Reklama

Pan Jezus mnie sobie wziął

Niedziela świdnicka 22/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Adam Mazurek: - Księże Grzegorzu, ile Ksiądz już pracuje w tej parafii?

Ks. Grzegorz Ławniczak: - Muszę policzyć… Pracuję tu już jedenasty miesiąc.

- Ale skąd się w ogóle wziął pomysł, żeby zostać księdzem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- A, to jest bardzo ciekawa historia. Ja zostałem księdzem przez… psa. Kiedyś jako mały chłopak wybrałem się do kościoła na Różaniec. Nie pamiętam, ile miałem lat, ale byłem już ministrantem i zawsze w październiku chodziłem właśnie na modlitwę różańcową. Musiałem dojść do kościoła prawie kilometr. Szedłem sam i gdzieś w jednej trzeciej mojej miejscowości na asfalt wyszedł duży pies - wilczur. Usiadł na drodze i co ja krok do przodu, to on warczy. Ja znów próbuję zrobić krok - on znów warczy. Coraz groźniej. Stoję tam i się modlę w duchu: „Panie Jezu, jak chcesz, żebym był Twój, to zabierz tego psa. A jak nie chcesz, żebym był Twój, to się wracam do domu”. I jak się tak modliłem, żeby Pan Jezus coś z tym psiurem zrobił, wtedy wyszła z domu p. Melowa - żyje zresztą do dziś. I pyta - „Grzesiu, co ty tak stoisz?”. A ja na to, że chcę iść do kościoła, ale się boję tego psa, który warczy. Wtedy p. Melowa wzięła potężny kij i przegoniła wilczura. Zdążyłem do kościoła, a Panu Jezusowi powiedziałem: „Skoro Panie Jezu zabrałeś tego psa, to sobie mnie weź”. I On to wziął na serio i kazał mi zostać księdzem.

- Jak to „kazał”?

- Tak to poczułem. Skądś wiedziałem, że On tak chce i już żadna inna myśl nie przyszła mi do głowy.

- Czy Ksiądz lubi ten zawód?

- Kiedyś się denerwowałem, gdy ktoś mówił „zawód”. A dziś twierdzę, że ksiądz to kapitalny zawód. Po pierwsze to jest mnóstwo spotkań z ludźmi, rozmów, modlitwy, poznawania Pana Jezusa. A najpiękniejsze jest to, gdy mogę komuś pomóc, gdy siedzę w konfesjonale, gdy odprawiam Mszę św., gdy na przykład ktoś ma jakąś trudną sprawę do rozwiązania, przyjdzie mi o tym opowie, a ja mu nic nie powiem, ale on potem mówi: „dziękuję, że ksiądz mi pomógł”. Bo czasem, żeby pomóc, wystarczy kogoś wysłuchać. I wtedy jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, z tego powodu, że jestem księdzem.

- Lubi Ksiądz odprawiać Mszę?

- Przyznam się - zależy, którą z kolei. Prawo mówi, że ksiądz może odprawić jedną Mszę dziennie, ewentualnie dwie, jeśli jest taka potrzeba. Ale w warunkach polskich, gdzie jest bardzo dużo pobożnych ludzi, czasami trzeba odprawić trzy Msze, a czasem i więcej.

- Bo jest za mało księży?

Reklama

- No właśnie. Przy okazji możemy przekazać takim młodym chłopcom jak Ty, że mogą do nas dołączyć kiedyś, też zostając księżmi. A wracając do Mszy, jeśli jest to pierwsza Msza w danym dniu, to jest to wielkie przeżycie. Czasem mi ludzie potem powiedzą - „ale ksiądz przeżył tę Mszę”. Każdą oczywiście staram się przeżywać tak samo, ale czasem człowiek jest już bardzo zmęczony i nie udaje się to tak do końca… Najpiękniejsza jest zatem zawsze poranna Msza. Przyznać muszę, że cały czas uczę się odprawiać Mszę św., a najlepszą lekcję otrzymałem od jednego księdza - odprawiaj tak każdą Mszę św., jakby była ona ostatnia w twoim życiu - wtedy lepiej się przeżywa to spotkanie…

- Mogę przyjść. Na którą godzinę jest w tym kościele poranna Msza?

- Na 7.00.

- Dam radę. Kiedy Ksiądz zaczął tę karierę?

- Ale o jaką karierę Adamie chodzi?

- Karierę księdza.

- Aha. Wszystko zaczęło się 17 maja 1997 r., bo tego dnia odprawiłem swoją pierwszą Mszę św.

- Czyli równo dziesięć lat temu?

- Dokładnie.

- Kiedy się Ksiądz urodził?

- 24 grudnia 1972 r., w Wigilię Bożego Narodzenia. Mama zjadła jeszcze kolację, zdążyła nawet wyjąć prezenty spod choinki, a ja zacząłem się rodzić o siódmej wieczorem. O 20.00 byłem na świecie.

- A od ilu lat Ksiądz myślał, żeby zostać księdzem?

- Pamiętasz historię z psem? Już wtedy. Od podstawówki myślałem już tylko o tym. Nawet wybrałem takie liceum, żeby potem jak najszybciej pójść do seminarium.

- Lubił Ksiądz chodzić do kościoła, gdy był dzieckiem?

- Lubiłem. A najbardziej lubiłem Roraty. To był piękne, iść w śniegu do kościoła, gdy dookoła jest jeszcze ciemno. Najpierw byłem ministrantem. Gdy byłem w siódmej klasie, zaprosili mnie, żebym śpiewał w scholi. Później nią kierowałem - do końca liceum.

- Księdza rodzice popierali ten pomysł, żeby zostać księdzem?

Reklama

- Nie, nie popierali.

- Naprawdę?!

- Wyobraź sobie, że na dwa lata przed maturą, gdy mama dowiedziała się, że o tym myślę, całą noc płakała.

- Dlaczego?

- Bo marzyła o czymś innym. Byłem bardzo dobry z matematyki, a mama była nauczycielką matematyki. Oboje, mama i tata, myśleli, że pójdę na studia ścisłe. Dostałem zresztą indeks bez egzaminów na matematykę na Uniwersytecie Wrocławskim.

- Co najbardziej w ogóle lubił Ksiądz wtedy robić?

- Prąd. Konstruowałem różne rzeczy, lubiłem eksperymentować, zawsze interesowały mnie rzeczy techniczne. Ale poza tym umiałem haftować i szyć. I do dziś mam maszynę do szycia w pokoju.

- A jak to się stało, że rodzice się w końcu przekonali?

Reklama

- Poszedłem na pierwszy rok seminarium do Henrykowa. Rodzice mogli być tylko w rozmównicy, a my przechodziliśmy na korytarz za taką kratą. Gdy mój tato opowiedział mamie, że „zamknęli” mnie za kratą, mama znów płakała. A przecież nikt mnie tam nie zamknął. Byłem tam szczęśliwy. Pomału się przyzwyczaili i zrozumieli, że tak ma być. A gdy po drugim roku seminarium miałem chwilę wahania, zastanawiałem się - czy odejść, czy zostać, mama wzięła mnie na rozmowę i mówi „synku, nie możesz nam tego zrobić, nie możesz teraz odejść”. Dużo się potem modliłem i przekonałem się, że nie chcę zmienić decyzji.

- Chyba to już koniec wywiadu?

- Koniec, ale zawsze możemy sobie jeszcze pogadać… Na przykład o tym, jak ważne jest, by robić w życiu to, co daje radość.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Immersyjna Kaplica Sykstyńska na Jasnej Górze zamyka swoje podwoje - powodem zbyt niska frekwencja

2025-08-01 12:02

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Kaplica Sykstyńska

Grzegorz Gadacz/Niedziela TV

Zdjęcia fresków z Kaplicy Sykstyńskiej przy Jasnej Górze

Zdjęcia fresków z Kaplicy Sykstyńskiej przy Jasnej Górze

31 lipca b.r. organizator spektakularnego projektu immersyjnego “Kaplica Sykstyńska. Dziedzictwo” – Dom Emisyjny Manuscriptum, podjął decyzje o zamknąć przedsięwzięcia na 3 miesiące przed jego planowanym zakończeniem. Powodem tej decyzji była zbyt niska frekwencja zwiedzających mająca bezpośredni wpływ na niemożność uniesienia miesięcznych kosztów projektu.

Immersyjna Kaplica Sykstyńska, która w lutym otworzyła swoje podwoje w Częstochowie, powstała w tej lokalizacji głównie z myślą o pielgrzymach, którzy każdego roku odwiedzają Jasną Górę. Organizatorzy liczyli, że pielgrzymi z radością odwiedzą tę niezwykłą przestrzeń muzealną, choć w wersji multimedialnej, by nie musieć jechać do Watykanu, lub by dostrzec to co w oryginalnej Kaplicy Sykstyńskiej jest niewidoczne ze względu na tłumy zwiedzających i krótki czas zwiedzania.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: życie św. Faustyny to nie była sielanka, ale katorżnicza walka duchowa

2025-08-01 14:08

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

św. Faustyna Kowalska

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Życie św. siostry Faustyny to nie była sielanka, ale katorżnicza walka duchowa - powiedział abp Adrian Galbas podczas centralnych uroczystości w 100. rocznicę wstąpienia apostołki Bożego miłosierdzia do klasztoru. Jak zaznaczył, dzięki jej wytrwałości Kościół bardzo wiele zyskał.

Helena Kowalska - św. siostra Faustyna 1 sierpnia 1925 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej i Miłosierdzia przy ul. Żytniej w Warszawie. W piątek centralne uroczystości odbyły się w sanktuarium jej imienia w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ

„Zawsze można bardziej kochać” – ojcowie Szustak i Nowak z finałową katechezą w Casa Polonia

2025-08-01 19:53

[ TEMATY ]

Jubileusz Młodych w Rzymie

Casa Polonia

Jubileusz Młodych

Vatican News / ks. Marek Weresa

Ojcowie Adam Szustak i Tomasz Nowak podczas trzeciej katechezy na Casa Polonia

Ojcowie Adam Szustak i Tomasz Nowak podczas trzeciej katechezy na Casa Polonia

Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości - przypominał św. Jan od Krzyża, a dziś słowa te wybrzmiały z nową mocą w katechezie w Casa Polonia w trakcie Jubileuszu Młodzieży w Rzymie. W trzecim dniu rozważań, dominikanie, ojcowie Adam Szustak i Tomasz Nowak, skupili się na Marii - siostrze Marty i Łazarza - ukazując jej postawę miłości, dopełniającą wiarę i nadzieję.

„Ta kobieta, Maria, to esencja tego, co znaczy być z Jezusem” - mówił o. Szustak OP, twórca kanału Youtube’owego „Langusta na palmie”. „Ona po prostu siedziała i chciała Go słuchać” - dodawał dominikanin, nawiązując do ewangelicznego opisu wizyty Jezusa w domu w Betanii. O. Szustak przywołał też obrazy uczty po wskrzeszeniu Łazarza. Maria namaszcza nogi Jezusa drogocennym olejkiem. Jak wyjaśniał, w kulturze żydowskiej taki gest wobec mężczyzny mogła wykonać tylko żona lub córka. Na uwagi Judasza, że drogocenny olejek można było sprzedać, a za uzyskane pieniądze pomóc biednym, Jezus odpowiedział: „Zostaw ją!”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję