Dlaczego na to co dobre i ważne musimy tak długo czekać? Dlaczego w moim życiu nie chce dokonać się cud? Przecież idę za Jezusem, modlę się, wierzę... Biłem się z tymi pytaniami przez kilka ładnych lat, sporo w moim życiu musiało się wydarzyć, abym zrozumiał, że oczekiwanie może być wielkim błogosławieństwem.
Mój pościg za miłością zaczął się pod koniec liceum. Moje serce pragnęło serca dziewczyny, którą mógłbym się zaopiekować, którą mógłbym obdarzać miłością. Kandydatek było sporo, ale nieudanych prób jeszcze więcej. 7 lat poszukiwań, 7 lat nieudanych znajomości z dziewczynami i 7 długich lat nadziei i zaufania Jezusowi, że On wszystkim się zajmie i w odpowiednim momencie zadziała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po 7 latach nieudanych miłosnych podbojów, można by ze spokojem stwierdzić, że to nie ma sensu i żyć w zgorzknieniu, samotnie przez resztę swoich ziemskich lat.
Ale gdy się kogoś naprawdę kocha i zna się wielką miłość tej Osoby, wtedy długie lata oczekiwania zmieniają się w czas wzrostu w nadziei i wierze.
Po 7 latach w moim życiu Bóg przyszedł i zadziałał z wielką mocą. Swoją, już teraz Żonę, poznałem na spotkaniu modlitewnym, czy może być lepsze miejsce na znalezienie tej Jedynej? Dziś wspólnie wzrastamy w małżeństwie, uczymy się wzajemnie miłości i szczęśliwi, zakochani idziemy wspólnie za Jezusem. Co gdyby Bóg pozwolił mi związać się z którąś z wcześniejszych kandydatek, nie żyjącą w takiej bliskości z Jezusem? Co gdyby wysłuchał moich próśb i niekiedy rozpaczliwych wołań o tę Upragnioną?
Reklama
Bóg zna właściwy moment dla każdego. Jedynie On wie co w danej chwili będzie dla konkretnego człowieka dobre.
W moim życiu przyszło mi czekać 7 lat, i Bóg dał mi najcudniejszą kobietę za Żonę. Zresztą podobnych sytuacji miałem całe mnóstwo. Wiele spraw o które prosiłem, pozornie niewysłuchanych modlitw, po jakimś czasie okazywało się złymi prośbami. Bóg poprzez zdarzenia, osoby, sytuacje ukazał mi co tak naprawdę będzie dobre dla mnie i mojego wiecznego życia.
Nasza ludzka perspektywa bywa bardzo myląca. Patrząc z naszej strony wiele spraw widzimy jak przez totalnie zabrudzone okulary. Jedynie Boże spojrzenie jest tym, które ukazuje nam właściwą perspektywę Nieba. To w bólach i cierpieniach oczekiwania rodzi się wytrwałość i pokora, która robi miejsce Bożej łasce. Ucząc się cierpliwości, uczymy się zaufania do Ojca. Ucząc się zaufania, uczymy się prawdziwej miłości, która nie ma względu na okoliczności.
Reklama
Cierpliwość jak sama nazwa wskazuje jest związana z cierpieniem. To na co długo czekamy, znosząc towarzyszący temu czekaniu ból, rodzi największe owoce.
Jasne, że po ludzku możemy się wkurzać, że nasze plany znów nie wyszły, że to czy tamto się nie udało, ale starajmy się w tych chwilach przypominać sobie, że jest z nami On, który wie jak nikt co jest dla nas najlepsze. Że On ma wszystko pod kontrolą.
Cnota cierpliwości jest bezpośrednio związana z odpowiednim podejściem do modlitwy. Klękając z nastawieniem „Boże musisz mi dać to czego chcę” możemy co najwyżej zyskać odciski na kolanach. Bóg nie jest złotą rybką spełniającą nasze każde „widzimisię”. Podchodząc do modlitwy zawsze musimy mieć przekonanie, że prosimy o konkretną sprawę Dobrego Ojca, ale wiemy też, że On robi wszystko dla naszego dobra. Na wszystko ma swój czas.
Reklama
Módlmy się tak jak nauczył nas tego nasz Pan – Jezus. «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» Łk 22, 42
Moje doświadczenie modlitwy w pełnym zaufaniu miłości Boga wniosło lekkość do mojego życia. Już nie muszę się niecierpliwić, stresować, pocić, bo wiem, że jest Ktoś kto o mnie dba, Ktoś, komu na mnie bardzo zależy. Cierpliwość jest jakby spleciona z zaufaniem, jeśli będę stale łączył i umacniał ten „węzeł”, moje życie zyska świeżość i pokój. Jemu naprawdę mogę zaufać.
_________________________________________
Artykuł zawiera tekst, który ukazał się w lutowym numerze miesięcznika "Wzrastanie". Zobacz więcej: Zobacz
[zdjecie id="88441"][/zdjecie]