Dolnośląski Kurator Oświaty pisze list do maturzystów
Szkoły w całym kraju zostają zamknięte do 24 maja. Poinformował dzisiaj o tym minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. W związku z koronawirusem młodzież nieprędko powróci do szkolnych ławek. Dolnośląski Kurator Oświaty Roman Kowalczyk wystosował specjalny list do tegorocznych maturzystów. Poniżej prezentujemy jego pełną treść.
Drodzy Maturzyści! Szanowni Państwo Rodzice, Dyrektorzy i Nauczyciele!
W piątek 24 kwietnia br. dla uczniów ostatnich klas liceów ogólnokształcących i techników kończy się rok szkolny 2019/2020. Rok trudny- epidemia koronawirusa spowodowała zawieszenie zajęć w szkołach od 12 marca i konieczność prowadzenia nauczania na odległość. Tym goręcej gratuluję młodzieży ukończenia szkoły. Serdeczne podziękowania kieruję do wszystkich, którzy przyłożyli rękę do tego sukcesu, zwłaszcza do rodziców, dyrektorów, wychowawców i nauczycieli. Dobra robota - wszyscy Państwo możecie być z siebie dumni! Termin i sposób wydania świadectw ukończenia szkoły określą dyrektorzy dbając o zasady bezpieczeństwa i higieny.
Nam, kadrze pedagogicznej, przypadło w udziale ważne i odpowiedzialne zadanie wychowywania i kształcenia młodego pokolenia. Przekazywania umiejętności i wiedzy, formowania osobowości, hartowania charakterów. Wychowania uczniów na ludzi mądrych, dobrych, samodzielnych, pomocnych, aktywnych. Ludzi o otwartych głowach, gorących sercach, czystych rękach i prostych moralnych kręgosłupach. Kochających Polskę i naszą małą ojczyznę Dolny Śląsk. Szanujących innych ludzi, inne nacje i inne państwa. Takich, którzy śmiało krocząc przez życie wiele osiągną, będą kimś, przerosną swoich mistrzów.
Reklama
Serdecznie dziękując za zaangażowanie i wszystkie dotychczasowe działania bardzo proszę, byście Koleżanki i Koledzy w dalszym ciągu wspierali swoich podopiecznych w przygotowaniach do egzaminu maturalnego oraz egzaminu zawodowego. Uczyli ich zdalnie, utrzymywali żywy kontakt, służyli radą i pomocą, pokrzepiali dobrym słowem, dodawali energii i nadziei.
Drodzy Maturzyści!
Przed wami wymagający egzamin maturalny, nie bez kozery nazywany egzaminem dojrzałości. W tym roku trudniejszy, ponieważ będzie odbywał się w czasie pandemii koronawirusa. Zostanie przeprowadzony w drugiej połowie czerwca lub na początku lipca, o jego dokładnym terminie z 3-4 tygodniowym wyprzedzeniem poinformują Prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki i Minister Edukacji Narodowej Dariusz Piontkowski.
Reklama
Nie zostaniecie sami z wyzwaniem, jakim jest przygotowanie się do przesuniętego egzaminu maturalnego. Nie wątpię, że wychowawcy i nauczyciele w dalszym ciągu będą Was wspierać i pospieszą Wam z pomocą. Opieką otaczać Was będą bliscy i przyjaciele. Warto oglądać lekcje w Telewizji Polskiej (w ramach projektu „Szkoła z TVP” realizowanego we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej) adresowane do uczniów szkół ponadpodstawowych. Dużo się uczcie i sporo czytajcie, gdyż kto się dużo uczy i sporo czyta ten dużo wie i więcej rozumie. Nie darmo starożytni Rzymianie powiadali: „Non scholae, sed vitae discimus” (Uczymy się nie dla szkoły, ale dla życia) oraz „ Qidquid discis, tibi discis” (Czegokolwiek się uczysz, dla siebie się uczysz). Ucząc się, nie zapominajcie o śnie, zdrowym jedzeniu, chwilach odpoczynku, relaksu i rozrywki. Wiem, że łatwo jest mówić, a trudniej zrobić, ale może moje rady Wam się przydadzą. Gra toczy się o bardzo wysoką stawkę, bowiem od wyniku na maturze zależy otrzymanie indeksu na wymarzone studia i Wasze dalsze losy.
Młodzi Przyjaciele!
Jesteście naszą dumą i chlubą, przyszłością i nadzieją. Zrywacie się do lotu w dorosłość, dojrzałość, samodzielność. Bądźcie jak orły, polskie, królewskie, zwycięskie ptaki, które szybują wysoko. Wypływacie na otwarte morze, na głębię. Bądźcie jak okręty pod pełnymi żaglami, które prują fale znając cel podróży i port przeznaczenia (rzymski poeta, pisarz, filozof i retor Seneka Młodszy pisał: „Jeśli nie wiesz dokąd płyniesz, żaden wiatr nie będzie Ci sprzyjał”). Bądźcie cierpliwi, wytrwali, konsekwentni i odważni - wszak do odważnych świat należy. I nie zniechęcajcie się, albowiem przeszkody są po to, aby je pokonywać, a trudności, żeby hartowały.
Z całego serca życzę Wam znakomitych wyników na maturze. Długie życie przed Wami, więc życzę, aby było udane i spełnione, pełne pięknych chwil. Abyście odnaleźli w nim swoje miejsce, żeby się zrealizowały Wasze plany i spełniły marzenia. Jestem święcie przekonany, że sprostacie wyzwaniu, jakim jest egzamin maturalny w czasie zarazy.
Z życzeniami zdrowia i słowami otuchy
Roman Kowalczyk
Dolnośląski Kurator Oświaty
2020-04-24 13:20
Ocena:+10Podziel się:
Reklama
Wybrane dla Ciebie
Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”
„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym
samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego
doktora”, „świętego doktora” itp.
Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na
specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego
życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie
do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie
tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów
pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie
w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy
porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie.
Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa,
którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę.
Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując
przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy
nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego
uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w.
Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają,
że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić
Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim
kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego
pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec
we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy.
Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz).
Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej
Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który
zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono
pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach
papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty.
Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo
niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią
życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych.
Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne
lapis iste!” (żeby nie ten kamień).
Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich
- imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002
w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
Pan Bóg dał nam zdrowy rozsądek, rozum i wolną wolę, żebyśmy sami stanowili o naszym życiu. Chciałbym razem z wami modlić się o odwagę w pójściu za tym co jest dobre, piękne, szlachetne i prawdziwe. Niestety, zły duch w różny sposób chce nas od Pana Boga odciągnąć. Nie pozwólmy na to. Prośmy świętego patrona, żeby poprowadził nas do zwycięstwa - mówił bp Damian Bryl, który przewodniczył Mszy św. ku czci św. Michała Archanioła, patrona parafii oraz miasta i gminy Pogorzela. Biskup kaliski poświęcił odrestaurowany ołtarz główny i ołtarz Świętego Krzyża.
Witając biskupa, kapłanów i wiernych ks. kan. Dariusz Bandosz dziękował parafianom za zaangażowanie w odnowienie świątyni. Przypomniał, że w ciągu 15 lat udało się m.in. postawić pomnik św. Jana Pawła II, grotę św. Michała, zamontować w kościele nowe ławki, wykonać nowe ogrzewanie i oświetlenie, dokonać renowacji zabytkowej posadzki, położyć nowy dach na świątyni, przywrócić pierwotny wygląd wszystkich ołtarzy, a także przeprowadzić renowację parkanu na cmentarzu i zagospodarować otoczenie świątyni.
Adam Woronowicz to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Producenci biją się o niego, a filmy z jego udziałem osiągają rekordowe wyniki – „Teściowie”, „The Office PL”, „Skazana” i ostatnio „Bokser”. Przełomem w jego karierze była rola księdza Jerzego Popiełuszki, zaś za rolę Hermanna von Krausa w „Kamerdynerze” dostał nagrodę dla najlepszego aktora na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W szczerej rozmowie opowiada o swych wschodnich korzeniach, wspomina zawodowych mistrzów, opisuje, jak radzi sobie ze scenami miłosnymi oraz wyznaje, co uważa za najważniejsze w życiu. Jasno deklaruje, że jeśli chodzi o politykę przynależy do „ziemi niczyjej” i wprost odpowiada na pytanie, czy od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy - to opis wywiadu Bogdana Rymanowskiego z aktorem Adamem Woronowiczem. Ukazał się on na kanale na YT Rymanowski Live.
– Umiem wraz z zostawieniem kostiumu, z wejściem do samochodu… Totalny reset. Siadam sobie w Bieszczadach… byliśmy tam ostatnio z Agnieszką. Nie myślę kompletnie o żadnych rolach, o tym, co przede mną. Wiem, że mam tylko dwa dni albo trzy. Czytam sobie tylko czasami jakąś wiadomość; wiem, że one ostatnio są, jakie są – że jest coraz gorzej, a nie coraz lepiej – opowiadał aktor. – Ale to rzeczywiście daje mi taki duży dystans – przyznał.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.