Pośród licznych sanktuariów diecezji świdnickiej zapomnianym, a niewątpliwie zasługującym na bliższe poznanie jest sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, częściej znane mieszkańcom Wałbrzycha i okolic jako kościółek Matki Bożej Bolesnej.
Owo sanktuarium stojące przy placu Kościelnym - zwane niekiedy przez mieszkańców Sercem Wałbrzycha - to świątynia o najstarszym rodowodzie w historii miasta. Stoi sobie, ten niepozorny, malutki kościółek niczym „ostaniec, ginąc pośród wysokiej zabudowy, pomiędzy kościołem Czerwonym (Aniołów Stróżów) a kościołem Białym (ewangelickim)”. Pierwotny - jeszcze drewniany - wymieniony jest po raz pierwszy w 1305 r., już jako miejsce „słynące łaskami”. Jest to już informacja wiarygodna o istnieniu w tym miejscu kościoła - ponieważ podbudowana jest dokumentem „Liber fundationis episcopatus Wratislaviensis” wystawionym za panowania księcia świdnickiego Bolka I Statecznego.
Niektóre XVII-wieczne kroniki cofają czas powstania do roku 1191r., jednakże nie zostało to potwierdzone źródłowo. Odnosić się to mogło do istniejącego w tym miejscu słowiańskiego okopu pierścieniowego, tzw. slavischer Rundwall, który badany był przez archeologów niemieckich. Według opowieści spisanych przez Ignacego Nasona w „Feniksie odrodzonym...” - wydanych w 1667 r. w Świdnicy - ufundować go miał rycerz z wdzięczności za szczęśliwe uratowanie życia. Wtedy to także „zamieszkała pośród lasów, w tym cudownym miejscu Matka Boża Bolesna, uświadamiając mieszkańcom, że jest Ona obecna wśród ludzi szczęśliwych i cierpiących, że jest zawsze pośród nas”. Była to swoista podzięka, a i budowla wotum wzniesiona „na chwałę Matki Bożej”.
Cudowność, wyjątkowość tego miejsca wzmacniał fakt wypływania zza ołtarza źródła o właściwościach, które znane były szeroko w okolicy. Do tego miejsca - rozsławianego cudownymi uleczeniami szczególnie chorób oczu - zmierzały liczne pielgrzymki, nawet z dość odległych miejsc. W 1428 r., gdy zwiększyła się liczba mieszkańców (m.in. w wyniku nadania osadzie praw miejskich), „zbudowano większy kościół z kamienia i drewna”. Od tego też czasu zaczął służyć wyłącznie jako sanktuarium pielgrzymkowe i jako miejsce w którym żegnano odchodzących zmarłych. Funkcja kaplicy pogrzebowej wynikała z faktu istnienia obok cmentarza, od którego świątynia na pewien czas przejęła zwyczajową nazwę „Kaplicy Na Piasku”.
Husyckie rajzy dotkliwie dotknęły Wałbrzych, którego mozolnie budowana struktura legła w przytłaczającym procencie w gruzach, zaś szerzące się pożary kończyły dzieło zniszczenia. W kronikach tamtych czasów odnaleźć możemy zapiski, które świadczą o ogromie nieszczęścia, jakie spadło na miasto: „...zapanował wielki głód. Ludzie jedli najgorsze świństwo. Rodzice zjadali swoje dzieci, a nawet umarłych. Żydzi z jakiejś nieznanej zemsty zatruli wodę, która jeszcze gdzieś była. Wybuchały zarazy i walki bratobójcze. Umarłych nie wolno było chować «Na Piasku» tylko w lesie i ma łące. Modlono się na klęczkach i leżano krzyżem dzień i noc przed statuą Matki Bożej. Składano liczne wota w dowód wdzięczności za ocalenie. Pokutowano szczerze, gdyż wszyscy czuli własne obciążenie”. W nawet w tych, zdawać się mogło ostatecznych chwilach zwiastujących rychły koniec świata ludzie w pokorze zdawali się na łaskę swojej Pani, godząc się na „ciężkie próby Boże”. Statua Matki Bożej Bolesnej stała się powierniczką tak w czasach wojen, jak i ciężkich prób doświadczających miasto. Jak pisze ks. dr Adolf Iwanciów: „Nie opuściła ich również wówczas, gdy w latach 1637- 41 epidemia tyfusu, cholery i dżumy pochłonęła ponad połowę ludności miasta, a bezradny medyk Tobiasz Teofilus stał się jedną z jej wielu ofiar”.
Do swych funkcji kościół powrócił w czasach reformacji - po przejęciu przez protestantów kościoła parafialnego - stając się główną świątynią katolicką w mieście. Taki stan utrzymał się do roku 1654 - do dnia Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny - kiedy to nastąpiły zwroty kościołów przejętych przez luteran. W latach 1714-18 wzniesiono barokowy korpus, już jako murowany ponieważ konstrukcja drewniana kilkukrotnie podpalana przez złoczyńców, mocno nadwyrężona także w swej konstrukcji, groziła zawaleniem. Budowę prowadzono z przerwami na wskutek zubożenia ludności, którą dotkliwie doświadczały kontrybucje wojen śląskich. Mieszkańcy stworzyli własny fundusz na który złożyły się - niekiedy bardzo drobne - datki od ponad czterystu osób. Prace prowadził ks. Jerzy Waeizer - kapłan pochodzący ze Śląska - który pozyskał także fundusze na nowy ołtarz, organy i dzwon. Jeden z głównych donatorów „z wdzięczności za dary otrzymane od Matki Bożej w tym ocalenie życia i nawrócenie się sfinansował pozostała część prac, zastrzegając sobie jednak anonimowość”. Wnętrze przekryto drewnianym, polichromowanym stropem o ciekawej, floralnej dekoracji, nadbudowano emporę organową. Okna prute półkoliście w miąższu muru dziś wypełniają barwne witraże, od zewnątrz ujęte w opaski, które są dopełnieniem elewacji: wypracowanych w tynku ramowych podziałów pionowych lizen i poziomych pasów.
Tamte czasy kronikarze relacjonują jako czas względnej stabilizacji: „Mijały lata i burze, a Matka Boża królowała na wzgórzu, wysłuchiwała modlitwy wznoszone do Boga, uzdrawiała chorych, pocieszała strapionych i wspomagała wiernych”. Czas, gdy Śląsk zajęli Prusacy, zapisał się także wyjątkowym wydarzeniem w historii świątyni. Nastały lata redukcji kościołów, likwidacji klasztorów, seminariów, fundacji kościelnych, kasaty zakonów, konfiskaty dóbr i majątków. Jednak wałbrzyski kościół Matki Bożej Bolesnej pozostawiono wiernym. Burmistrz Wałbrzycha Christoph Reis - na prośbę parafian - napisał do władz: „Kościół w którym od wieków stoi ten symbol Odkupienia - Vesperbild powstał wcześniej niż miasto i zawsze pozostawał w rękach katolików, a nigdy nabożeństwo ewangelickie nie było w nim odprawione... pozostawcie więc go nam”. I... pozostawiono go wiernym. W nowym, barokowym ołtarzu „na powrót ustawiono starożytną statuę Matki Bożej Bolesnej, która jako jedyna Powierniczka mieszkańców często wysłuchiwała smutnych opowieści, radosnych nowin i głosów zwiastujących lepszą przyszłość”. Sama figura przetrwała wiele. Jak głoszą legendy pochodzącą z XII wieku rzeźbę próbowano ukraść, a nawet zniszczyć, lecz złoczyńca upadł przygnieciony nieznaną siłą, zadrżała także ręka rzezimieszka, chcąca zbezcześcić ołtarz. Niewątpliwie dziś już możemy jednoznacznie określić czas powstania i genezę samej Piety. Badacze określający ten typ przedstawienia, ustalili, iż „około 1300 r. słowo stało się rzeźbą” (Kolonia 1298 r.). Znaczy to tyle, iż w tym czasie powstały pierwsze redukcyjne sceny opłakiwania i dalekie przemiany Matki Bożej z Dzieciątkiem w postać Maryi siedzącej z ciałem zmarłego Chrystusa. Ta swoista transformacja stanowi parabolę drogi Chrystusa tu na ziemi, od czasów Jego dzieciństwa do ukrzyżowania. Tak właśnie, ze wczesnych apokryfów Nikodema (melodów syryjskich z IV-V wieku), Typikonu Jerozolimskiego i Żalów Maryjnych (szczególnie „Tractatus de planctu Beate Virginis” przypisywany Bernardowi z Clairvaux) stworzono coś niebywałego - uniwersalne kompendium miłości Matki i Syna Bożego, Jego ofiary i poświęcenia się dla zbawienia ludzkości. Taka jest geneza XV-wiecznej, wałbrzyskiej Piety - opisana już w mistycznej wizji Suzy w Horologium Sapientae - określanej także jako Virginis de Pietate, Vierge de Pitie, Notre Dame de Pitie czy nawet Schlesische Marienklage.
Ta mała świątynia była w ostatnich dziesięcioleciach wielokrotnie remontowana. Jej „słuszny” wiek, szkody górnicze i dziejowe wydarzenia spowodowały w jej strukturze architektonicznej „widoczne rany, które dotknęły to bijące nieprzerwanie Serce Wałbrzycha”. W XIX wieku wyschło także cudowne źródełko bijące za ołtarzem. Sam kościółek, „opierający się wielowiekowym przemianom”, to niewielka (na dzisiejsze czasy) jednonawowa budowla, na rzucie prostokąta, z poligonalnie zamkniętym prezbiterium i pomieszczeniem dawnej zakrystii. Wydaje się mały, ciasny, ale to tu można znaleźć spokój. Przykryty połaciowym dachem, którego kalenicę wieńczy prześwietlona sygnaturka z cebulastym hełmem - nieco zgarbiony niczym morska latarnia błyskająca światłem - kierunkuje rzesze ludzi płynących nieprzerwanie od stuleci w różnych kierunkach.
Jest to też miejsce szczególne pośród sanktuariów maryjnych, do których często pielgrzymujemy, szukając łaski, pocieszenia i rad. Czy temu sanktuarium - najważniejszemu jak pokazuje historia dla miasta Wałbrzycha, a dziś już nieco zapomnianemu - nie należałoby przywrócić właściwej rangi? Czasy pokoju, rozwoju gospodarczego i pewnej stabilizacji powinny skłonić do refleksji nad historią i rolą Matki Bożej Bolesnej, strzegącej nieprzerwanie mieszkańców od prawie 700 lat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu