Rozmawiając z Radiem Watykańskim, ks. Ivan Maffeis zauważył, że Kościół prowadzi w tym kraju 12 tys. szkół. Uczęszcza do nich 900 tys. uczniów. W odróżnieniu od większości krajów liberalnych we Włoszech szkoły niepaństwowe niemal w całości są opłacane przez rodziców. W ten sposób, uchylając się od swych konstytucyjnych powinności, państwo oszczędza na szkolnictwie od 5 do 6 mld rocznie. Rodziny z konieczności godzą się na taki dyktat państwa. Jednakże w przypadku wyjątkowych kryzysów, jakim jest epidemia i związane z nią bezrobocie, nie radzą sobie z takim dodatkowym obciążeniem ich budżetów. Stąd apel episkopatu o nadzwyczajną interwencję państwa w tym roku.
Ks. Maffeis przypomina, że wraz z upadkiem kościelnego szkolnictwa zagrożonych zostanie 100 tys. etatów, a państwo na dłuższą metę straci miliardy euro, które do tej pory pozyskiwało od rodzin.
Podsekretarz włoskiego episkopatu zauważa również, że szkoły katolickie wbrew temu, co się niekiedy sądzi, nie są przeznaczone dla elit czy ludzi bogatych. Korzystają z nich rodziny, którym zależy na wychowaniu swych dzieci według chrześcijańskich wartości. A teraz nie proszą o jałmużnę czy przywileje, lecz o uznanie przez państwo ich wkładu w kulturowe dziedzictwo narodu - dodaje podsekretarz episkopatu Włoch.
Pomóż w rozwoju naszego portalu