Agnieszka Bugała: - Jesteś autorką książki, która jest wywiadem rzeką z Orzechem, słynnym wrocławskim duszpaterzem akademickim - ks. prał. Stanisławem Orzechowskim. Dlaczego na swojego rozmówcę wybrałaś właśnie tego kapłana?
Violetta Nowakowska: - Spotkałam go, ledwie skończyłam podstawówkę. Najwidoczniej Pan Bóg uznał, że szybko potrzebuję bardzo wyraźnego drogowskazu. To Orzech odkrył dla mnie różaniec, pielgrzymki i majowe nabożeństwa. Orzech cierpliwie układał mój świat wewnętrzny i hierarchię wartości, a cała reszta porządkowała się sama. Orzech na kazaniach grzmiał i wymachiwał pięścią, a w czasie spowiedzi z troską pochylał się nad każdą ludzką biedą. Orzech, nieprzewidywalny, niezłomny, prawdziwy. Zbudował we mnie obraz Maryi, która stała się niedoścignionym wzorcem. Pomogła określić moją tożsamość kobiety. Orzech całym swoim życiem i opowieściami o dzielnych niewiastach odkrywał przede mną to, o czym nie miałam pojęcia, a bez czego nie można się w życiu obyć. Jakie powinny być: Rodzina, Człowiek, Matka, Dziewczyna, Kobieta, Miłość i Sakramenty. Uczył, jak pozostając kobietą, można być też budowniczym, ogrodnikiem i zaopatrzeniowcem.
Mówił, że nie wierzy w dobrą modlitwę, jeśli ktoś nie ma przy tym charyzmatu ściery i miotły, a tych, co wiecznie by tylko pucowali, wyganiał przed Najświętszy Sakrament.
Reklama
- Skąd taki tytuł książki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Nie musiałam się długo zastanawiać, by zauważyć, że „bez zacierania prawdy” to kluczowe słowa tego wywiadu. Nie dość, że padły przy opisywaniu miłości niezłomnej, wypełniającej się co do joty słowa przysięgi małżeńskiej, to jeszcze same w sobie określają charyzmat postaci księdza Orzechowskiego. Na nich właśnie, w moim przekonaniu, opiera się fenomen duszpasterskiej posługi Orzecha. Wybrałam je na tytuł i motto wszystkich naszych rozmów. Treść tych słów stanowi - obok pragnienia zachowania nauki Orzecha z całą jej wyrazistą poetyką - równorzędny cel napisania tej książki.
„Bez zacierania prawdy” to słowa, które w konkretny sposób odnoszą się też do Orzechowej retoryki. „Orzechowa” znaczy przecież niezakłamana i pozbawiona niepotrzebnych upiększeń, przez co czasami staje się dosadna...stąd więc taki tytuł.
- Wspomnienie związane z osobą Orzecha?
Reklama
- Kiedyś, przed laty, przyszłam na Bujwida w porze obiadowej. Orzech był sam i właśnie odcedzał ziemniaki. Rzuciłam się, by go wyręczyć.
- Zostaw, nie umiesz - powiedział krótko. Przyjęłam to jako policzek, ale zamiast po chrześcijańsku nastawić drugi, zaczęłam się wykłócać, że mi się nie należało.
- Jak to nie umiem? - oburzyłam się. - Mam od dwudziestu lat rodzinę, troje dzieci, dwa domy (od niedawna remontowaliśmy wiejska chałupę), a ksiądz uważa, że nie umiem odcedzić ziemniaków?
- A jakbyś odcedziła, no jak? Pewnie do zlewu?
Rzuciłam kątem oka na zlewozmywak. Nie był zapchany - nie było przeszkód.
- Do zlewu - przytaknęłam niepewnie.
- No widzisz - rzekł Orzech łagodnie i schwyciwszy garnek, zaczął odcedzać ziemniaki do wiaderka stojącego na podłodze obok zlewozmywaka. - Szkoda do zlewu. Można tym podlać kwiaty, świetnie po tym rosną. Oczywiście, ziemniaki soli się dopiero przy tłuczeniu, woda musi być bez soli.
Popatrzył na mnie i chyba mimo wszystko nie budziłam jego zaufania jako gospodarna dziewucha, bo zaraz na wszelki wypadek dodał:
- Podlewać trzeba, jak zlewki wystygną...
Ta postawa, że nic się nie może zmarnować, że wszystko jest potrzebne... Kiep, kto nie zechce wyciągną z tego wniosków. Ta zasada obowiązuje w każdej dziedzinie życia. Troska o to, by niczego nie zaprzepaścić, staje się powoli moją troską codzienną. Ma być po gospodarsku, w domu, w rodzinie, w sprawach zawodowych. I nie oszczędzać się! Nie myśleć, że z tym jest dużo roboty. Łapki mają być zaharowane, nogi schodzone, gardło zdarte, a oczy wypatrzone. Kiedy wydaje mi się, że mam już dość, podpatruję Orzecha.
Przez wiele tygodni wrocławska dziennikarka, autorka reportaży oraz książek dla dzieci i dorosłych Violetta Nowakowska rozmawiała z ks. Stanisławem Orzechowskim o małżeństwie. Z nagrań tych rozmów powstała książka pt. „O małżeństwie...bez zacierania prawdy”, której fragmenty będziemy prezentować na VIII stronie „Niedzieli wrocławskiej”. Violetta Nowakowska jest od wielu lat związana z duszpasterstwem akademickim „Wawrzyny”. Mama Michaliny, Jonatana i Nikodema, entuzjastka rodziny i życia na wsi. Od kilku lat razem z mężem i synami mieszka w Rakowie pod Wrocławiem.
Ks. Aleksander Radecki
Violetcie Nowakowskiej udała się rzecz niezwykła: jednego z najpopularniejszych duszpasterzy akademickich skłoniła do wielu rozmów na temat małżeństwa. Cierpliwie nagrywała wypowiedzi ks. Stanisława Orzechowskiego w zakrystii, sali kominkowej lub hallu ośrodka DA „Wawrzyny” przy ul. Bujwida we Wrocławiu i starannie spisała tak, że mogła powstać pierwsza część zbioru zatytułowanego „O małżeństwie... bez zacierania prawdy”. Na 312 stronach bogato ilustrowanej czarno-białymi zdjęciami książki, znalazły się tematy niezwykle istotne zarówno dla ludzi wkraczających na drogę sakramentu małżeństwa, jak i dla kobiet i mężczyzn, realizujących już to piękne powołanie.
I tak Orzech dotyka problemu decyzji, narzeczeństwa, przyrzeczeń małżeńskich, miłości, erosu oraz dzieci. Zadbano również o życiorys tego wytrawnego duszpasterza, służącego w kapłaństwie od 1964 r.
Ten wywiad rzekę, opracowany w formie niemal albumowej, z pożytkiem przeczytać powinien każdy myślący człowiek - nawet niewierzący i „singiel”, trzymający się (dobrowolnie lub przymusowo) z daleka od małżeńskich dróg.
A wszystko po to, by - jak powiedział ks. Orzechowski - małżonkowie dali tak wspaniałe świadectwo swego powołania, że patrząc na nich, wszyscy powiedzą: „Patrzcie, jak oni się kochają”.
AB