temat muzyki jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary są opiniami teologa i problematykę muzyczną naświetla od strony teologii, co zrozumiałe. Co prawda, wypowiada się on na temat muzyki kościelnej, ale nic chyba nie stoi na przeszkodzie, by przynajmniej niektóre stwierdzenia rozciągnąć na obszar całej muzyki.
W znakomitej książce „Nowa pieśń dla Pana”, napisanej przystępnym językiem, rozpatruje on muzykę jako najgłębszą formę osobistego kontaktu z Bogiem - jako modlitwę. Gdzie człowiek spotyka Boga, tam samo słowo nie wystarczy. Spotkanie to ożywia wszystkie obszary ludzkiego życia i sprawia, że staje się ono pieśnią pochwalną oraz uważa ją za najwyższą posługę muzyki. Tam, gdzie muzyka odsłania drogę do serca, tam staje się drogą prowadzącą do Jezusa, drogą, na której Bóg objawia swoje zbawienie.
Kard. Ratzinger umiejscawia muzykę kościelną w obszarze ograniczonym dwoma wektorami: z jednej strony będzie to muzyka popularna, muzyka dla mas, która stała się towarem ocenianym kryteriami handlowymi, z drugiej - muzyka o wysokich wymaganiach technicznych, artystyczna, ale wyalienowana, nie mogąca przekroczyć wąskiego elitarnego grona. Pomiędzy tymi skrajnościami jest - jak to określa Benedykt XVI - trwanie w muzyce, która istniała przed tym podziałem, przemawiała i nadal przemawia do człowieka. Po przekroczeniu jednej z tych linii granicznych muzyka wyrzeka się kultury wiary i tym samym przestaje być muzyką z ducha słowa Bożego i dla słowa Bożego. Zresztą, kard. J. Ratzinger mocno podkreśla związek muzyki ze słowem czyniąc z tego związku kryterium odróżniania muzyki kościelnej.
Benedykt XVI w swojej książce wyraźnie podkreśla odrębność muzyki kościelnej: Drogę dla niej wskazują przesłanki biblijne. Wychodząc z Ps 47,8 oraz Ps 33,3, a konkretnie sformułowania psallite sapienter (śpiewajcie mądrze), autor mówiąc o śpiewie mądrościowym wskazuje na sztukę związaną ze słowem (z ducha Logosu): abyście sami rozumieli to, co śpiewacie (gracie) i było to dla innych zrozumiałe. I bynajmniej nie chodzi tu o staranną wymowę tekstu, lecz o muzykę zrozumiałą, muzykę, która nie powoduje wewnętrznej dysharmonii, jaka często jest skutkiem obcowania z muzyką, nazwijmy tak, nową.
Dzisiaj przez kreatywność rozumie się takie działanie, jakiego nie podjął nikt w przeszłości, wynalezienie bądź wymyślenie czegoś całkiem własnego i nowego. Teolog natomiast patrzy na twórczy akt artysty jako na współdziałanie z Bogiem, uczestnictwo w Jego twórczości, odsłanianie piękna wszczepionego w serce artysty, piękna oczekującego już w stworzeniu. Wcale nie pomniejsza to godności twórcy, lecz wprost przeciwnie - ugruntowuje ją. Każda sztuka prawdziwie ludzka jest nieustannym zbliżaniem się do tego jedynego Artysty, do stwórczego Ducha.
Kościół dla muzyki sakralnej ustawił dwa własne drogowskazy. Otóż, muzyka liturgiczna powinna odpowiadać swoim charakterem wymaganiom wielkich tekstów liturgicznych: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus. Nie chodzi o to, by była to wyłącznie muzyka związana z tekstem. Jednak w tych tekstach znajduje ona wskazówkę dla własnej wypowiedzi. Drugą wskazówką jest chorał i polifonia G. Palestriny. I znów, nie znaczy to, że wszelka muzyka kościelna miałaby być naśladownictwem tamtych wzorów. Są to tylko wzorce pokazujące kierunek i nie można przewidzieć, co powstanie z przetworzenia tychże wzorców.
Na koniec pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedną myśl kard. J. Ratzingera: Muzyka w dzisiejszej postaci stała się wyrazem pewnej antyreligii. Ponieważ muzyka rockowa szuka wybawienia na drodze wyzwolenia od osobowości i odpowiedzialności oraz łączy się ściśle z ideami anarchicznej wolności jest z gruntu sprzeczna z chrześcijańską wizją zbawienia i wolności. Zatem nie z przyczyn estetycznych czy konserwatywnego uporu, ale z samej zasady muzyka tego typu musi zostać z Kościoła wykluczona.
Benedykt XVI, cytując Mahatmę Gandhiego, wskazuje na trzy przestrzenie życiowe kosmosu oraz na to, jak każda z nich określa sposób istnienia żyjących w niej stworzeń. W morzu żyją ryby, które milczą. Na ziemi zwierzęta krzyczą, trąbią, parskają. Ptaki natomiast, których przestrzenią jest niebo, śpiewają. Morzu zatem właściwe jest milczenie, ziemi krzyk, a niebu śpiew. Człowiek zaś łączy w sobie te właściwości: milczenie, krzyk i śpiew, bo nosi w sobie i głębię morza, ciężar ziemi, i wysokość nieba. I dopowiada Gandhiemu: dzisiaj widać, jak człowiekowi pozbawionemu transcendencji pozostaje tylko krzyk, ponieważ chce on być już tylko ziemią, usiłuje uczynić swoją ziemią nawet niebo i głębiny morza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: co jest warunkiem wszczepienia nas w Kościół?

2024-04-26 13:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

28 Kwietnia 2024 r., piąta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję