Należy pilnie kształtować wrażliwość chrześcijan na sprawy społeczne - ocenia w rozmowie z KAI nowy metropolita wrocławski abp Józef Kupny. Wyrażając ubolewanie, że katolicka nauka społeczna straciła dziś w Polsce na popularności, abp Kupny zwraca uwagę, że właśnie w nauczaniu Kościoła trzeba dziś szukać inspiracji do skutecznego zwalczania niesprawiedliwości, bezrobocia i różnych form wykluczenia. Publikujemy treść rozmowy z nowym metropolitą wrocławskim:
KAI: Czy nominacja na metropolitę wrocławskiego jest zaskoczeniem dla Księdza Arcybiskupa? Bo przecież jest to chyba z najważniejszych diecezji w Polsce i w Europie.
Abp Józef Kupny: Było to zaskoczenie, gdyż ani przez chwilę nie myślałem, że tam właśnie mogę zostać posłany przez Ojca Świętego. Jego decyzja bardzo mnie zaskoczyła. Ale odczytuję to jako wolę Bożą. W związku z tym z pokorą wyraziłem zgodę. Towarzyszy mi przekonanie, że kiedy Pan Bóg powierza jakieś zadania, to daje również światło Ducha Świętego. Przy tym ogromnie jestem wdzięczny Ojcu Świętemu, że powierzył mi kierowanie tym wspaniałym Kościołem Wrocławskim.
KAI: Na jakie aspekty w swej przyszłej swej posłudze Ksiądz Arcybiskup chce położyć szczególny akcent?
- Sposób pełnienia mojej posługi biskupiej ukierunkowuje w jakiś sposób zawołanie, jakie wybrałem: "Chrystus nas umiłował". Chcę głosić wspólnocie wiernych Kościoła wrocławskiego tę właśnie prawdę. Będę ją głosić także tym spoza wspólnotą Kościoła, którzy poszukują i są na obrzeżach. Zwrócenie się do tych na zewnątrz, do tych którzy nie mają łaski wiary, jest dziś jednym z bardzo ważnych zadań Kościoła. Takie działanie wpisuje się w program nowej ewangelizacji, o co wołają kolejni papieże. Po drugie, zawołanie "Chrystus nas umiłował", wzywa mnie do szczególnej troski o ubogich. O wizji Kościoła ubogich i dla ubogich dobitnie przypomina nam dziś papież Franciszek. Nie chcę dziś ogłaszać jakiegoś programu dla archidiecezji wrocławskiej, gdyż najpierw trzeba się wsłuchiwać, trzeba rozmawiać z wiernymi i rozpoznać serce lokalnego Kościoła. Ważne jest, aby rozpoznać nowe "znaki czasu" jakie stają dziś przed Kościołem wrocławskim i przed Kościołem w Polsce. Trzeba próbować na nie odpowiedzieć. Idę tam wyposażony w doświadczenia, jakie nabyłem podczas ośmioletniej posługi w archidiecezji katowickiej na Górnym Śląsku. Idę z doświadczeniem pracy z ruchami i stowarzyszeniami katolickimi. Wiele czasu poświęciłem współpracy ze świeckimi i jestem przekonany, że ich misja jest dziś bardzo ważna. Bez świeckich Kościół w tych czasach przełomu sobie nie poradzi. Kolejna sprawa, której poświęciłem wiele czasu to nauczanie społeczne Kościoła.
KAI: No właśnie. Co z postulatów Katolickiej Nauki Społecznej jest dziś w Polsce najpilniejsze do realizacji?
- Trzeba zrobić bardzo, bardzo wiele. Boleję nad tym, że w ostatnich latach Katolicka Nauka Społeczna jest taka "wycofana". W początkach polskiej transformacji ludzie szukali w niej inspiracji. Dziś, gdy zainteresowanie nią tak bardzo spadło, trzeba na nowo przypomnieć, że nauczanie społeczne Kościoła jest integralną częścią doktryny katolickiej. Trzeba wołać o to, by stała się ona inspiracją dla nas wszystkich. Należy pilnie kształtować wrażliwość chrześcijan na sprawy społeczne. To jest wielki teren misji Kościoła dziś, w szczególności dla ludzi świeckich. Jest to istotne szczególnie w dobie kryzysu. Jak ocalić podstawowe wartości w życiu społecznym, w życiu gospodarczym i jak pomagać tym, którzy cierpią nierówności, niesprawiedliwość, pozbawieni są pracy i podlegają różnym formom wykluczenia. Inspiracji należy szukać właśnie w nauczaniu społecznym Kościoła.
KAI: A jaką inspirację daje Księdzu Biskupowi pontyfikat papieża Franciszka? W jaki sposób podpowiada jak być biskupem?
- Uderza mnie szczególna wrażliwość papieża Franciszka na potrzebujących. Pokazuje, że wyjście naprzeciw najbardziej potrzebującym, tym którzy doznają niesprawiedliwości, jest jednym z podstawowych zadań wspólnoty Kościoła. Trzeba im nie tylko pomagać, ale jak mówi papież Franciszek, okazywać czułość. Kościół ma być takim właśnie miejscem.
KAI: Wrocławską stolicę obejmuje Ksiądz Arcybiskup po wielkich poprzednikach, kardynałach Bolesławie Kominku i Henryku Gulbinowiczu. Czy to nie onieśmiela? A do czego zobowiązuje?
- Zobowiązuje, tym bardziej, że kard. Bolesław Kominek był Ślązakiem. Wywodził się z Wodzisławia. Ale daje mi to nadzieję, że jako Ślązak zostanę życzliwie we Wrocławiu przyjęty. Te wielkie postaci są zarazem dla mnie wyzwaniem. Zasługi kard. Kominka są olbrzymie, także w tej perspektywie, że był on inicjatorem listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Kard. Gulbinowicz z kolei był wspaniałym duszpasterzem i promotorem "Solidarności". Doskonale w tym się sprawdził. Postacie te mnie onieśmielają, ale i zachęcają, by podjąć ten trud i starać się kontynuować to wspaniałe dziedzictwo Kościoła na Dolnym Śląsku. A przede wszystkim by odczytywać "znaki czasu", jakie Bóg stawia dziś przed Kościołem Wrocławskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu