Czy w Polsce istnieje potrzeba dialogu z nielicznymi wyznawcami innych religii, w zasadzie pokojowo nastawionymi do otoczenia? Czy w ten sposób nie promuje się ich wierzeń? Czy nie służy to relatywizmowi religijnemu? Na te i podobne pytania, jakie nasuwają się w związku z nadchodzącym Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan, odpowiada bp Tadeusz Pikus, członek Rady Episkopatu ds. Ekumenizmu i Rady ds. Dialogu Religijnego, w rozmowie z Mileną Kindziuk
MILENA KINDZIUK: - Hasłem tegorocznego Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan jest fragment Psalmu 36: " U Ciebie jest źródło życia". Dlaczego właśnie takie?
BISKUP TADEUSZ PIKUS: - Nie znam powodów wyboru takiego hasła. Hasło i teksty na Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan są opracowywane przez ekumeniczną międzynarodową grupę roboczą, mianowaną przez Komisję Wiara i Ustrój Światowej Rady Kościołów i Papieską Radę ds. Jedności Chrześcijan. Ponieważ nie znam motywów, którymi kierowali się autorzy wyboru hasła, mogę mówić tylko o własnych odczuciach w tej kwestii. Hasło ukazuje, gdzie jest źródło życia, jaką ma wartość oraz czyją jest ono własnością i kto do niego ma prawo. Poznanie tej prawdy powinno uwrażliwić człowieka do poszanowania i miłości każdego życia a przestrzec przed pogardą wobec niego.
- Wielki Jubileusz roku 2000, zgodnie z założeniami Ojca Świętego, miał być szczególną okazją do zjednoczenia chrześcijan. Czy szansa ta została wykorzystana? Czy - i w jakim sensie - jedność jest możliwa?
- Tak, Wielki Jubileusz Roku 2000, z punktu widzenia wiary, był czasem łaski, zaś z punktu widzenia aktywności ludzkiej, dawał okazję do odważnych i niekonwencjonalnych działań. Z moich obserwacji wynika, że szansa była wykorzystana - nie wiem tylko czy w pełni. W sytuacji ekumenii chrześcijańskiej podmiotów dialogu jest bardzo wiele i od każdego z osobna zależy stopień wykorzystania szansy w dziele jednania. Jedność zbawionych będzie. Natomiast, jak ma wyglądać jedność chrześcijan w "drodze do zbawienia" wyobrażenia na ten temat są różne. Ksiądz S.C. Napiórkowski wymienia szereg bardziej reprezentatywnych i preferowanych modeli jedności. Jest to: jedność organiczna; soborowa; o pojednanej różnorodności; komunii; otwartego modelu stopniowego zbliżenia; korporacyjna; siostrzana; konkordii i model indyjski. Dzisiejszy standard życia jako minimum wymaga od nas chrześcijan wzajemnego szacunku i prowadzenia dialogu, tak zresztą jak i z innymi wspólnotami religijnymi.
- Podczas niedawnej pielgrzymki do Armenii Ojciec Święty podkreślał: "Powinniśmy współzawodniczyć nie w tworzeniu podziału czy we wzajemnym oskarżaniu się, lecz w okazywaniu wzajemnej miłości. Jedynie możliwą rywalizacją między uczniami Pana jest świadczenie większej miłości". Jak to należy rozumieć?
- Moim częstym tematem w przepowiadaniu jest miłość. I tak naprawdę - jak to bywa z wartościami - kiedy człowiek kocha to wie, czym jest miłość, lecz kiedy chce mówić o miłości w sposób zobiektywizowany, to nie potrafi wyrazić czym ona jest. Św. Paweł w pierwszym Liście do Koryntian w Hymnie o miłości chyba najlepiej i najkrócej zdefiniował wartość miłości oraz czym ona jest i czym nie jest. Należałoby zatem tę Pawłową wykładnię odnieść do postaw i wzajemnych stosunków wspólnot chrześcijańskich. Ujmując kwestię w jednym aspekcie chodziłoby o radość z powodu istnienia innych uczniów Pana oraz adekwatnego współodczuwania z nimi; radować się ich radością, smucić się ich smutkiem. Praktyka pokazuje, że jest to bardzo trudne i być może, że jest to kryterium braku poczucia jedności. Bywa też często miłość odtrącona.
- Wróćmy jeszcze do Wielkiego Jubileuszu: najważniejszym wydarzeniem ekumenicznym Roku 2000 był chyba akt skruchy wyrażony przez Jana Pawła II w Rzymie. Papież prosił Boga o przebaczenie win popełnionych także wobec innych Kościołów chrześcijańskich i wobec Żydów. Czy taki rachunek sumienia powinny podjąć również inne Kościoły? Do tej pory uczynił to jedynie Kościół katolicki i niektóre Kościoły ewangelickie.
- Niewątpliwie akt skruchy dysponuje zwaśnione strony do autentycznego pojednania. Nie może jednak on być wymuszany ani warunkowany czasem czy narzuconą z góry formą.
- A jak układają się obecnie stosunki z Kościołem prawosławnym? Z jednej strony, powstał ostatnio w Polsce Bilateralny Zespół Katolicko-Prawosławny, z drugiej zaś pamiętamy zupełnie niedawne antypapieskie modły grupy prawosławnych na terenie kijowskiej Ławry Pieczerskiej, jednego z najważniejszych obiektów światowego prawosławia.
- Powinienem zrobić krótkie wprowadzenie do tematu zawartego w pytaniu. Będzie ono dużym uproszczeniem z racji zwięzłości wypowiedzi. Mówiąc o stosunkach z Kościołem prawosławnym należy pamiętać, że od strony instytucjonalnej różni się on od Kościoła katolickiego. Kościół katolicki mając strukturę monarchiczno-hierarchiczną cieszy się zwartą jednością zewnętrzną realizującą się i wyrażaną w widzialnym swym znaku Biskupa Rzymu. W takim wypadku łatwiej jest mówić o stosunku Kościoła katolickiego, jaki istnieje wobec innych wyznań, gdyż są one kształtowane przez Kolegium Biskupów reprezentatywnie i zobowiązująco dla wszystkich katolików. Kościół prawosławny ma strukturę hierarchiczną. Istnieje w świecie piętnaście prawosławnych Kościołów autokefalicznych i pięć autonomicznych. Każdy z Kościołów autokefalicznych ma własną niezależność i własną specyfikę. Każdy też w ramach zachowanej jedności prawosławnej kształtuje własne stosunki z Kościołem katolickim. Nie mówię tutaj o Kościołach prawosławnych nazywanych w literaturze jako Kościoły kanoniczne czy też Kościoły o nielegalnym statusie. Dzisiaj niewątpliwie stajemy wobec dwóch kwestii: wspólnie przyjrzeć się, czy występujące różnice między Kościołem katolickim i prawosławnym stanowią realną i wystarczającą przyczynę podziału - zadanie głównie dla teologów i ludzi wielkiej modlitwy; żyjąc tym wszystkim co już łączy, usuwać uprzedzenia i uczyć się współpracy w duchu solidarności ludzkiej i miłości chrześcijańskiej - kultywowanie szacunku wzajemnego dotyczy wszystkich bez wyjątku. Ogromnie ważną sprawą jest wyzbycie się wzajemnego lęku i zachowanie poczucia szacunku dla odrębności, bez naruszania wolności sumienia. Układanie stosunków między Kościołami jest wielką szkołą życia pod "okiem" Boga zbawiającego.
- Ojciec Święty w encyklice "Ut unum sint" zaprosił wszystkich chrześcijan do dyskusji na temat prymatu. Czy, zdaniem Księdza Biskupa, ta dyskusja została w Polsce podjęta?
- Prymat Piotrowy jest jedną z wysuwanych przyczyn istniejącego podziału wśród chrześcijan. Ojciec Święty skierował prośbę do chrześcijan o wszczęcie dyskusji nad wypracowaniem sposobu sprawowania prymatu władzy zwierzchniej w Kościele dzisiaj. Osobiście nie zetknąłem się w Polsce z jakąś poważną dyskusją na ten temat. Na marginesie wspomnę, że w ramach wykładu na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego omawiamy problem władzy w Kościele, z uwzględnieniem wszystkich wyznań.
- Twierdzi się, że z Kościołem prawosławnym jesteśmy najbliżsi, w zasadzie nie ma bowiem różnic dogmatycznych. Co nas jednak najbardziej dzieli?
- Jednym z poważniejszych czynników stojących na drodze do jedności katolicyzmu i prawosławia jest czas trwania podziału. Prawie tysiąc lat temu pojawiło się formalne pęknięcie między wspólnotą Wschodu i Zachodu. W tym czasie skutecznie zwalczano się nawzajem, podkreślając różnice i szukając coraz to nowych. Było w tym dużo wrogości. Kościoły rozwijały się niezależnie. Kościół prawosławny naukę doktrynalno-dogmatyczną opiera na Piśmie Świętym i na pierwszych siedmiu Soborach powszechnych (ostatni był w roku 787), jeszcze nie podzielonego Kościoła. Tymczasem w Kościele katolickim zbierał się Sobór wielokrotnie formułował wypowiedzi dogmatyczne, reformował swoje oblicze. Kościołowi katolickiemu w takiej sytuacji chyba łatwiej jest rozpoznać, zrozumieć, i zaakceptować prawosławie, niż odwrotnie. Od czasu Soboru z roku 787 wiele zmieniło się w Kościele katolickim. Ciśnie mi się anegdota obrazująca skojarzeniowo sytuację zbliżoną do opisywanej. Syn wraca do domu i mówi do ojca: pozdrawia ciebie twój kolega ze szkolnej ławy. A jak on wygląda - pyta ojciec. Gruby, łysy i w okularach. To niemożliwe, to pomyłka - odpowiada ojciec - taki ze mną do szkoły nie chodził. Powstaje pytanie, czy Kościoły katolicki i prawosławny dziś zachowały swoją tożsamość sprzed podziału. I tym pytaniem należałoby się zająć wspólnie.
- Czy nowo powstałe Komisje ekumeniczne przy Episkopacie Polski są znakiem zintensyfikowania dążeń i nadziei na zjednoczenie?
- Niewątpliwie tak jest. Każda Komisja jest nie tylko znakiem, ale i narzędziem służącym pojednaniu. Na ile skutecznym, trudno jest na to odpowiedzieć.
- Od kilku lat, w ramach dialogu międzyreligijnego, na 17 stycznia został ustanowiony Dzień Judaizmu. Jakie te obchody mają znaczenie?
- Judaizm jest bardzo bliski chrześcijaństwu. Chrześcijanie żyją duchem i realiami spełnionej nadziei judaizmu. Dlatego chrześcijanom łatwiej jest otwierać się na ludzi, których wartości religijne są bliskie i podzielane. Mam wrażenie, iż w historii chrześcijanie mieli żal do wyznawców judaizmu, iż ci nie przyjmują Chrystusa. Wiadomo jednak, że tego wymusić się nie da. Obiektywnie patrząc na specyfikę relacji tych dwóch religii i na charakter spotkania, trudniej jest chyba dostosować się do dialogu stronie judaistycznej. Należy więc tym bardziej wyrazić uznanie dla zwolenników tych spotkań i prób podejmowania dialogu. Obchody te 17 stycznia są wyrazem dobrej woli ukierunkowanej na wzajemne poznanie, oswajanie się, które może mieć ogromne znaczenie do szukania współpracy w niektórych aspektach życia indywidualnego i społecznego. Trochę osobną sprawą, niż rozwój i pozytywna przemiana postawy grupy, jest kształtowanie osobistej postawy jej poszczególnych członków. Sprzyja temu prowadzona przez uczestników spotkania modlitwa do Jedynego Boga.
- Od roku 2000 w Kościele katolickim w Polsce został też ustanowiony dzień modlitw poświęcony islamowi (26 stycznia). Jaki wymiar mają te obchody w naszym kraju?
- Pierwszy oficjalny dzień modlitw poświęcony islamowi odbył się 26 stycznia 2001 r. Główne uroczystości miały miejsce w kościele św. Marcina w Warszawie. Była to inicjatywa Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów. Na początku spotkania po powitaniu uczestników Imam Antar Nagi z Centrum Islamu w Warszawie modlił się w języku arabskim fragmentem III Sury Koranu (wersy 42-51), mówiącej o Jezusie, Józefie i Maryi. Następnie tekst ten został podany w języku polskim. Po modlitwie strony muzułmańskiej została odprawiona Msza św. w intencji pokoju i poszanowania życia ludzkiego. W niektórych miejscowościach ( Gdańsk, Pieniężno, Białystok) były prowadzone spotkania o charakterze edukacyjno-modlitewnym. Dzień ten na razie zdobywa miejsce w świadomości zarówno katolików, jak i muzułmanów. Jak się wpisze trudno jest przewidzieć. Traktujemy go jak pomoc do prowadzenia dialogu międzyreligijnego. Dzień ten jest jednym z elementów sprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych kontaktów oraz co jest najważniejsze jest dniem modlitwy do Boga w konkretnych intencjach.
- Taka Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów jest chyba ewenementem w świecie. Czy w Polsce istnieje jeszcze jakaś płaszczyzna dialogu z islamem i z innymi religiami?
- Oprócz Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów, której jestem członkiem, istnieje Rada Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, w skład której wchodzi Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. Zwiększa to możliwości kontaktów i poszerza perspektywę dialogu.
- W Polsce w zdecydowanej większości to są chrześcijanie. Jaka jest potrzeba i sens prowadzenia takiej działalności?
- Ludzie uświadamiają sobie coraz bardziej, że życie społeczne rozwija się poprawnie przy zachowaniu zasad dialogu. Ma to też ogromne znaczenie dla życia indywidualnego człowieka, które przebiega w atmosferze wzajemnego poszanowania. Wracając jednak do postawionej kwestii, chcę podkreślić, że spotykam się z pytaniami, czy w Polsce jest potrzeba i sens prowadzenia dialogu z nielicznymi wyznawcami innych religii, w zasadzie pokojowo nastawionymi do otoczenia? Czy w ten sposób nie promuje się ich wierzeń? Czy nie służy to relatywizmowi religijnemu? itp. Niektórzy rozmówcy wyrażają swoje obawy np. wobec islamu, a szczególnie po 11 września 2001 r. Trwoży ich postawa Osamy bin Ladena, Talibów, rola przywódców "duchownych" muzułmańskich w państwie, prawo koraniczne, święta wojna, sytuacja chrześcijan w krajach większości islamskiej, kwestia wolności sumienia i wyznania i wiele innych problemów. Muzułmanie w Polsce znają te pytania i zarzuty, które stawiane są islamowi. Próbują się do niektórych spraw, z pewną odwagą ustosunkowywać w formie wspólnych oświadczeń i deklaracji. I zapewne wiele wyjaśnia i uspokaja wypowiedziane stanowisko w Oświadczeniu Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów z dnia 19 października 2001 r., w którym czytamy: "Strona muzułmańska Rady Wspólnej pragnie stanowczo podkreślić, iż ci spośród muzułmanów, którzy decydują się na samobójcze ataki terrorystyczne, stawiają się automatycznie poza religią islamską. Samobójstwo bowiem, z punktu widzenia islamu, jest grzechem niewybaczalnym, poprzez który każdy popełniający go muzułmanin przestaje nim być" .
- Wszyscy tak myślą?
- Niestety, zbyt mało znam świat islamu, by dać obiektywną odpowiedź. Opinie na temat islamu są różne, bo i sam islam interpretowany jest przez swoich wyznawców różnie. Dla przykładu przedstawię Pani dwa epizody dotyczące postawy muzułmanina. Gdy byłem w Kazachstanie we wrześniu w czasie pielgrzymki Ojca Świętego wyczytałem w Komsomolskiej Prawdzie, relację żołnierza afgańskiego, który wyznał, że w czasie walki zastrzelił dwóch sunnitów. Według niego zabicie niewiernego lub szyity jest zasługą u Boga, zaś sunnity jest winą, zasługującą na karę. Aby oczyścić się z winy i wejść do raju musi za każdego zabitego sunnitę zabić trzydziestu niewiernych lub szyitów. Obok tego przytoczę drugie zdarzenie, które miało miejsce podczas międzynarodowej Konferencji nt. Islam a cywilizacja łacińska. U źródeł dialogu w dniach 7-8 grudnia 2001 r., na Uniwersytecie Warszawskim. Był to czas ramadanu. W ciągu dnia wyznawców islamu obowiązywał post. Jeden z nich wypił kawę i widząc mnie wyznał, że z racji zdrowotnych nie może zachowywać postu, ale za to, że złamał post musi wesprzeć sześćdziesięciu potrzebujących pomocy. Widzimy, że każda z tych postaw ma swoją wymowę i oddźwięk społeczny. Uważam, że takie wzajemne bezpośrednie poznanie wyznawców różnych religii jest już współpracą i stanowi punkt wyjścia do praktycznych działań celem budowania coraz lepszego środowiska życia oraz do prowadzenia pogłębionej refleksji nad wiarą w jedynego Boga i nad koncepcją praw człowieka. Na pewno ogromną inspirację do dialogu międzyreligijnego i międzykulturowego, my katolicy czerpiemy z postawy i nauczania Ojca Świętego, który nota bene został uznany przez Radę Wspólną Katolików i Muzułmanów, w dniu 22 listopada 2000 r., za wzór człowieka dialogu katolicko-muzułmańskiego przełomu tysiąclecia.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu