Łukasz Krzysztofka: Co czuje się, kiedy przekracza się progi jednej z najbardziej strzeżonych instytucji na świecie, jaką jest Tajne Archiwum Watykańskie?
Grzegorz Górny: Jest dreszcz emocji, jaki przeszywa człowieka, mającego świadomość, że może w tym miejscu obcować z dokumentami, które stanowią cześć historii znanej dotychczas tylko z lektury książek, oglądania filmów czy słuchania wykładów. A tu jest możliwość dotykania, oglądania na własne oczy niezwykłych dokumentów. Wśród nich np. listu króla Jana III Sobieskiego spod Wiednia, w którym napisał do Innocentego XI: „Venimus, vidimus, Deus vicit”, czy listu Marii Stuart, która w noc przed egzekucją pisała do papieża Sykstusa V, że wybacza swoim wrogom i umrze w wierze katolickiej. Takich dokumentów było znacznie więcej. To była wspaniała, historyczna podróż.
Wielkie emocje były związane nie tylko z dokumentami, ale też z miejscami, jak pokój w Wieży Wiatrów. Mieściło się tam obserwatorium astronomiczne, w którym watykańscy uczeni opracowali kalendarz gregoriański, którym do dziś się posługujemy. To niesamowite wrażenie móc być w tym miejscu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na czym polega wyjątkowość Archiwum Watykańskiego?
Jest ono najbardziej powszechne i uniwersalne z archiwów we wszystkich krajach, dlatego, że do Kościoła należy około 1,2 mld ludzi na wszystkich kontynentach. Archiwum obejmuje więc cały świat i to wiele wieków wstecz. Archiwa narodowe w różnych krajach dotyczą dziejów tylko tego jednego narodu. Natomiast w przypadku archiwum Watykanu mamy do czynienia z informacjami na temat wszystkich krajów. Mało tego, wiele krajów, rządów, instytucji czy fundacji utrzymuje swoje własne ośrodki badawcze, które mają na celu tylko i wyłącznie badanie informacji dotyczących danego kraju w Tajnym Archiwum Watykańskim. Przez kilkadziesiąt lat taką fundację miała w Rzymie hrabina Karolina Lanckorońska. Fundowała stypendia, uruchamiała programy badawcze po to, żeby naukowcy z Polski przyjeżdżali do Rzymu i tylko i wyłącznie wynajdowali polonika w Archiwum Watykańskim. Takich instytucji innych państw jest wiele. Historycy z różnych krajów dokonują tam kwerend całymi miesiącami i latami.
Jakie procedury obowiązują przy wchodzeniu do Archiwum Watykańskiego?
Jeśli chodzi o historyków, są one takie, jak w innych archiwach państwowych. Generalnie nie ma tam problemu, aby zapoznać się z dokumentami sprzed 1939 r., ale można je dostać w czytelni, na miejscu. Nie wolno robić fotokopii. Natomiast jeśli chodzi o ekipy dziennikarskie, jak nasza, to raczej się ich nie wpuszcza.
Dla Pana i Janusza Rosikonia zrobiono wyjątek.
Tak, byliśmy drugą ekipą na świecie po Belgach, dla której to uczyniono. Myślę, że to zawdzięczamy naszym poprzednim pozycjom książkowym, które były tłumaczone i wydawane w wielu językach. Prefekt Tajnego Archiwum Watykańskiego zobaczył, że nie ma przed sobą ludzi, którzy szukają sensacji, ale kogoś, kto podchodzi rzetelnie i solidnie do materiałów. Dlatego podjął decyzję, za którą przemawiały nasze wcześniejsze dzieła.
Co było pierwszym tropem, którym podążał Pan, przygotowując książkę?
Reklama
Przeczytałem, że w Tajnym Archiwum Watykańskim został odnaleziony dokument, uważany dotąd za zaginiony, czyli tzw. pergamin z Chinon. To protokół przesłuchania przywódców templariuszy przez wysłanników papieża Klemensa V. Wtedy mnie to zastanowiło, że można dokonać takich odkryć w takim miejscu. Z czasem narastała we mnie chęć, aby tam się udać i poszperać. Co ciekawe, odnaleźliśmy panią historyk, która dokonała tego odkrycia. Opisujemy to w naszej książce.
W książce znajdziemy także informacje o najstarszym dokumencie przechowywany w Archiwum Watykańskim. Z którego wieku pochodzi? Najstarszy dokument pochodzi z VIII wieku, dlatego, że wcześniejsze zginęły z powodów częstych najazdów na Rzym i niszczenia archiwów przez barbarzyńców. Także z tego powodu, że były przechowywane na bardzo nietrwałym materiale, czyli papirusie. Dlatego ten dokument pochodzi z VIII wieku, ale zawiera treści, odpisy dokumentów z wieku V. Były to zbiory formularzy na różne sytuacje. Dokument ten służył administracji kancelarii papieskiej. Z czasem, gdy wchodziły nowe formularze, wnioski i procedury biurokratyczne, mniej więcej w XI wieku odszedł on w zapomnienie. Odnaleziono go w 1641 r. i od tego czasu jest perłą w koronie Archiwum, pokazywany i eksponowany jako najstarszy zachowany dokument.
Prace nad książką wymagały odbycia wielu podróży. Która z nich szczególnie zapadła Panu w pamięć?
Największe wrażenie zrobiła na mnie podróż po Wandei. Przemierzyliśmy ją wzdłuż i wszerz. To były miejsca związane z wojną i bitwami z czasów rewolucji francuskiej, ale także z rzeziami, masowymi mordami, ludobójstwem. Było to nieprawdopodobne doświadczenie. Co innego jest czytać pewne dokumenty, a co innego być w tych miejscach i rozmawiać z bezpośrednimi potomkami osób, które były ofiarami rzezi w Wandei.
Reklama
Jakie dokumenty związane z Piusem XII może skrywać Archiwum Watykańskie?
Papież Paweł VI wpuścił tam czteroosobową ekipę historyków. Nikt z nich już niestety nie żyje. Kiedyś przygotowywałem film dokumentalny i udało mi się porozmawiać z jeszcze wówczas żyjącym jezuitą o. Pierrem Adler. Spotkaliśmy też o. Petera Gumpela, który od lat 60. prowadził tam badania. Dzisiaj ma 94 lata. Ta czwórka historyków wydała 12 tomów dokumentów z czasów pontyfikatu Piusa XII. Z kolei o. Peter Gumpel napisał 6 kilkusetstronicowych tomów o Piusie XII na podstawie kwerendy w archiwach. Czytaliśmy te prace i właściwie jest w nich bardzo dobrze udokumentowana postawa Piusa XII wobec Holocaustu. Ale do tej pory dostęp do archiwaliów miała jedynie piątka historyków Kościoła. Teraz będą dostępne dla wszystkich historyków z całego świata. Zgłosiło się już siedemdziesięciu. Myślę, że dzięki nim prawda, o której wiemy na podstawie wspomnianych badań pięciu historyków, upowszechni się.
Czy św. Piotr, pierwszy papież, posiadał swoje archiwum?
Oczywiście. Można zaryzykować stwierdzenie, że archiwum św. Piotra było tak naprawdę pierwszą, a przez długi czas jedyną instytucją Kościoła, która mieściła się w torbie podróżnej. Istniały listy pisane do gmin i inna korespondencja. Trzeba było ją gdzieś przechowywać. Później dochodziły do tego świadectwa chrztu, spisy osób ochrzczonych, osób, którym diakoni powinni nieść zapomogę. Można było polegać na swojej pamięci dopóki te gminy i wspólnoty były małe, ale gdy się rozrastały, trzeba było pewne rzeczy spisywać. Przypomina to trochę przypowieść o Kościele jako ziarnku gorczycy, które stało się wielkim drzewem. Tak samo to Archiwum. Na początku mieściło się w jednej sakwie podróżnej, a dzisiaj zajmuje 85 kilometrów regałów.