Piotr Lorenc: - Kiedy dla Księdza Biskupa zaczęła się przygoda z Ziemią Świętą? Wiem, że już doktorat Ksiądz Biskup pisał w Jerozolimie, ale aby go można było tam napisać, trzeba było spełnić określone warunki?
Bp Piotr Skucha: - Specjalizowałem się w biblistyce. W latach 1971-73 studiowałem w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i tam zdobyłem tytuł licencjata, a następnie magistra z zakresu teologii. W 1973 r. pojechałem na trzy lata do Włoch, by studiować w Biblicum. W Rzymie napisałem licencjat biblijny. Biblicum, to jedyny na świecie uniwersytet, który nadaje stopnie naukowe z biblistyki. W 1976 r. napisałem list do ówczesnego rektora jerozolimskiego Studium Biblijnego, z zapytaniem czy mógłbym dalej kontynuować studia. Otrzymałem pozytywną odpowiedź. Z Rzymu było dużo łatwiej otrzymać zgodę na wyjazd do Jerozolimy niż z Polski, więc długo się nie zastanawiałem, bo przecież trzeba było w konkretny sposób zakończyć naukę. A studia doktoranckie w Biblicum trwały bardzo długo, od 6 do 7 lat. W Jerozolimie wystarczyły mi 3 lata.
- Jak wyglądały studia w Jerozolimie? Czy była to tylko nauka z książek i spotkania z profesorami, czy także medytacje w świętych miejscach chrześcijaństwa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Na pierwszym roku studiów musiałem zdać 8 przedmiotów potrzebnych do rozpoczęcia doktoratu. Potem znalazłem promotora, u którego zacząłem pisać właściwą pracę. W ciągu 2, 5 roku udało mi się napisać rozprawę dotyczącą teologii pustyni w Starym Testamencie i pismach kumrańskich.
- A obrona doktoratu miała miejsce w Polsce czy w Jerozolimie?
- W 1979 r. postanowiłem w Jerozolimie obronić napisaną po włosku pracę. I tak też uczyniłem. Jednak, by otrzymać dyplom i tytuł naukowy, trzeba było opublikować rozprawę. Nie miałem już na to czasu. Po powrocie do kraju zastałem zaangażowany wykładami z seminarium. W tym czasie przetłumaczyłem pracę na język polski i przedstawiłem ją jako pracę doktorską, z uzupełnieniem literatury polskiej, w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. I tam de facto miała miejsce druga obrona.
- W latach 80. ubiegłego wieku trudno było wyjechać z pielgrzymami do Ziemi Świętej. Kiedy tak naprawdę Ksiądz Biskup rozpoczął regularnie pielgrzymowanie? I ile tych pielgrzymek już było?
- W latach 80. wyjeżdżałem z samymi kapłanami. Do czasu stanu wojennego zdążyłem pojechać tylko z 10 małymi grupami 20, 28-osobowymi. Z tymi grupami jeździłem przez Rumunię do Izraela, później przez Egipt. Stan wojenny na kilka lat zahamował pielgrzymowanie. Ale od 1984 r. zacząłem już regularnie organizować wyjazdy do Ziemi Świętej. I jak wstępnie szacuje, do dnia dzisiejszego, może się już uzbierać około 60 wyjazdów.
- Czy zmieniał się sposób pielgrzymowania?
Reklama
- Oczywiście. Pierwsze wyjazdy były przygotowane tak, by jak najmniej korzystać z środków komunikacji i samemu, na własnych nogach, dochodzić do wszystkich najważniejszych miejsc. Wstawaliśmy bardzo wcześnie rano i chodziliśmy wszędzie pieszo, jak za czasów Chrystusa. Dziś przemysł turystyczny jest na tyle rozwinięty, że daje większe możliwości dotarcia, więc korzystamy z dobrodziejstw techniki.
- Są miejsca, które darzymy szczególną sympatią, do których z radością wracamy. Czy są miejsca w Ziemi Świętej, do których Ksiądz Biskup osobiście lubi powracać, i te o których lubi opowiadać pielgrzymom?
- Dla mnie Ziemia Święta stanowi pewną całość i trudno byłoby mi wskazać jednoznacznie takie miejsce. Oczywiście Kalwaria, Grób Boży, Nazaret czy Betlejem mają dla pielgrzymów ogromne znaczenie. Niejednokrotnie widzę też, że wizyty w miejscach znanych pielgrzymom z Ewangelii powodują mocne przeżycia religijne. Nieraz trudno ich stamtąd sprawnie wyprowadzić.
- Przez wszystkie lata pielgrzymowania zdarzały się okresy spokoju i niepokoju, czy miało to wpływ na wyjazdy, czy omijaliście jakieś miejsca czy w ogóle rezygnowaliście z nich?
- Oczywiście: w 2000 r., kiedy rozpoczęła się intifada. Wówczas dostaliśmy się między wojska izraelskie a grupę ludzi rzucających kamienie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Kilkakrotnie zdarzyło się, że ktoś w autokarze wybił szybę. Także zawirowania polityczne wpływają na dyskomfort pielgrzymowania po Ziemi Świętej. Ale generalnie nie jest to niebezpieczne. A na pewno warto podjąć takie ryzyko.
- Jak zmienia się Jerozolima i okoliczne miasta?
Reklama
- Bardzo duże zmiany zaszły w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Zagospodarowanie Jerozolimy, miejsc świętych zwłaszcza przed rokiem 2000 nabrało ogromnego rozmachu. Dla przykładu powiem, że kiedyś przylatywaliśmy na niewielkie lotnisko do Tel Awiwu. Po 2000 r. to nie ta sama instytucja. Zostało unowocześnione, rozbudowane, aż trudno je było poznać. Stosunkowo najmniej zmieniają się miejsca historyczne. Bo albo trzeba by je było wyburzyć i postawić nowe, albo gruntownie wyremontować, ale na to consensusu nie będzie.
- Czy są takie miejsca w Ziemi Świętej, do których Ksiądz Biskup jeszcze nie dotarł, a chciałby?
- Chyba nie ma takich miejsc. Podczas studiów dokładnie i drobiazgowo poznałem całą Ziemię Świętą. Pamiętam, że w czwartki wyjeżdżaliśmy w teren z profesorem, który tłumaczył nam każdy zakątek tej ziemi. We wtorki mieliśmy wyprawy do Jerozolimy. Najpierw wykładowca opowiadał o wybranych miejscach, a później nas do nich prowadził. Mogę powiedzieć, że bardzo gruntownie poznałem Ziemię Świętą. Dziś do wielu miejsc nie docieram, nie ze względu na nieznajomość, ale ze względu na ograniczenia czasowe.
- Jak sam Ksiądz Biskup wspomniał, był już blisko 60 razy w Ziemi Świętej, jeździ tam 2, 3 razy w roku - czy to się Księdzu Biskupowi nie nudzi?
- Nie. Kiedy patrzę na twarze ludzi, którzy po raz pierwszy „zdobywają” tę ziemię, jak głęboko przeżywają pobyt w świętych miejscach, to trud szybko mija. Widać skupienie, rozmodlenie, radość. Emocje uczestników pielgrzymki stają się moim uczestnictwem. Zresztą miejsca święte, podobnie jak Biblia są niewyczerpane jak sam Bóg i ciągle są w stanie dostarczać nowych wrażeń, uczyć czegoś nowego, pozwalają rozumieć kolejne sprawy.
- W jakim okresie najlepiej wybrać się do Jerozolimy i kiedy Ksiądz Biskup organizuje najbliższy wyjazd?
- Najlepszym terminem jest przełom października i listopada. W Polsce zaczyna już być chłodno, a w Ziemi Świętej kończy się lato i nie ma już tak wysokich temperatur. Natomiast ja organizuję wyjazdy w okresach, w których dysponuję czasem, a więc w przerwie semestralnej - w styczniu, lutym, w wakacje, a później w listopadzie.