Podczas briefingu prasowego w domu biskupim w Koszalinie bp Edward Dajczak wyraził ból całej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej po stracie znakomitego duchownego i człowieka.
– Jest takie powiedzenie, dosyć mocne: nie ma ludzi niezastąpionych. Ale dopiero, gdy ktoś odejdzie, to widzimy, że w tym powiedzeniu jednak prawdy zbyt wiele nie ma – powiedział poruszony bp Dajczak. – Ks. dr Wojciech Wójtowicz żył dosyć krótko, 44 lata. Ale on tę krótką historię człowieka w sile wieku, w którego życiu, po ludzku patrząc, było jeszcze wiele spraw do wypełnienia, do zrealizowania, pisał bardzo intensywnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– To nie jest problem wyłącznie straty rektora seminarium duchownego w Koszalinie, choć ta posługa jest bardzo ważna, jedna z najważniejszych dla diecezji. Ale to jest strata człowieka, który miał bardzo niepowtarzalny charyzmat w kilku wymiarach. Był bardzo kreatywny, twórczy. Moje rozmowy z nim na temat duszpasterstwa diecezji, seminarium, perspektyw, korekt, które niesie życie, były dla mnie niezwykle inspirujące, twórcze i zawsze prowokujące.
Reklama
– Ks. Wojciech to był człowiek, który ciągle poszukiwał. Człowiek, który kierował seminarium szukał dróg formacji, ale też człowiek, który był rozchwytywany, jeśli chodzi o prowadzenie konferencji, rekolekcji, różnych zadań. Miał wystarczająco dużo talentów, by w różnych dziedzinach życia być tym, którego inni oczekują w swojej przestrzeni, by głosił słowo, by coś doradził.
– Ale jest jeszcze jeden fundamentalny wymiar jego osobowości: ks. Wojciech był człowiekiem niezwykłej wiary. Wiary połączonej z osobistym oddaniem się Maryi, i to z wielką determinacją. Ta ogromna siła, ten wulkan energii, który w nim był, nie brał się znikąd. To był człowiek takiej relacji z Bogiem, takiej głębi kontaktu, takiej rzeczywistości, która stworzyła właśnie taką osobowość. Każdy z nas ma swoje piękne cechy, jak i wady, także ks. Wojciech niósł je ze sobą. Ale to, co się w nim rodziło z głębokiej wewnętrznej relacji, było taką siłą, że stać go było na wiele.
– W seminarium mówiono o nim z uśmiechem: nie biegaj tak, bez ciebie diecezja koszalińsko–kołobrzeska też będzie istniała – z uśmiechem wspomniał bp Dajczak. – To tylko pokazuje, jak on traktował diecezję i to wszystko, co było mu zlecone, i ile potrafił. Jak się to zsumuje, chociażby tak pobieżnie, to można bez trudu zobaczyć, kogo i co straciła diecezja koszalińsko–kołobrzeska. "Co" to jest wymiar zadań i spraw, ale "kogo" to wymiar ludzki. I za tym kryje się ból jego najbliższych, mamy, rodzeństwa. Wszystkich nas to boli.
Reklama
– W Kościele mamy tę głębię wiary, że wiemy, że ból istnieje po naszej stronie, nie po jego, ponieważ ufamy, że ks. Wojciech jest dzisiaj w ramionach Boga. To po naszej stronie są łzy. Pewnie długo będziemy się otrząsali po tym co się stało. Ale równocześnie z całą nadzieją patrzymy w przyszłość. A swoimi dziełami ksiądz Wojciech będzie obecny długo w diecezji, myślę że dłużej niż sięga ludzka pamięć.
Bp Dajczak nawiązał też do roli ks. Wójtowicza jako przewodniczącego synodalnej komisji ds. duchowieństwa w trwającym od kilku lat II Synodzie Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. – To poszukiwanie w sferze formacji kapłańskiej, kształcenia, było głównie w jego gestii. W tym miejscu również zrobiło się po nim pusto. Tak się dzieje, gdy człowiek ważny nagle przestaje być obecny.
– Ta strata boli nas wszystkich, chylimy czoła przed takim niezwykłym misterium życia. Zostajemy w tym bólu i chcemy go pożegnać z całą godnością - dodał
Ks. dr Wojciech Wójtowicz był od 2013 r. rektorem koszalińskiego seminarium, a także przewodniczącym Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. W poniedziałek 13 stycznia wieczorem zginął w wypadku samochodowym. Do zdarzenia doszło na Drodze Wojewódzkiej nr 206 między Polanowem a Nacławiem, niedaleko Koszalina. Duchowny miał 44 lata.