Dnia 4 lutego 1505 r. urodził się Mikołaj Rej. Był związany z naszymi ziemiami, bo większość życia spędził w Nagłowicach. „Polacy nie gęsi i swój język mają” - to jego słowa. Właśnie z powodu miłości do języka zwano go także „ojcem literatury polskiej”. Od tego czasu polska literatura wzbogacała się o nowe słowa i zwroty.
Czy jednak współczesne słownictwo jest naprawdę bogate? Coraz częściej zaczyna nam brakować słów, część z nich odchodzi do lamusa... Rzadziej słychać: „dziękuję”, „proszę”, „dzień dobry”, „przepraszam”. I nie tylko.
500 lat po tym jak pisał Mikołaj Rej, nasz język stał się, niestety uboższy. W dobie SMS-ów i maili tworzymy co prawda nowe wyrazy, są one jednak przede wszystkim skrótami tych istniejących. Przysłuchując się rozmowom młodych ludzi, często nie można zrozumieć o czym mówią. Powoli przejmujemy zapożyczenia z innych języków oraz różne dziwne słowa, nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Zaśmiecamy nasz język. Czy tak ma wyglądać postęp? Czy tak ma wyglądać rozwój „naszej mowy ojczystej?”. Może warto wzbogacać swój język czytając nie tylko maile, lecz przede wszystkim - książki.
Niestety, czytamy coraz mniej, a nasza fascynacja obrazami - telewizyjnymi i komputerowymi - zmienia się w obsesję. Uciekamy w inny świat, świat obrazu, do tego stopnia, że zapominamy o słowach.
Dawno temu ludzie posługiwali się obrazem, rysunkiem. W ten sposób wyrażali swoje emocje, bo brakowało im jeszcze tego narzędzia, jakim jest język. Czyżbyśmy wracali do „źródeł”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu