Reklama

Arcybiskupi Komitet Charytatywny -

Egzamin z chrześcijaństwa

Z chęci niesienia pomocy osobom internowanym i ich rodzinom 25 lat temu powstał Arcybiskupi Komitet Charytatywny, który właśnie teraz, w październiku, zakończył swoją posługę Kościołowi wrocławskiemu. Po 13 grudnia 1981 r. grupy młodych ludzi, zbulwersowanych wprowadzeniem stanu wojennego, zaczęły się zbierać w różnych punktach należących do Kościoła w celu zorganizowania pomocy osobom represjonowanym. Młodych, oburzonych, ale też przerażonych działaniami władz przybywało. Chcieli pomóc.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Początki i szybki rozwój

Reklama

Nazwę AKCh zawdzięcza rozmowom toczącym się podczas spotkań w gronie profesorów i działaczy KIK-u. Trzeba tu wymienić prof. Romana Dudę, prof. Józefa Łukaszewicza, Ewę Szumańską, Marka Lewkowicza i jego żonę Teresę, Urszulę Kozioł, Annę Janicką-Dutkiewicz i Annę Łuszczewską, Elżbietę Machowczyk i kapłanów: kard. Gulbinowicza, bp. Dyczkowskiego, ks. Zienkiewicza, ks. Dziełaka, kapelana Komitetu, i ks. Drzewieckiego.
Ks. Andrzej Dziełak: - Był dekret o stanie wojennym, ale nikt nie wydał dekretu o tym, jak należy się w takiej sytuacji zachować. Co mają zrobić przyzwoici ludzie wtedy, gdy ich bliscy są internowani, poszukiwani, napiętnowani, uważani za wszelkie zło dla państwa. Jak miał się wtedy zachować przyzwoity człowiek, Polak, a przede wszystkim chrześcijanin? Chciał pośpieszyć z pomocą. Wszystkie organizacje były wtedy zawieszone, nie był zawieszony Kościół. Ci, którzy chcieli być wolni, ciągnęli właśnie tam. Przychodzili do swoich duszpasterzy, przychodzili też do ks. Zienkiewicza „Pod Czwórkę”, do Centralnego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego. I właśnie tam znaleźli miejsce, w którym mogli organizować pomoc. Zaczęły spływać pierwsze dane: kto jest internowany, gdzie przetrzymywany, jaki jest stan jego zdrowia. Kompletowaliśmy listy internowanych. Przychodziły rodziny poszkodowanych - albo do kurii, albo do duszpasterzy i przynosili takie informacje. Zaczęły przychodzić pierwsze grypsy z więzień. Razem służyło to jako materiał do sporządzania list. Czego potrzebują, jak się czują. Stan zdrowia niektórych wymagał interwencji lekarza. Te informacje przekazywaliśmy Księdzu Kardynałowi, a on dobijał się do wysokich władz. Działalność Komitetu nie była tajemnicą. Dziś mamy przecież dostęp do informacji jak Arcybiskupi Komitet był widziany przez Służby Bezpieczeństwa.

Arcybiskupi Komitet Charytatywny docierał do więzień, przynosząc leki, jedzenie i książki. Organizował pomoc prawną i medyczną. Wspierał duchowo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przychodziło wielu

Reklama

Do działalności w AKCh włączyły się konkretne grupy zawodowe. Był Kazimierz Braun ze swoją ekipą z Teatru Współczesnego, byli lekarze, na czele z dr Krystyną Niemcową i dr Zofią Pruszyńską. Przeprowadzali badania, umieszczali w szpitalach osoby zagrożone. Swoją fachową działalnością wspierała AKCh grupa prawników: Stanisław Afenda, Aranka Kiszyna, Henryk Rossa, Maria Ćwiklińska. Zgłosił się również największy wówczas autorytet prawniczy, sędzia Mirosław Filipowicz, który zrezygnował ze stanowiska prezesa Sądu Najwyższego.
Ks. Andrzej Dziełak: - Był lęk i obawa, ale silniejszy był ten imperatyw wewnętrzny: chcę i muszę pomóc. Najważniejsza była pomoc moralna. Wiadomo, pomoc materialna nie była bagatelną, jednak stan wojenny polegał przede wszystkim na tym, aby społeczeństwo przerazić. Odruch przezwyciężenia lęku to już było zwycięstwo. Młodzież chciała się sprzeciwiać i to w sposób bardzo radykalny, zdecydowany. My, jako duszpasterze akademiccy, musieliśmy na te rozpalone głowy wylewać zimną wodę: na przemoc człowiek, chrześcijanin nigdy nie może odpowiadać przemocą. Powinien odpowiedzieć postawą jasną, zdecydowaną, ale pełną dobra. Tu Kościół spełnił bardzo ważną rolę: uczył nieść pokój.
Nasz kraj wpędzono wtedy w izolację, komunikacja z innymi krajami była niemożliwa. A jednak była i do istniejącego przy kurii Referatu Dobroczynności Chrześcijańskiej, bo przecież działalność Caritas była zawieszona, docierała znacząca pomoc materialna z krajów zachodnich. Świadomość, że nie zostaliśmy zostawieni, jak kiedyś, dodawała skrzydeł. Była pomoc z Francji, z Niemiec, głównie z Dortmundu, z Austrii, z Włoch. Wielu internowanych to byli profesorowie wyższych uczelni, mieli swych przyjaciół za granicą. Również duszpasterze, z ks. Zienkiewiczem na czele, posiadali licznie zainteresowanych losem ich kraju ofiarodawców. Jednak przede wszystkim Ksiądz Kardynał, którego przy każdej zagranicznej wizycie pytano o to, co się dzieje w Polsce. Bywało tak, że po jego powrocie zasypywały kurię lawiny paczek przesyłane z jakiejś włoskiej parafii.

Struktura Komitetu

Reklama

Na początku AKCh nie posiadał żadnej struktury, jednak z czasem, kiedy pracy przybywało, koniecznością okazało się uporządkowanie działań. W marcu 1982 r. powstała Rada Komitetu i ustalono nazwę: Arcybiskupi Komitet Charytatywny. Z czasem prof. Roman Duda zaczął pełnić rolę przewodniczącego ze strony świeckiej. Odpowiedzialnym, wobec ewentualnych interwencji władz, za wszystkie działania był kard. Henryk Gulbinowicz. Dawało to poczucie bezpieczeństwa i było krokiem roztropnym: nie narażało nikogo na zarzut tworzenia organizacji w warunkach stanu wojennego. Co czwartek odbywały się zebrania. To w czasie ich trwania narodziły się projekty ujęcia w ramy organizacyjne wszystkich działań. Powstały sekcje, ze sztabami odpowiedzialnie wypełniających obowiązki ludzi. Była sekcja „B-B”, pomocy błyskawicznej. Jej zadaniem było jak najszybsze docieranie do rodzin osób represjonowanych, była Opieka nad internowanymi, Opieka nad więźniami politycznymi, Sekcja łączników, dyżurów, pomocy prawnej, Sekcja wakacyjna, magazynowa, finansowa, medyczna, nauczycielska. Szczególną rolę odegrała Sekcja procesowa. Jej członkowie obserwowali procesy polityczne, organizowali udział obrońców przed sądami karnymi, gromadzili i opracowywali dokumentację procesową. Dziś, po latach te materiały posiadają niezwykłą wartość historyczną. To są trzy tomy dokumentów, które tylko dzięki staraniom osób zaangażowanych w sekcję przetrwały, ponieważ dokumentacja gromadzona przez Urząd zaginęła. Podobno w czasie powodzi.
Ks. Andrzej Dziełak: - Byłem na procesie Władysława Frasyniuka…

Rok 1981 r. to dziś to odległa data. Wielu, zwłaszcza młodszym, kojarzy się z powtarzanym później sloganem: Nie było „Teleranka”. Ale wydarzenia zimy 1981 r. wpisały się na zawsze w życie wielu rodzin obecnością lęku, osaczenia, bólu i strachu o losy najbliższych. Internowania, szykany, przesłuchania i rewizje. Jeśli ojczyzna jest matką, to można by po latach odważyć się powiedzieć, że właśnie wtedy rodzic porzucił własne dzieci, zamykając je w więzieniach. Ci, którzy narażając życie, próbowali protestować przeciw skostniałej, peerelowskiej rzeczywistości, wspominają, że to bolało najbardziej.

Wizyty w więzieniach

Reklama

Z inicjatywy AKCh odbyły się 32 wyjazdy duchownych do pięciu miejsc internowania. Na miejscu przekazywano paczki ze środkami czystości, książki, ubrania. Dostarczano też żywność do ogólnego spożycia, dla całego ośrodka, np. 20 worków mąki, 70 worków ziemniaków (od mieszkańców Namysłowa), ziemniaki od „Solidarności” Rolników Indywidualnych z parafii w Trzebnicy. Dostarczano cukier, jajka, mleko w proszku a nawet chleb.
Ks. Andrzej Dziełak: Potrzebna była pomoc w organizowaniu wyjazdów biskupów i kapłanów do ośrodków internowania. Te wyjazdy nie należały do najłatwiejszych, bo trzeba pamiętać, że Dolnoślązacy byli osadzeni w ośrodkach bardzo odległych, np. panie aż w Gołdapi, na drugim końcu Polski. Jeździliśmy do Głogowa, Strzelina, Grodkowa, Nysy, Kamiennej Góry i Strzelec Opolskich, i oczywiście do Wrocławia, na Kleczkowską. Każda z tych wizyt to było przełamywanie izolacji osadzonych, dlatego ich znaczenie jest nie do przecenienia. Ale też była szansa na rozmowę Księdza Kardynała, biskupa Adama z władzami więzień. To był wyraz walki o internowanych: zobaczcie, oni nie są sami, nie możecie z nimi zrobić tego, co się wam podoba. Jesteśmy z nimi.

NajNajważniejsze wspomnienia

Ks. Andrzej Dziełak: Przetrwaliśmy, bo byliśmy zespołem, ale też dlatego, że wciąż zapraszaliśmy Pana Boga do pomocy, bo to nie była praca tylko na ludzkie siły. Były wspólne Msze św., i dni skupienia. „Solidarność” zepchnięto do podziemi, ale ona wychodziła takimi żywymi pędami właśnie w ten sposób: ludzie ludziom pomagali jak tylko potrafili.
Wrażeniem niezapomnianym pozostaną wizyty w więzieniach. I tu stają przed oczami spowiedzi, rozmowy osób, które przecież w swych najszlachetniejszych marzeniach, pragnieniach chciały zrobić coś dla siebie, swoich rodzin i ojczyzny, a zostały ukarane stanem wojennym.
Trudne były odwiedziny osób, które przychodziły do AKCh testować nas, duszpasterzy, zaangażowanych. Były osoby tzw. podpuchy, mówiły, że się ukrywają. To realia tamtego, trudnego czasu. Ale broniłbym przed wydawaniem pochopnych osądów, szybkich ocen. Trudne były przesłuchania, na które zwykle przyjeżdżano po mnie samochodem i wieziono do „pałacu pod blachą” a wracałem stamtąd sam. Dla mnie był to jeden z najbogatszych okresów mego życia kapłańskiego, pozwolił zrozumieć, co to znaczy praktykować Ewangelię, i być praktykującym katolikiem. Patrzyłem na ludzi, którzy umieli dać świadectwo.

Reklama

Urszula Kozioł: Teraz, kiedy tak wiele spraw i tyle drogich niegdyś osób szpetnieje w zastraszającym tempie, myślą wraca się - w poszukiwaniu otuchy - do wspomnień z trudnych lat stanu wojennego, kiedy to nasze polskie społeczeństwo - w ogromnej masie - wykazało się niekłamanym heroizmem i wielkością serca. Może my potrafimy być piękni jedynie w biedzie?

(fragm. „O niegdysiejszych śniegach”)

KS. ANDRZEJ DZIEŁAK był kapelanem Arcybiskupiego Komitetu Charytatywnego, który powstał we Wrocławiu po wprowadzeniu stanu wojennego. Komitet organizował pomoc dla internowanych, aresztowanych lub represjonowanych działaczy NSZZ „Solidarność” i innych organizacji niezależnych oraz ich rodzin. Ks. Dziełak został odznaczony Nagrodą Prezydenta Wrocławia (2005 r.) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (nadany przez Prezydenta RP). 24 stycznia 2007 r. otrzymał status pokrzywdzonego. Dziś jest proboszczem parafii pw. Św. Józefa Oblubieńca w Żórawinie.

Wrażeniem niezapomnianym pozostaną wizyty w więzieniach. I tu stają przed oczami spowiedzi, rozmowy osób, które przecież w swych najszlachetniejszych marzeniach, pragnieniach chciały zrobić coś dla siebie, swoich rodzin i ojczyzny. A zostały ukarane stanem wojennym.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadek Jezusa

Był poczytnym pisarzem, żarliwym kontrreformatorem, a nade wszystko – wybitnym teologiem. Często nazywany jest drugim, po św. Bonifacym, apostołem Niemiec.

Piotr Kanizjusz urodził się w Nijmegen w Niderlandach i od najmłodszych lat marzył o sprawowaniu posługi kapłańskiej. Krok ku temu uczynił przez podjęcie studiów teologicznych w Kolonii. W 1543 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Moguncji. Swoimi przymiotami intelektualnymi i duchowymi szybko zaskarbił sobie uznanie otoczenia, o czym świadczy fakt, że jeszcze zanim przyjął święcenia, kilkukrotnie wysyłano go z poselstwem do cesarza Karola V. Święcenia kapłańskie przyjął w 1546 r. Rok później, jako teolog biskupa Augsburga, przybył na sobór trydencki.
CZYTAJ DALEJ

Pracować dla nadziei – czas przedświątecznej modlitwy jasnogórskich pracowników i wolontariuszy

2024-12-20 20:36

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wolontariusze

pracownicy

BPJG

Kilkaset osób swoje życie zawodowe związało z Jasną Górą. Za ich wkład i posługę pielgrzymom, „oddawanie swojego życia w posłudze miłości”, dziękują paulini. Tradycyjnie przed świętami Mszy św. przewodniczył przeor klasztoru wraz z ojcem administratorem i ojcami dyrektorami. Po niej odbyło się spotkanie przy wspólnym stole. – To miejsce żyje nie tylko dzięki paulinom, ale dzięki wam wszystkim, którzy tutaj pracujecie – mówił jasnogórski przeor.

By realizować misję służby pielgrzymom, paulin zatrudniają setki osób, które wspierają ich w codziennej posłudze. Świeccy pracują m.in. w Domu Pielgrzyma, Radiu, Biurze Prasowym, w zakrystii, kuchni czy na parkingach.
CZYTAJ DALEJ

Papież odmówi jutro „Anioł Pański" z Domu św. Marty

Ze względu na intensywne zimno, w połączeniu z objawami przeziębienia, które ujawniły się w ostatnich dniach, jutro, w niedzielę 22 grudnia, Papież Franciszek poprowadzi modlitwę „Anioł Pański" z kaplicy Domu św. Marty - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni, za pośrednictwem kanału Telegram. Dodał, że jest to związane także ze zobowiązaniami Papieża w najbliższym tygodniu.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Papież przewodniczy modlitwie „Anioł Pański" z Domu św. Marty, który wybrał na swoją rezydencję. Także w grudniu ubiegłego roku, z powodu zapalenia płuc, które zmusiło go do zmiany zobowiązań w swoim programie i rezygnacji z podróży do Dubaju na COP 28, prowadził stamtąd modlitwę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję