12 marca 1966 r. kard. Stefan Wyszyński wystosował, zgodnie
z przyjętymi na lutowym posiedzeniu Głównej Episkopatu postanowieniami,
list do Władysława Gomułki, I Sekretarza KC PZPR. Jak podkreślił
sam Prymas Tysiąclecia, dokument jest bardzo długi. Stąd też nie
będę go cytował w całości, pozostając tylko przy jego obszernych
fragmentach. Prymas Polski pisał w nim m.in.:
List ten spowodowany jest zainteresowaniem, jakie Pan
Sekretarz okazał korespondencji biskupów polskich z Episkopatami
świata, a szczególnie listem do Episkopatu niemieckiego, z okazji
Tysiąclecia Chrztu Polski. Miałem zamiar skierować swój list do Pana
wcześniej, ale czekałem aż prasa krajowa przybierze ton spokojniejszy,
bo nie chcę działać pod naciskiem, by mój list zachował możliwy dla
człowieka obiektywizm.
Pragnę przede wszystkim podziękować za to, że Pan Sekretarz
odsunął zarzuty, jakie prasa i niektórzy referenci na zebraniach
nam stawiali, jakoby biskupi poddawali w wątpliwość granicę Polski
na Zachodzie. Tym stanowiskiem swoim ułatwił nam Pan obronę naszych
praw do słusznej oceny naszego postępowania. Był to zarzut dla nas
bardzo bolesny i niezgodny z powszechnie znanym stanowiskiem, jakie
wszyscy biskupi bez wyjątku zajmują od początku. W licznych przemówieniach
swoich, wygłaszanych we Wrocławiu, Fromborku, Malborku czy Szczecinie,
od chwili, gdy zacząłem pełnić obowiązki Prymasa Polski, dałem wyraz
niezmiennemu swojemu stanowisku, które dobrze znane jest za granicą,
a które ściągnęło na mnie ataki niektórych odłamów prasy niemieckiej.
Sądzę, że te liczne wypowiedzi moje, wielu innych biskupów i konstruktywna
praca nasza na Ziemiach Zachodnich wystarczają do obrony Episkopatu
Polski przed zarzutem, który tak uporczywie powtarzany jest w prasie
i rezolucjach, a nawet wkładany w usta dzieci i młodzieży szkolnej.
Przyjmując sprostowanie, uczynione przez Pana Sekretarza,
14 lutego 1966 r., jednocześnie pragnę podać kilka niezbędnych dla
całości sprawy wyjaśnień. Pomimo odwołania głównego zarzutu "zdrady",
przechodzi on nadal przez prasę; widziałem tak krzywdzący wyraz na
drzwiach domu biskupiego w Przemyślu, w Częstochowie i in.
Do dziś dnia prasa nie ustaje w swych atakach na biskupów
polskich, tworząc coraz nowe zarzuty, co szczególnie koncentruje
się na mnie. Czegóż to mi nie zarzucano? Ostatnio w "Trybunie Ludu" (
19 lutego 66 r.) nieznany autor tak zreferował treść redagowanych
przeze mnie przed wojną roczników pisma naukowego "Ateneum Kapłańskie",
że uczynił ze mnie zwolennika hitleryzmu. Nawiasem dodam, że w czasie
wojny byłem imiennie poszukiwany przez gestapo, z powodu artykułów "
antyhitlerowskich", ogłaszanych w "Ateneum". Niedawno zarzucano biskupom,
ni mniej ni więcej, tylko pobieranie sum od Konferencji w Fuldzie,
chociaż prawdą jest, że żadne sumy stamtąd od Episkopatu w Polsce
nie przychodzą "na utrzymanie jego egzystencji (...)".
W dalszej części tego listu kard. Stefan Wyszyński komentował
najczęściej powtarzane zarzuty. Wyjaśnił, że prof. Oskar Halecki
został zaproszony do wygłoszenia odczytu w ramach rzymskich obchodów
Milenium Chrztu Polski, dlatego że w kołach rzymskich cieszy się
opinią człowieka o wysokiej kulturze duchowej i naukowej. Kard. Stefan
Wyszyński podał jeszcze jeden powód takiej decyzji Episkopatu:
Nie mogliśmy powierzyć odczytu na Akademii w Rzymie żadnemu
historykowi w kraju, gdyż nie ma pewności, czy dostałby paszport.
Obawa całkowicie uzasadniona, na moim przykładzie.
Potem rozprawił się z zarzutem, jakoby kierował Polskę
na Zachód. Prymas Tysiąclecia podkreślił, że zbyt bardzo szanuje
swój naród, by miał go kierować gdziekolwiek. Natomiast nie można
zaprzeczać faktom, że cała historia dziesięciu wieków istnienia państwa
polskiego wywodzi się i jest ściśle związana z kulturą łacińsko-rzymską,
a więc kulturą zachodnią. Stąd też w okresie Milenium, w swoich przemówieniach
musiał często odwoływać się do tej tradycji. Ponadto każdy obywatel,
pisał Ksiądz Prymas, ma prawo do wolności światopoglądowej (w tym
mieści się wybór takiej a nie innej kultury) i politycznej (wybór
orientacji politycznej).
W kolejnych dwóch częściach zabrał głos w sprawie zarzutów,
że biskupi polscy wysłali list do Episkopatów świata bez porozumienia
z Rządem i w ten sposób weszli w jego kompetencje oraz nie przesłali
tekstów listów do władz. Kard. Wyszyński przypomniał, że listy były
pisane przez biskupów do biskupów, a nie do ministrów spraw zagranicznych,
czy do przedstawicielstw, uprawnionych do działań zobowiązujących.
Była to, i taka była intencja, wymiana myśli pomiędzy biskupami.
Zdziwienie Prymasa Polski wywołał zarzut o niedostarczeniu treści
listów do Rządu. Pisze więc, że do tej pory nigdy nie stawiano takiego
żądania, nawet w Porozumieniu. Ponadto postulat taki jest niezgodny
z Konstytucją, która gwarantuje wolność korespondencji.
Ten moment Ksiądz Prymas wykorzystał do osobistej skargi:
To prawo w stosunku do mnie jest stale naruszane, gdyż
wszystkie listy do mnie skierowane są otwierane, a mnóstwo listów
i depesz wprost mi nie doręczono.
Z kolei kard. Stefan Wyszyński przedstawił Gomułce echa
listów. Podkreślił przede wszystkim, że prawie wszędzie dobrze odczytano
intencje autorów - polskich biskupów jako listy o charakterze religijnym
i milenijnym. Ksiądz Prymas nie powiedział tego wprost, ale przecież
łatwo wyczuć w tym miejscu żal, że gdzie jak gdzie, ale w Polsce
nie powinno być problemów z odczytaniem zamiarów polskich biskupów.
Podobnie było także z odczytaniem treści listów. W listach do Prymasa
Tysiąclecia i artykułach publikowanych w prasie zachodniej (wyłączywszy
rewizjonistyczną) podkreślano, że list (...) do biskupów niemieckich
jest potwierdzeniem znanego stanowiska biskupów polskich, zajętego
ostatnio w Olsztynie i Wrocławiu. Widać tu zgodność stanowiska Episkopatu
i Rządu w sprawie granicy Polski na Zachodzie. I znowu gdzieś jest
tu nie wyrażony w słowach żal, iż wszędzie to widzą tylko nie w Polsce.
W świetle niewątpliwego przysłużenia się biskupów polskich
dobrej opinii Polski w całym świecie kard. Stefan Wyszyński ocenił
działania Rządu:
Szkodliwość tej akcji dla Polaków nabrała jeszcze ostrzejszych
wymiarów, gdy Szef Gabinetu premiera ogłosił swój komunikat, usiłując
uzasadnić odmowę paszportu Prymasowi na uroczystości milenijne w
Rzymie. Argumenty zawarte w tym komunikacie są tak szokujące, że
współczesny człowiek, który coraz bardziej uważa cały glob i przestworza
za swoją ojczyznę (por. Encyklika Jana XXIII "Pacem in terris"),
nie może tego zrozumieć.
Na tle polemiki w sprawie milenijnych listów kard. Stefan
Wyszyński poczynił jeszcze trzy spostrzeżenia.
Pierwsze dotyczyło monopolu opinii środków społecznego
przekazu, cenzury prewencyjnej. O szkodach wyrządzanych w ten sposób
nie tylko Polakom, ale także Rządowi Ksiądz Prymas pisał, ilustrując
problem doniesieniami z Soboru Watykańskiego II. Następne dotyczyło
taktyki upatrywania wszędzie wrogów PRL, wmawiania w ludzi wrogości
i mnożenie takich wrogów.
W końcu przedstawił sprawę Ziem Zachodnich tak, jak jest
widziana przez Kościół niemiecki. W tym miejscu pisał m.in.:
Według życzliwych wyjaśnień kard. Doafnera z Monachium
Niemcy nie są podatni na argumenty historyczne, którymi uzasadniamy
nasze prawa do Ziem Zachodnich. Natomiast - co Kardynał z naciskiem
podkreślił - są wrażliwi na argumenty: 1) że Niemcy wyrządziły wielką
krzywdę Polsce w czasie wojny; 2) że Ziemie Zachodnie dla Polski
to sprawa być albo nie być naszej państwowości. - Wyjaśnienia te
pochodzą od człowieka, który jest bardzo Polsce życzliwy, przekazuję
do wiadomości Pana Sekretarza.
Na zakończenie Prymas Tysiąclecia napisał:
Sądzę, że największą korzyścią - obok wartości religijnych
- z wymiany listów między biskupami polskimi i niemieckimi jest to,
że biskupi polscy spowodowali przyznanie się do win popełnionych
przez naród niemiecki wobec narodu polskiego. Jest to niełatwa spowiedź
dla Niemców, a jednak miała miejsce, szeroko się rozeszła po świecie,
i była przyjęta z nadzieją przez ludzi zabiegających o utrzymanie
pokoju światowego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu