Na stałe do kalendarza diecezjalnego wpisują się spotkania
świąteczne bp. Antoniego Dydycza z parlamentarzystami i samorządowcami
z terenu diecezji drohiczyńskiej. Tegoroczne spotkanie miało miejsce
3 stycznia. Mimo trudności z dojazdem do Drohiczyna z wielu zasypanych
śniegiem miejscowości przybyła zdecydowana większość zaproszonych
gości. Zgromadzonych w dużej auli domu biskupiego powitał ks. kanclerz
Stanisław Ulaczyk, który na wstępie powiedział: "Dzięki Odwiecznemu
Słowu, które stało się Ciałem, nasza nadzieja sięga poza horyzont
wyznaczony wzrokiem. Urzędowanie staje się służbą potrzebującemu,
dzielenie budżetu - troską o dobro wspólne. W atmosferze Bożego Narodzenia
chcemy dzielić się opłatkiem i słowem, symbolem pracy naszych rąk
i tym, co najpiękniejszego nosimy w naszym sercu. Spotkania te nas
łączą i ubogacają, łączą ludzi, bo zdołaliśmy się zebrać nieomal
w 100%. Spajają też tradycje świętowania: zachodnią i wschodnią.
Niech mi wolno będzie przywitać gospodarza spotkania Jego Ekscelencję
bp. Antoniego Dydycza. Pozdrawiam wojewodę podlaskiego Jerzego Bujanowicza,
pozdrawiam i witam ministra sprawiedliwości w poprzednim rządzie
Stanisława Iwanickiego, który podzieli się z nami swoimi doświadczeniami.
Witam księży infułatów: ks. Eugeniusza Borowskiego wikariusza generalnego
naszej diecezji, ks. Jana Sobechowicza z Sokołowa Podlaskiego. Nade
wszystko gorąco i serdecznie pozdrawiam i witam parlamentarzystów,
starostów, burmistrzów i wójtów, samorządowców z naszego terenu i
dziękuję za przybycie".
Następnie Ksiądz Kanclerz przedstawił porządek spotkania,
na które składać miało się: dzielenie się słowem przez Stanisława
Iwanickiego i bp. Antoniego Dydycza; złożenie życzeń Księdzu Biskupowi
przez Burmistrza Drohiczyna i dzielenie się opłatkiem; agapa w seminaryjnym
refektarzu. Ks. Stanisław podziękował w tym miejscu również Katolickiemu
Radiu Podlasia za obecność i za transmisję spotkania.
Po odśpiewaniu kolędy Wśród nocnej ciszy głos zabrał
min. Stanisław Iwanicki, który wytłumaczył najpierw nieobecność głównego
prelegenta posła Konstantego Miodowicza, który miał omówić aktualne
problemy związane z bezpieczeństwem życia w naszym kraju. Zanim jednak
przeszedł do omówienia zasygnalizowanych problemów powiedział: "Jest
to dla mnie o tyle trudne i czynię to z dużym zakłopotaniem i zażenowaniem,
ponieważ obok mnie siedzi mój nauczyciel duchowy, który jako ucznia
i studenta uczył mnie etyki i służby publicznej, a moja kariera,
mój sukces życiowy, jaki osiągnąłem w służbie publicznej jest w znakomitej
części zasługą Księdza Biskupa, a ówczesnego Ojca Pacyfika, bo tak
jako uczniowie i studenci znaliśmy go i współpracowaliśmy z nim".
Podejmując zapowiedziane wcześniej kwestie Minister powiedział: "
Gdybyśmy dzisiaj przeprowadzili po raz kolejny w Polsce badania dotyczące
najważniejszych problemów bulwersujących opinię publiczną, to dwa
występują nieustannie i przemiennie: bezrobocie i bezpieczeństwo.
Stąd też problem poprawy bezpieczeństwa, problem bezpośrednich związków
wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania z działalnością Samorządów
jest w tej chwili problemem priorytetowym. Oczywiście możemy sobie
zadać pytanie: Co stało się w latach 90., że problem bezpieczeństwa
traktowany jest przez ludzi tak a nie inaczej, że ludzie boją się
wieczorem wyjść na ulicę, niezależnie czy mieszkają w Drohiczynie
czy w Warszawie? Czy tych przestępstw jest więcej czy jest mniej,
czy one są bardziej brutalne a sprawcy bardziej agresywni, czy też
wymiar sprawiedliwości i organy ścigania działają tak nieskutecznie,
że faktycznie to zagrożenie przeciętnego człowieka jest tak wielkie,
że swego rodzaju psychoza ogarnia i młodych ludzi i starych? Co się
w Polsce stało - w kraju katolickim, że jadąc samochodem i zatrzymując
się na światłach w dużym mieście można narazić się na tego typu epizod
- że młody chłopak czy dziewczyna wybija szybę i zabiera teczkę czy
torebkę z samochodu? To jest przedmiotem zainteresowania nie tylko
prawników, ale również psychologów, etyków, wszystkich ludzi zajmujących
się także wychowywaniem i resocjalizacją przestępców. Gdyby ktokolwiek
w Polsce chciał przedstawić obiektywną opinię, że jest tak źle, jak
przedstawiają media, to przedstawi opinię bardzo uproszczoną i fałszywą.
Z jednej strony jeśli kogokolwiek w Polsce w latach 90. pytano skąd
bierze informacje o tak dużym zagrożeniu poczucia bezpieczeństwa,
odpowiedź była jednoznaczna: 90% z mediów, czyli same media, środki
społecznego przekazu w pogoni za sensacją są w stanie wykreować taki
a nie inny obraz rzeczywistości. To po pierwsze. Nie budzi także
najmniejszej wątpliwości, że rozwój demokracji, wzrost swobody i
wolności obywatelskiej zaowocował także negatywnymi postawami. To
z kolei spowodowało, że łatwiej jest przemieszczać się ludziom, przekraczać
granicę, że przestępczość nie zna granic, jest ponadnarodowa, ponadpartyjna
i ponad granicami. Ludzi, którzy decydują się łamać prawo łączy chęć
pozyskania pieniędzy. Dlaczego w związku z tym organy ścigania i
wymiar sprawiedliwości w Polsce funkcjonują tak a nie inaczej? Myślę,
że - po pierwsze - jest to ten segment państwa, który w latach 90.
dotknęły w najmniejszym stopniu reformy, po drugie - w najmniejszym
stopniu także dotknęły zmiany kadrowe, po trzecie - jest w ogromnym
stopniu niedoinwestowany, w znacznie gorszej sytuacji niż chociażby
najbardziej biedne samorządy.
To jest swego rodzaju paradoks, że rozwój działalności
gospodarczej, zwłaszcza rozwój inwestycji zagranicznych, firm w Polsce
w tej chwili hamuje przede wszystkim słaba praca krajowego rejestru
sądowego, że zarejestrowanie jakiegokolwiek podmiotu gospodarczego:
spółki, fundacji trwa bardzo długo, że komputeryzacja następuje powoli,
systematycznie ale zbyt powoli aby można było mówić o odczuwalnym
sukcesie. To wszystko składa się na obraz Polski praworządności i
stosowania prawa i tego, że naprawdę potrzeba wielkiego wysiłku całego
systemu ludzi sprawujących władzę aby sytuacja trzeciej władzy zdecydowanie
się poprawiła. Póki to nie nastąpi, póki tylko i wyłącznie wszystko
będzie się rozgrywało w sferze deklaracji wyborczych, w sferze działań
populistycznych, w sferze tego, że mówi się o karach, a nie mówi
się także o ich wykonywaniu, dotąd będzie taka sytuacja jaka jest
w tej chwili. I tutaj głęboka refleksja. W Polsce w tej chwili przebywa
w zakładach karnych ponad 80 tys. ludzi. W szczytowym okresie PRL-u
tych osób przebywało w zakładach karnych przez krótki okres 150 tys.,
mniej więcej ok. 100 tys. w okresie stanu wojennego. Czyli w ten
sposób zbliżyliśmy się poprzez faktyczny sposób wykonywania kary
do tego, co było powszechnie potępiane w poprzednim systemie. I,
o zgrozo, jest ponad 20 tys. osób oczekujących w kolejce na odbycie
kary pozbawienia wolności. O czym świadczy fakt, że tyle osób czeka
na wykonanie wyroków prawomocnie skazujących ich na izolację od społeczeństwa?
Czy wszyscy, którzy powinni być w zakładach karnych są tam czy też
są na wolności?
Gdybyśmy ocenili to przez pryzmat skuteczności działania
organów ścigania, to - nie wnikając w tajniki statystyczne - u nas
ocenia się, że wykrywalność jest w tej chwili na poziomie 50%. Czyli
połowa sprawców pozostaje nie wykryta. Pomijam tutaj tak zwaną całą
ciemną dziurę, a mianowicie tych przestępstw, których się w ogóle
nie rejestruje, bo się ich nie zgłasza do organów ścigania, zwłaszcza
w dużych miastach, np. kradzieży z włamaniem do samochodów. Przy
wykrywalności sięgającej prawie błędu statystycznego, bo mniej więcej
2%, to wiele osób, jeśli ta szkoda nie jest wielka, rezygnuje z całej
mitręgi i nie zgłasza tych przestępstw do komisariatów czy do prokuratury.
Wobec tego faktyczne zagrożenie tą przestępczością jest zdecydowanie
większe. I dlatego też trzeba poważnej dyskusji, aby odpowiedzieć
na pytania, bo to pytania zawsze będą stawiane kiedy będziemy chcieli
mówić o surowości i o egzekwowaniu prawa: Czy w Polsce należy budować
zakłady karne? Tak. Czy należy izolować sprawców przestępstw? Tak.
Czy należy dokonywać rozwarstwienie przestępczości przestępców? Najgroźniejsi
powinni trafiać do kryminałów, a niekoniecznie tzw. alimenciarze.
To też nie może być automat, który zamyka za murami więzienia wszystkich.
Jeszcze, jak uczy historia cywilizacji, nikogo więzienie niczego
dobrego nie nauczyło.
Pomijam tutaj cały problem probacji, czyli całokształtu
problemu związanego z adaptacją ludzi, którzy opuszczają zakłady
karne. Co należy robić aby tym osobom, przebywającym w zakładach
karnych zapewnić przynajmniej minimum godnych warunków? Jeśli mamy
tak głębokie bezrobocie, to trudno mówić o przywilejach fiskalnych
dla przedsiębiorstw, które funkcjonują przy zakładach karnych. Ale
to też jest wielka sprawa, bo to potem składa się na całokształt
spraw związanych z poczuciem bezpieczeństwa. Jest faktem i nie budzi
najmniejszej wątpliwości, że wiele przestępstw najgroźniejszych popełniają
młodzi ludzie, że granica wieku osób popełniających i morderstwa
i rozboje gwałtownie, wręcz można powiedzieć błyskawicznie przesunęła
się do dołu. To jest także klęska wszystkich ludzi zajmujących się
nie tylko prawem, ale wychowaniem przede wszystkich. Jest to klęska
polskich rodzin, jeśli młodzi ludzie, nastolatkowie potrafią bez
skrupułów zabijać swojego kolegę czy koleżankę dla kilku groszy.
I to również jest wyzwanie dla wszystkich ludzi, pracujących także
i w samorządach, na każdym szczeblu, mających do czynienia z człowiekiem,
aby pomóc w przezwyciężeniu tych wszystkich problemów, jakie związane
są z codziennym życiem. Byłoby nie tylko uproszczeniem, ale wielkim
błędem gdyby całość tych problemów, ich przyczyn ktokolwiek próbował
scedować: po pierwsze - na demokrację, że jest to wynik tego, że
w Polsce jest demokracja, a w PRL-u było lepiej - bo był taki system
totalitarny więc łatwiej było kontrolować, po drugie - na to, że
są większe wolności, po trzecie - że jak się ludziom żyje ciężej,
to i popełniają przestępstwa. To nie ma prostych mechanizmów i prostych
relacji. Wręcz byłoby to obraźliwe dla milionów ludzi w Polsce, żyjących
w biedzie, ale żyjących uczciwie i godnie mimo ciężkich warunków
- uczciwie i godnie - podkreślam, gdybyśmy chcieli powiedzieć, że
ciężkie warunki materialne determinują popełnianie przestępstw. Myślę,
że ulec zmianie powinna także, chociaż jest to bardzo długotrwały
proces, filozofia ścigania przestępców, zwłaszcza przestępstw gospodarczych.
Amerykanie za przysłowiowym dolarem, który został skradziony, albo
też skarb państwa Stanów Zjednoczonych został oszukany, będą po całej
Ameryce jeździć i go poszukiwać, bo już wiedzą, że pozbawienie sprawcy
owoców przestępstwa jest najlepszą metodą, najlepszą profilaktyką
aby innych zniechęcić do popełniania przestępstw. W Polsce jest trochę
inaczej. Niech każdy odpowie sobie w sumieniu czy bardzo często opinia
publiczna nie jest ustawiona w ten sposób, wobec tych ludzi, którzy
popełniają przestępstwa: karać, karać, zamknąć. A po jakimś czasie
jest refleksja - rodzina, może wypuścić, ale nikt nie mówi o tym
jakie straty poniósł skarb państwa, jakie straty ponieśliśmy w konsekwencji
my wszyscy.
Moim zdaniem, być może się różnie od innych polityków,
tych sprawców przestępstw gospodarczych na tym etapie śledztw, gdzie
można mówić już o końcowym stadium, należy rozliczać także finansowo
i stosować bardzo wysokie, tzw. kaucje, poręczenie majątkowe i wypuszczać
ich na wolność, ale pod warunkiem, że olbrzymie pieniądze wpłyną
do skarbu państwa, bo one później, w trakcie postępowania sądowego
mogą być wykorzystane jako rekompensata za tę działalność przestępczą,
która naraziła skarb państwa na olbrzymie straty. Bez takiej filozofii,
czyli pozbawienia sprawców owoców przestępstwa, trudno mówić o skutecznej
walce z przestępczością. To jest warunek sine qua non abyśmy osiągnęli
to, co jest w Polsce stawiane jako wzór i jest niedościgniętym ideałem,
a mianowicie skuteczność działania wymiaru sprawiedliwości. W tym
kontekście pomijam cały problem legislacyjny zmiany prawa, uproszczenia
procedur. Jeśli ktokolwiek z państwa miał, a nie życzę tego, do czynienia
z jakąkolwiek, z najmniejszą nawet sprawą karną i zgłaszał doniesienie
do policji, to wie ile to wymaga wysiłku i czasu, ile protokołów
i pytań, aby można było najprostsze przestępstwo zarejestrować na
policji czy też w prokuraturze. To powinno ulec zmianie. Odnoszę
bardzo często takie wrażenie, że Polska i Polacy, ludzie, którzy
tworzą w Polsce i stosują prawo, niestety, uczą się i korzystają
z doświadczeń zachodnioeuropejskich bardzo powoli. My idziemy taką
samą drogą, taką samą ścieżką jak kraje Zachodniej Europy o ugruntowanej
demokracji, tylko że nie wyciągamy żadnych doświadczeń. Popełniamy
te same błędy, te same mamy kłopoty, a powinniśmy być mądrzejsi o
własne refleksje i o te właśnie wszystkie oceny i wnioski, jakie
wynikają z działalności niedoskonałego prawa Europy Zachodniej. Mechaniczne
stosowanie wzorów z tamtych krajów nie zawsze w Polsce przynosi sukcesy
i myślę, że jeszcze długo przynosić sukcesów nie może.
Co, jak mi się wydaje, z tych własnych doświadczeń, jest
istotne dla samorządów? Dotąd, dopóki samorząd nie będzie miał bezpośredniego
wpływu na działalność przynajmniej kadr kierowniczych trzeciej władzy,
organów ścigania, dotąd będzie miał pozorną czy pozorowaną władzę
na swoim terenie. Nic by się nie stało gdyby szef policji czy szef
prokuratury lokalnej był wybierany na okres kadencji w wyborach powszechnych
i musiał mieć akceptację społeczną i tu właśnie, na miejscu zabiegać
o ludzi. Nic by się nie stało jeśli wpływ samorządu na działalność
policji byłby większy niż do tej pory. (...) Takie rozwiązania dotyczące
kadry kierowniczej i bezpośredniego wpływu ludzi na wybór osób kierujących
tymi instytucjami powinno się przynajmniej w Polsce poddać poważnej
dyskusji. Szkoda, że doświadczeniem ostatnich kilkunastu lat jest
to, iż bardzo często, bardzo ciekawe pomysły zgłaszane są w trakcie
przygotowań do wyborów, samej kampanii wyborczej. W momencie kiedy
osoby czy ugrupowania osiągają władzę rezygnują z tych dobrych pomysłów.
Próbują petryfikować ten stan, który zastali, który bardzo często
jest także spadkiem po poprzednim systemie i próbują koniunkturalnie
manipulować przy prawie, wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania.
To także jest smutna refleksja dotycząca wszystkich układów władzy
lat 90. (...) Co jest dzisiaj największym problemem, aby można było
przezwyciężyć ten marazm i to, że tego poczucia bezpieczeństwa nie
ma? Po pierwsze - musi być publiczny, olbrzymi nacisk na lepszą pracę
sądu. Z tym się wiąże nie tylko bardziej efektywna praca sędziów,
bardziej praworządna, ale także i zwiększenie środków finansowych
na ten segment władzy. Nie może być w normalnym kraju sytuacji, że
budżet planowany na cały rok, na 12 miesięcy, w połowie lipca jest
już całkowicie wykorzystany. I to, co się działo w sądach ubiegłego
roku jest po prostu wstydliwe. Takiej sytuacji być nie powinno i
nie może być w żadnym normalnym kraju. W żadnym kraju, który chce
być silny, gdzie aparat władzy ma być efektywny i praworządny, takiej
sytuacji być nie może. Ideałem byłoby to, aby w Polsce ten, kto łamie
prawo, zawsze bał się policjanta, prokuratora, który go po raz pierwszy
przesłuchuje i sędziego, który wyda sprawiedliwy i prawomocny wyrok.
Dotąd, dopóki przestępca nie będzie drżał przed tymi ludźmi, dotąd
będzie bardzo ciężko przełamać te bariery świadomościowe, o których
mówiłem. Aby można było doprowadzić do takiej sytuacji, potrzeba
także zmiany prawa - od prawa karnego, poprzez procedury, prawo gospodarcze
i cały system organu wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ktoś uważa, że
w Polsce jest za mało sędziów i prokuratorów jest w błędzie. Jesteśmy
na poziomie mniej więcej Francji, która przecież jest i większa i
ma więcej ludności.
My po prostu bardzo często możliwość komputeryzacji, wprowadzenia
środków technicznych, wprowadzenia osób, które zastępowałyby sędziów
i byłyby pracownikami sekretariatu - zastępujemy pracą sędziów i
to powoduje, że wymiar sprawiedliwości jest i nie wydolny i bardzo
liczny, ale i spotyka się z tak olbrzymią krytyką. Dlatego też jeśli
Państwo uważacie, że chcecie zmienić w tym zakresie dużo, to jako
samorządowcy, przy okazji także kampanii wyborczej, powinniście bardzo
eksponować te wszystkie problemy i żądać i od parlamentarzystów i
od władzy wykonawczej, by te Wasze inicjatywy, Wasze pomysły mogły
zostać zmaterializowane. Po drugie - jeśli Państwo uważacie, że jest
jakakolwiek potrzeba własnej samoorganizacji, działania, lobbowania
- w pozytywnym tego słowa znaczeniu - na rzecz rozwiązywania swoich
problemów lokalnych, począwszy od samorządowych, a skończywszy na
gospodarczych, to warto zakładać różne fundacje, stowarzyszenia,
korzystać z już istniejących. Dlatego że tylko silni jednością w
poglądach i działaniu jesteście Państwo zdolni osiągnąć wiele. Jeśli
będziecie Państwo zatomizowani, każdemu samorządowcowi czy władzom
samorządowym pozostawionym samym sobie bardzo trudno będzie tu, na
Podlasiu wygrać konkurencję choćby o środki finansowe z bogatszymi
regionami w kraju. Zawsze silny wygra ze słabszym. Również w zakresie
sprawowania władzy".
Po wystąpieniu ministra St. Iwanickiego głos zabrał bp
Antoni Dydycz, który wyraził radość z przybycia zaproszonych Gości.
Ksiądz Biskup podkreślił, że poruszona przez Ministra problematyka
jest związana z tym, co wszyscy przeżyliśmy w minionym roku. "Zamach
w dniu 11 września pokazał - mówił Ordynariusz - że zło ma swoje
koncepcje i inicjatywy i potrafi czasami nawet wyprzedzać dobro.
Dlatego wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zajmują się dobrem
wspólnym, chciałbym podziękować. Jesteśmy powołani do tego, żeby
tym dobrem wspólnym się zajmować, żeby to dobro mogło się rozwijać
i aby w tym dobru wspólnym mogli uczestniczyć wszyscy ludzie, z którymi
jesteśmy w jakikolwiek sposób związani".
Ksiądz Biskup przedstawił wszystkim obecnym następnego
mówcę - nowego diecezjalnego duszpasterza rolników - ks. Antoniego
Sieczkiewicza, który objął tę funkcję po ks. prał. Romanie Wodyńskim.
Ks. A. Sieczkiewicz podzielił się osobistymi refleksjami na temat
wsi i rolnictwa. Słowa jego miały charakter świadectwa. "Kochałem
tę dziedzinę produkcji zanim poszedłem do seminarium i zajmowałem
się tym. Teraz rozmawiam z wieloma rolnikami, którzy mają bardzo
dużo do powiedzenia. To jest już to pokolenie, które odchodzi. Ich
doświadczenia powoli zanikają. A dobrze by było to ocalić, gdyż widzę
w tym warunek odnowienia życia gospodarczego na wsi, a szczególnie
na Podlasiu, które jest krainą wybitnie rolniczą. (...) Nikt na tej
ziemi nie powinien chodzić głodny. Jeśli chodzi głodny, to znaczy,
że coś w organizacji życia jest nie tak, jak być powinno" - mówił
do zebranych samorządowców Duszpasterz rolników.
Po odczytaniu przez ks. Pawła Anusiewicza fragmentu Ewangelii
o Narodzeniu Pana Jezusa życzenia Księdzu Biskupowi w imieniu wszystkich
samorządowców i obecnych parlamentarzystów złożył burmistrz Drohiczyna
Wojciech Borzym. Powiedział m.in.: "Święta Bożego Narodzenia i Nowego
Roku są czasem szczególnym, czasem radości i pokoju. Można by określić
je w trzech słowach: jest to czas wiary, nadziei i miłości. Czas
który łączy ludzi ponad wszelkimi podziałami; czas - szczególnie
w myśl piosenki ´Czerwonych Gitar´ - gdy ziemia niebu, niebo ziemi,
wszyscy wszystkim ślą życzenia, radosne życzenia. Myślę, iż jedno
z życzeń spełnia się właśnie dzisiaj przez to spotkanie, które zgromadziło
ludzi z różnych środowisk społecznych, politycznych i religijnych.
Ludzi, których zapewne łączy wiara, nadzieja i miłość. Wiara, iż
to co robią, czym się zajmują przyniesie dużo korzyści środowiskom,
które reprezentują, mimo trudności jakie należy pokonywać. Nadzieja,
iż praca nielicznych przyniesie korzyści wielu, zaspokajając przynajmniej
podstawowe potrzeby bytowe. Miłość, która góry przenosi, która przezwycięża
wszystko. Miłość do własnego kraju, do własnego środowiska. W czasie
tak szczególnym, w imieniu społeczności samorządowej życzę Waszej
Ekscelencji, by Narodzony Pan wspierał i obdarzał wszelkimi łaskami
w pracy pasterskiej i życiu osobistym, aby wszelkie działania podejmowane
na niwie pasterzowania przynosiły plony stokrotne. A nade wszystko
wiele zdrowia i pogody ducha na codzienne trudy życia. Składam zarazem
serdeczne podziękowanie za zorganizowanie i przygotowanie tego spotkania,
które łączy tak różne środowiska. W tym okresie ma to swój szczególny
wymiar i znaczenie. Wiem, jak duże znaczenie Ksiądz Biskup przywiązuje
do kontaktów z instytucjami i organizacjami pracującymi na rzecz
i w imieniu szerokiej społeczności ludzkiej. Ponad wszelkimi podziałami.
Za to składam serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę. (
...) Wszystkim tutaj zgromadzonym, Katolickiemu Radiu Podlasia, a
za jego pośrednictwem szerokiej rzeszy społeczności, życzę aby przyszłość
była piękniejsza od przeszłości".
W odpowiedzi Ksiądz Biskup podziękował Panu Burmistrzowi
za słowa, które wypowiedział i za życzenia, które wszystkim złożył. "
Chciałbym na ręce Państwa - mówił bp A. Dydycz - podziękować tym
parlamentarzystom, którzy po wyborach nie znaleźli się w sejmie czy
w senacie. Jakkolwiek oceny polityczne mogą być różne, to wiemy,
że w demokracji zawsze ten, który wygrywa ma rację, ale przecież
to co cztery lata te wygrane mogą mieć miejsce. (...) Chciałbym wyrazić
ogromną wdzięczność wszystkim, którzy odeszli z różnych stanowisk,
ponieważ wiem, że są i będą w naszym środowisku. Niech ta wdzięczność
zachęca ich do tego, żeby nadal starali się uczestniczyć w tworzeniu
dobra i żeby to dobro mogli pomnażać. Chciałbym bardzo serdecznie
gratulacje złożyć nowym parlamentarzystom (...), Panu Wojewodzie
i wszystkim, którzy przy tych zmianach objęli nowe stanowiska, a
które są bardzo ważne w naszym życiu społecznym i narodowym". Ksiądz
Biskup podziękował szczególnie serdecznie ministrowi St. Iwanickiemu
za to, że pokonał najdłuższy odcinek drogi, aby podzielić się swoim
doświadczeniem. Składając zebranym życzenia błogosławieństwa Bożego
na cały Nowy Rok Ordynariusz zaprosił wszystkich do Drohiczyna na
10 czerwca br., na uroczystości związane z powstaniem diecezji i
pobytem Ojca Świętego na Podlasiu.
Druga część spotkania - dzielenie się opłatkiem, miała
mniej oficjalny, a bardziej spontaniczny charakter. Zaczęły się osobiste
życzenia i rozmowy. Każdy z każdym mógł wymienić serdeczności, doświadczenia,
omówić najważniejsze sprawy. Dopełnieniem tego był wspólny posiłek
w seminaryjnym refektarzu, pachnący choinką i gościnnym chlebem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu