Dlaczego rodziny zdecydowały się przyjąć pielgrzymów?
Rodzina Wasilewskich i Borysławskich, mieszkającą razem na Żernikach, przyjęła pod swój dach Mirnę, Rebeccę i Anę z Chorwacji. Wasilewscy mają już doświadczenie w przyjmowaniu pielgrzymów, ponieważ gościli ich także w trakcie poprzednich Europejskich Spotkań Młodych, odbywających się we Wrocławiu. Dziewczyny, które przyjęły rodziny, pochodzą z okolic Zagrzebia i przyjechały tu zorganizowanym wyjazdem wraz z innymi 60. osobami. Po drodze do Wrocławia zwiedziły Budapeszt, a w drodze powrotnej także Pragę, Linz i Wiedeń. Rebecca jest studentką 2 roku na kierunku technicznym, Mirna studiuje pedagogikę na 2 roku, a Ana jest tegoroczną maturzystką i zamierza pójść na studia biologii molekularnej / biotechnologii. Z ich wspólnoty, do Wrocławia, na ESM przyjechało kilkanaście osób i tak się złożyło, że dwóch pielgrzymów zamieszkało po sąsiedzku. Na wrocławskich Żernikach, dzięki niespotykanemu odzewowi wśród parafian, ugoszczono w domach aż 150 pielgrzymów, z czego sporą część stanowili właśnie Chorwaci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Gdy usłyszeliśmy na ogłoszeniach parafialnych, że brakuje miejsc, zaczęliśmy się zastanawiać, czy przyjąć gości. Nie mieszkamy sami, a wręcz w domu rodziców, i to z nimi musieliśmy skonsultować chęć podjęcia przyjezdnych. W domu mamy małe dziecko, które zajmuje wiele czasu, ale gdy proboszcz poprosił z ambony po raz kolejny o pomoc, zapadła decyzja. Wraz z żoną byliśmy w tym czasie w domu, więc mogliśmy zająć się gośćmi. Znamy angielski na poziomie komunikatywnym, więc nie było problemu z przyjęciem obcokrajowców, zresztą chorwacki jest bardzo zbliżony do polskiego, więc bez trudu się dogadaliśmy. Przyjęliśmy pielgrzymów w myśl powiedzenia "gość w dom, Bóg w dom" - mówi Kamil Borysławski, formujący się w Duszpasterstwie Akademickim „Wawrzyny”.
Rodzina Wróbel z Domowego Kościoła, przyjęła na Sołtysowicach Nathana i Jeanne z Francji. Mówią, że kiedy brakowało miejsc, poczuli się w obowiązku, aby ugościć Europejczyków. Dodają także, że gościna pielgrzymów, to błogosławieństwo.
Tomasz Jarzyński, między przygotowaniami do swojego ślubu, ugościł 4 osoby – Irę i Olecha, młode małżeństwo z Ukrainy oraz Iwanę i Vitę, nastoletnie dziewczyny z Chorwacji. Z każdej pary chociaż jedna osoba potrafiła rozmawiać po angielsku, więc wszyscy mogli bez problemu się porozumieć.
– Odebrałem ich spod katedry i poszliśmy wspólnie do mieszkania. Dałem im klucze, aby mogli wrócić, kiedy chcą. Wymieniliśmy się numerami telefonów, byśmy w razie potrzeby mogli się skontaktować. Podałem hasło do internetu, zainstalowałem „jakdojadę” w telefonach, wybrałem lokalizację domu w aplikacji i pokazałem na mapie, co można robić we Wrocławiu. Mam nadzieję że pielgrzymi czuli się u mnie dobrze. Postanowiłem ich przyjąć, bo mam możliwości, aby pomóc innym. Mnie samego spotkało wiele dobra od nieznajomych w trakcie moich pielgrzymek do Trzebnicy, czy weekendowych tras do Częstochowy, mam więc pragnienie, aby to dobro, którego sam zaznałem, jakoś wróciło do innych – dzieli się Tomasz z Duszpasterstwa Akademickiego „Wawrzyny”.
Andrzej Trebik przyjął Andera z Bilbao oraz Paulę z Madrytu w Hiszpanii.
Reklama
– Postanowiłem ugościć u siebie pielgrzymów, ponieważ chciałem, aby teraz ktoś inny mógł skorzystać z gościnności, tak, jak ja, kiedy byłem na Europejskim Spotkaniu Młodych w Rydze i Bazylei. Czułem, że jest to mój obowiązek, a poza tym mogę poznać ludzi z innego kraju, którzy mają inną kulturę, niż my – mówi Andrzej z Duszpasterstwa Akademickiego „Wawrzyny”.
Rodzina Surów przyjęła Laurę, Mireię, Carolinę i Marię z Hiszpanii.
– Przyjęliśmy pielgrzymów, ponieważ sami, będąc pielgrzymami na pieszych pielgrzymkach, doświadczaliśmy niesamowitej gościnności i życzliwości ludzi. Spłacamy tym samym zaciągnięty kiedyś dług. Naszym zdaniem ekumenizm jest czymś ważnym, w dzisiejszym świecie ogarniętym konfliktami na tle religijnym. Wspólna modlitwa jednoczy nas przy Bogu – słowa Basi Sury ze Wspólnoty Młodych Małżeństw „Życie”.
Rodzina Syrek ugościła Niemca i Chorwata – Simona i Alena.
– Ja od dzieciństwa chodziłam na pielgrzymki i byłam przyjmowana bardzo życzliwie przez mieszkańców różnych miejscowości, stąd naturalnym wydawało mi się, że jeżeli jest taka możliwość, to i ja powinnam otworzyć się na przyjęcie gości. Poza tym, sama również uczestniczyłam kiedyś w spotkaniu młodych Taizé w 2009 roku i gościłam u przesympatycznej rodziny. Cieszę się, że i my mogliśmy ugościć pielgrzymów zza granicy. To w naturalny sposób pokazało także naszemu dziecku, że gdy ktoś czegoś potrzebuje, to bardzo prosto możemy pomóc, jeżeli tylko jesteśmy w stanie – dzieli się Rozalia Syrek ze Wspólnoty Młodych Małżeństw „Życie”.