Korpus Strażników Rewolucji Iranu poinformował, że w kierunku bazy wystrzelono kilkadziesiąt rakiet. Wskazano, że to odwet za zabójstwo irańskiego dowódcy wojskowego Ghasema Sulejmaniego. Minister spraw zagranicznych Iranu Dżawad Zarif przekonywał, że jego kraj działał proporcjonalnie, w ramach samoobrony, zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych. Napisał na Twitterze, że Teheran „nie chce wojny ani eskalacji konfliktu, ale będzie się bronił przed każdą agresją”.
Reklama
Żaden z polskich żołnierzy w Iraku nie ucierpiał po atakach rakietowych na bazy Al Asad i Irbil. Jesteśmy w stałym kontakcie z dowódcą Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku - uspokaja Mariusz Błaszczak, Minister Obrony Narodowej.
Żaden z polskich żołnierzy w Iraku nie ucierpiał po atakach rakietowych na bazy Al Asad i Irbil. Jesteśmy w stałym kontakcie z dowódcą Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku.
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) January 8, 2020
Reklama
Pentagon potwierdził, że w nocy z wtorku na środę na bazę lotniczą w Al-Asad i w Irbil, gdzie stacjonują żołnierze międzynarodowej koalicji, głównie amerykańscy, została ostrzelana ponad dziesięcioma pociskami, które wystrzelono z terytorium Iranu.
„Podejmiemy wszelkie niezbędne działania w celu ochrony i obrony personelu Stanów Zjednoczonych, naszych partnerów, a także naszych sojuszników w regionie” – napisano w oświadczeniu Pentagonu.
Biały Dom wydał oświadczenie, że prezydent Donald Trump jest na bieżąco informowany o wydarzeniach. Po spotkaniu z szefem Pentagonu Markiem Esperem i sekretarzem stanu Mike'iem Pompeo Trump napisał na Twitterze, że wszystko jest pod kontrolą.
„Wszystko jest w porządku. Jak na razie, jest dobrze” – napisał. Potwierdził, że irańskie rakiety ostrzelały dwie bazy w Iraku. Dodał, że trwa szacowanie strat i powtórzył, że Stany Zjednoczone mają „zdecydowanie” najsilniejszą i najlepiej wyposażoną armię na świecie. Zapowiedział też, że wygłosi oświadczenie w środę rano czasu lokalnego, czyli po południu czasu polskiego.