Jest to opowieść o zapomnianym pilocie 113. Eskadry Myśliwskiej z czasów walk powietrznych w 1939 r. nad Polską i 1940 r. pod niebem Francji. Hieronim Franciszek Dudwał, rodowity częstochowianin, absolwent gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza, wychowanek Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie za bohaterskie czyny, odwagę i umiłowanie Ojczyzny zasługuje na trwałą pamięć i miano Rycerza Rzeczypospolitej w służbie Najjaśniejszej Pani.
Zginął w walce powietrznej z niemieckimi samolotami 7 czerwca 1940 r. ok. godz. 7.40 nad polami północno-wschodniej Francji, w okolicy miasta Amiens
Lata szkolne - Częstochowa
Urodził się 30 września 1913 r. w Częstochowie jako trzecie dziecko z sześciorga rodzeństwa Henryka Dudwała i Justyny z Krawczyńskich. Rodzina Dudwałów mieszkała od lat przy ul. 7 Kamienic pod nr 17 w bliskim sąsiedztwie Klasztoru Jasnogórskiego. Ojciec z zawodu rzemieślnik elektryk i matka gospodyni domowa dbali o wykształcenie swych dzieci, mimo trudnych warunków życiowych.
Po ukończeniu szkoły powszechnej Hieronim rozpoczął dalszą naukę od września 1926 r. w Państwowym Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie. Jego związki z lotnictwem zaczęły się w szkolnej modelarni, działającej w ramach koła elektromechanicznego gimnazjum. Dodatkowym bodźcem było oddanie do użytku w październiku 1928 r. cywilnego lotniska na polach wsi Kucelin, wybudowanego przez Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (LOPP) okręgu dąbrowskiego. Hieronim Dudwał, uczeń gimnazjalny, harcerz, entuzjasta lotnictwa pilnie obserwował wszystkie imprezy odbywające się na podczęstochowskim lotnisku, począwszy od uroczystego otwarcia poprzez coroczne zawody pod nazwą: „Lot Południowo-Zachodniej” Polski, organizowane przez Aeroklub Krakowski.
Hieronim wykazywał duże uzdolnienia rysunkowe, chętnie szkicował przeróżne konstrukcje szybowców i samolotów. W czerwcu 1934 r. otrzymał świadectwo dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego, uzyskując z rysunku i ćwiczeń cielesnych oceny bardzo dobre. Teraz droga do wymarzonego lotnictwa stała się bardziej realna. Mając 20 lat, maturę i głowę pełną pomysłów, poszukiwał sposobów dostania się do sławnej w całym kraju „Szkoły Orląt” w Dęblinie.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami dla poborowych, kandydaci na lotników wcielani do wojska, musieli na początku odbyć roczne przeszkolenie rekruckie w jednej ze szkół podchorążych piechoty. Na początku października Hieronim znalazł się na kursie unitarnym w Różanie nad Narwią. Skierowany do kompanii piechoty, rozpoczął prawdziwą wojskową harówkę. W pierwszych dniach maja 1935 r. kandydatów na lotników wysłano do Centrum Badań Lotniczo-lekarskich w Warszawie, przebadano bardzo dokładnie do służby w powietrzu w charakterze pilotów i wybrano z całej grupy zaledwie kilkunastu. Wśród nich znalazł się szeregowy Dudwał. Po powrocie do pułku piechoty w lipcu tak zwani kandydaci na lotników musieli wziąć udział w ćwiczeniach sprawdzających wytrzymałość żołnierzy w trudnych warunkach terenowych, w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu, z plecakiem o wadze 37 kg! Była to tak zwana szkoła przetrwania w warunkach wojennych.
W sierpniu zostali odkomenderowani do górskiej szkoły szybowcowej w Ustainowej w Bieszczadach na czterotygodniowy kurs nauki pilotażu. To właśnie tutaj Hieronim poczuł prawdziwy smak powietrza i powziął niezłomne postanowienie zostania pilotem podniebnych szlaków. Wojskowy Obóz Szybowcowy był zaledwie przedszkolem lotniczym dla wszystkich adeptów, którzy podjęli trudną naukę na drodze opanowania przestworzy.
Po czterech tygodniach nastąpił powrót do Szkoły Podchorążych w Różanie, by we wrześniu, już z naszywkami kaprala podchorążego rozpocząć urlop kończący pierwszy etap kwalifikujący do wstępu na uczelnię lotniczą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu