Nikt tak jak Jan Paweł II nie potrafił gromadzić i jednoczyć na wspólnej modlitwie i takim zwyczajnym byciu razem milionów ludzi. I nikt tak jak on nie potrafił dokonywać tego niezwykłego cudu przemiany, o którym pisał w jednym ze swoich esejów współczesny pisarz Andrzej Kijowski, „przemiany tłumu w kochający i czujący Lud”. Podczas liturgii w płockiej katedrze, a potem w trakcie czuwania pod pomnikiem, tego cudu doświadczyć można było wielokrotnie. Od najstarszych po najmłodszych, którzy mimo późnej pory przyszli tu z rodzicami, od licznie zebranych duchownych po świeckich, wypełniających szczelnie katedrę, wszyscy trwali w skupieniu na modlitwie.
Może w świadomości wielu pojawiły się myśli, ile pozostało w nas z tego, co objawiło się 2 kwietnia 2005 r. i w następujących po nim dniach. Takiej refleksji sprzyjały słowa Biskupa Romana, wypowiedziane podczas homilii. „Ojciec Święty sprawił, że potrafiliśmy się zjednoczyć i odkryć to, że w każdym z nas jest jakaś cząstka dobra - mówił Ksiądz Biskup. - Pojawiły się deklaracje, że ludzie wstrząśnięci tą śmiercią na pewno staną się lepsi. Lecz z czasem nasz entuzjazm był coraz słabszy. Mijają dwa lata od śmierci Jana Pawła II; warto zadać sobie dzisiaj pytanie: co stało się z naszymi deklaracjami, postanowieniami, uniesieniami i prośbami?” - zastanawiał się Biskup Roman.
Mówił także o tym, że Jan Paweł II był wielkim świadkiem Chrystusa w naszych czasach i przez całe swe życie niestrudzenie ukazywał niezmienność prawd ewangelicznych. „Ojciec Święty uświadamiał ludzkości, że Ewangelia jest od 2 tys. lat ciągle tak samo ważnym, niczym niedającym się zastąpić źródłem i ochroną tych wartości, które są najważniejsze dla każdej ludzkiej istoty, dla człowieka wszystkich czasów, ras i kultur. Ewangelia bowiem broni bezkompromisowo ludzkiego życia, domaga się dla głodnych chleba, zabiega o pokój i występuje w obronie wolności. Te cztery fundamentalne dla całego świata wartości, a jednocześnie wyzwania stojące przed ludzkością, tzn.: życie, chleb, pokój, wolność, były punktem centralnym w nauczaniu Jana Pawła II. On tak często uświadamiał nam, że całe zło pochodzi stąd, że ktoś podeptał ewangeliczne przykazania miłości Boga i bliźniego” - przypomniał wiernym zebranym w katedrze Ksiądz Biskup. Przywołał także myśli zawarte w Testamencie papieskim, który powstawał przez kolejne lata pontyfikatu, szczególnie w okresie rekolekcji. „Z tych zapisków - usłyszeli uczestnicy liturgii - wyłania się postać Papieża, który miał świadomość tego, że jego życie jest darem Boga, świadomość odpowiedzialności za nie wobec Stwórcy; postać człowieka, który nigdy nie utracił poczucia, że jego życie jest skierowane ku wieczności i że to wieczność jest najważniejsza”.
O godz. 21.37 wszyscy przeżywali na nowo właśnie ową upragnioną przez Jana Pawła II chwilę, gdy odszedł ku wieczności, do Domu Ojca. Przez minutę na Wzgórzu Tumskim biły dzwony, a dźwięk ich sprawiał wrażenie, że czas się zatrzymał i znów mamy wieczór 2005 r. I znów te same uczucia bólu, smutku, ale i radości, że odchodząc z tego świata, Ojciec Święty narodził się dla nieba. I znów to niezwykłe poczucie, że jesteśmy wszyscy razem Bożym Ludem, a nie przypadkowym tłumem. A potem wspólna modlitwa o rychłą beatyfikację Papieża Polaka i śpiew Apelu Jasnogórskiego, poprzedzone krótkim czuwaniem poprowadzonym przez kleryków płockiego seminarium i harcerzy. Mimo zakończenia czuwania modlitwa przy pomniku wciąż trwała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu