"(...) Kościół obchodzi z wiarą paschalne misterium Chrystusa
i modli się, aby ci, którzy przez chrzest zostali wszczepieni w śmierć
i zmartwychwstanie Chrystusa, z Nim przeszli przez śmierć do życia (
OP1).
Kościół, czuła matka, tak myśli o swoich dzieciach, które
przeszły do wieczności. Inaczej myślą zwykli ludzie, nawet wierzący.
W życiu ciągle im mało, ciągle czegoś potrzebują: żyją w ustawicznym
wychyleniu ku przyszłości; jednak nie ku przyszłości wiecznej, ale
jakby nie mającej się nigdy skończyć przyszłości ziemskiej, i od
której ciągle się czegoś spodziewają: szczęścia, dobrobytu, powodzenia...
Tymczasem pośród tego oszołomienia życiem i jego powabami,
po kryjomu, niedostrzegalna, skrada się śmierć. Z myślą o niej trudno
się godzimy i często ją oddalamy; spychamy w podświadomość. Ona jednak
jest nam nieodstępną towarzyszką, zwłaszcza wtedy, gdy żegnamy najbliższych,
gdy trapią nas choroby, boleści, przykrości, rozczarowania... a to
wszystko jedynie zwiastuje niechybne nadejście śmierci. Bo "dni człowieka
są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu: ledwie muśnie go wiatr,
a już go nie ma, i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje" (Ps 103,
15 n).
Śmierć pozostaje nadal - na szczęście - głęboką tajemnicą...
tajemnicą, do której nawet osoby niewierzące odnoszą się z wielkim
respektem. "(...) na szczęście jest jeszcze tajemnicą", ponieważ
współczesność już zdążyła sprofanować tyle tajemnic ludzkiej egzystencji.
Jaka powinna być właściwa postawa chrześcijanina wobec
śmierci i wszystkiego, co z nią się łączy? "(...) na życie i nieśmiertelność (
Chrystus) rzucił światło przez Ewangelię" (2 Tm 1, 10), a Autor Apokalipsy
w usta Siedzącego na Tronie Baranka takie wkłada słowa: "Byłem umarły,
a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani" (
Ap 1, 18).
Skoro Chrystus przez Ewangelię rzucił światło na życie
i nieśmiertelność, i skoro On ma klucze śmierci, to w Jego objawionym
słowie szukajmy świateł na zrozumienie tej, po ludzku sądząc, nieprzeniknionej
tajemnicy.
Już Księga Rodzaju zawiera fundamentalne stwierdzenie,
które liturgia chrześcijańska czyni swoim w każdy Popielec i przy
każdym pogrzebie: "... (człowiecze) prochem jesteś i w proch się
obrócisz!" (3, 19). Dla Mędrca Pańskiego, zwykłą koleją losu "jest
czas rodzenia i czas umierania" (Koh 3, 2), a wszystkie sprawy, jakie
się dzieją pod słońcem, nazywa "marnością i pogonią za wiatrem" (
Koh 2, 17). Skoro więc "miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt
lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to trud
i marność" (Ps 90, 10), to całkiem naturalne, że z ust Psalmisty
wyrywa się prośba, by Bóg nauczył go liczyć dni swoje, tak by osiągnął
mądrość serca" (por. Ps 90, 12). Mądrość serca jest nam potrzebna!
Przemyślenia Starego Testamentu na temat kruchości i
ulotności życia Chrystus czyni swoimi i pogłębia je w przepięknych
przypowieściach i napomnieniach o czujności: "Czuwajcie (...), bo
nie znacie dnia ani godziny (Mt 25, 13), (...) otwórzcie, kiedy Pan
przyjdzie i zakołacze" (por. Łk 12, 36). W dyskusji z saduceuszami
na temat zmartwychwstania wypowiada prawdę zupełnie nową, odkrywczą: "
Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego
żyją (Łk 20, 38).
W rozmowie z Martą, siostrą Łazarza, która odbyła się
tuż przed "godziną odejścia Chrystusa z tego świata", wprost objawił, "
Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby
i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze
na wieki. Wierzysz w to?" (J 11, 25 n).
Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i postawił kropkę
nad "i", "(...) na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię" (
2 Tm 1, 10 ) i przez swoją tajemnicę paschalną.
Pytanie postawione siostrze Łazarza, Marcie: "Wierzysz
w to naprawdę?" dogłębnie przenika i naszą świadomość...
Jeśli wierzę prawdziwie i rzetelnie, nie powinienem się
lękać śmierci, bo jestem w posiadaniu klucza do tej tajemnicy dla
ludzi niezgłębionej. Tylko wiara w Zmartwychwstałego Pana, tylko
wiara niezachwiana w nasze w Nim zmartwychwstanie jest źródłem światła, "
które oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi" (J 1, 9)
.
Tę prawdę pogłębił później Apostoł Paweł, stwierdzając,
że: "Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie:
jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy
dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana" (Rz 14, 7n )
. "Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk" (Flp 1,
21).
Wobec tak pięknych pouczeń trzeba nam za Psalmistą Pańskim
prosić o mądrość serca: "Panie, naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy
osiągnęli mądrość serca" (90, 12), abyśmy w obliczu nieuniknionej
i zbliżającej się śmierci ... "nie smucili się jak wszyscy ci, którzy
nie mają nadziei" (1 Tes 4, 13), abyśmy ... "używali tego świata,
tak jakbyśmy z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego
świata" (1 Kor 7, 31).
Poza Słowem Bożym nie możemy szukać innych świateł; u
modnych ostatnio wróżbitów, wykładaczy snów czy w horoskopach. Natomiast
za św. Piotrem wyznać nam trzeba: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty
masz słowa życia wiecznego" (J 6, 68).
Bogacz z ewangelicznej przypowieści, który przez całe "
życie świetnie się bawił", a po śmierci cierpiał męki w Otchłani,
prosił Abrahama, by jakimś dodatkowym "objawieniem" przestrzegł jego
braci, "żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". I co usłyszał
w odpowiedzi? Usłyszał bardzo pouczające przesłanie: "Mają Mojżesza
i Proroków, niechże ich słuchają... a jeśli ich nie słuchają, to
choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą!" (Łk 16, 29-31).
"Klucz" do tajemnicy śmierci ma jedynie Ten, który "jest
życiem i zmartwychwstaniem naszym", jedynie Ten, który "...na życie
i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię" (2 Tm 1, 10).
Pomóż w rozwoju naszego portalu