Tuż obok kościoła stoi dom rekolekcyjny. Mieszkają w nim członkowie i sympatycy Wspólnoty Chemin Neuf (Nowej Drogi). Część z nich opuściła swoje mieszkania, przybyła z innych miast Polski. - Nasze życie oparte jest na dwóch filarach: duchowości ignacjańskiej i odnowie charyzmatycznej - wyjaśnia Lucyna Słup, ubrana w barwach beżowo-białych. Na rzemyku ma przypięty niewielki mahoniowy krzyżyk.- Barwy bieli i beżu są obowiązujące w stroju członków wspólnoty, a krzyżyk dostaje każdy, kto zostaje członkiem Chemin Neuf. Krzyżyki robią nasi bracia z Afryki - opowiada Lucyna. - Mamy też białe alby, których używamy w czasie wspólnych modlitw w kaplicy.
Idą nową drogą
Reklama
Lucyna mieszka tu z mężem Zbigniewem. Przeprowadzili się do Wesołej z Krakowa ze swoim 11-letnim synem Pawłem. - Tutaj w domu rekolekcyjnym tworzymy „fraternię” (wspólnotę) życia - opowiada Lucyna - w której mieszkają dwa małżeństwa, siostry konsekrowane, osoby stanu wolnego i kapłan - ks. Hasso Beyer z Niemiec, również członek Wspólnoty Chemin Neuf. „Fraternia życia”, w której żyje się w rytmie przypominającym nieco rytm klasztorny, nie jest jednak jedyną formą życia w naszej Wspólnocie. Większość członków Wspólnoty Chemin Neuf żyje w tzw. „fraterniach dzielnicy”. Oznacza to, że mieszkają we własnych mieszkaniach, pracują zawodowo i spotykają się dwa razy w tygodniu - raz na dzieleniu braterskim, a raz na wspólnej modlitwie (spotkaniu modlitewnym) oraz uczestniczą w pełni w misji Wspólnoty - opowiada.
Państwo Słupowie przez wiele lat szukali swojej drogi w Kościele. Gościli w różnych wspólnotach za granicą. W końcu odkryli swoje powołanie właśnie w „Nowej Drodze”. Lucyna, wraz z mężem współtworzyli krakowski miesięcznik „LIST” i „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym”. Oboje ukończyli teologię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Wspólnota Chemin Neuf (Nowa Droga), została założona w latach 70. w Lyonie we Francji przez siedmiu członków grupy modlitewnej Odnowy Charyzmatycznej wśród których był też o. Laurent Fabre, jezuita, obecny przełożony generalny Wspólnoty. Zatwierdzona jako publiczne stowarzyszenie wiernych w archidiecezji warszawskiej osiedliła się w Wesołej w 1998 r., przyjmując prowadzenie powierzonego jej dekretem bp. Kazimierza Romaniuka diecezjalnego domu rekolekcyjnego. Małżeństwa mieszkające w domu rekolekcyjnym w Wesołej zajmują wygospodarowane na poddaszu mieszkania, pozostali bracia i siostry mieszkają w pokojach jednoosobowych. Mieszkańcy domu zbierają się kilka razy w ciągu dnia na wspólnej modlitwie i wspólnych posiłkach. - Rodziny, pełniąc swoje powołanie, żyją nieco innym rytmem i mają więcej czasu wyłącznie dla siebie - mówi Lucyna Słup.
Mieszkańcy domu rekolekcyjnego w Wesołej w większości zaangażowani są wyłącznie w działania na rzecz Chemin Neuf, ale są też tacy, którzy pracują na zewnątrz. Odkąd istnieje wspólnota, jednym z głównych jej założeń była i jest nadal ewangelizacja i formacja chrześcijan, tak, aby ożywić ich odpowiedzialność w Kościele i społeczeństwie. Wiele domów rekolekcyjnych i formacyjnych zostało powierzonych Wspólnocie we Francji, Belgii, Kongu, Czechach, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Włoszech, Anglii i innych krajach - opowiada Lucyna. Wspólnota Chemin Neuf prowadzi także wiele parafii. Do tych miejsc umocnienia i ciszy przybywają w ciągu całego roku - na weekendy, tydzień, miesiąc lub dłużej - grupy osób wszystkich przedziałów wiekowych. Po to, aby słuchać nauczania, uczestniczyć w rekolekcjach, formacji biblijnej. Wesoła, tak jak inne miejsca na świecie, doskonale wpisuje się w tę misję.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Modlitwy o uzdrowienie
W parafii działa grupa modlitewna „Zwiastowanie”, wyrosła ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. - To, co różni tę wspólnotę od innych, to przede wszystkim wiek uczestników - opowiada proboszcz. - Na ogół w takie wspólnoty angażują się ludzie młodzi. Tutaj jest zupełnie inaczej - dodaje ks. Zbigniew Wojciechowski.
Większość członków „Zwiastowania” to ludzie dojrzali, w średnim wieku. Równie zadziwiające jest to, że wspólnota nieprzerwanie działa od kilkunastu lat. Raz w miesiącu prowadzi modlitwę wstawienniczą. Wszystko rozpoczyna Koronka do Miłosierdzia Bożego. Przed Mszą św. grupa odpowiedzialnych rozeznaje intencje, które potem zostają przedstawione w czasie Eucharystii. Przychodzą tutaj ludzie z różnymi problemami. Kilka lat temu telewizja wyemitowała film o modlitwie o uwolnienie od złego ducha. Sfilmowane wydarzenia miały miejsce właśnie w Wesołej. Na Mszy św. i modlitwie wstawienniczej bywa nawet ponad sto osób. Często przyjeżdżają tutaj mieszkańcy okolicznych miejscowości.
Pies w kancelarii
Kiedy zadzwoniłem do drzwi plebanii, otworzył sam proboszcz. Kiedy usiedliśmy, usłyszałem dziwne skrobanie w podłogę. Po chwili do pokoju ostrożnie wszedł piękny, czarny pudel. Po krótkiej chwili ponownie usłyszałem skrobanie i ku mojemu zaskoczeniu do kancelarii weszły następne dwa pudle. - Kiedyś dostałem dwa szczeniaki od przyjaciół. Od tamtej pory cały czas towarzyszą mi pudle.
Ks. Zbigniew Wojciechowski proboszczem w Wesołej został 3 lata temu. Poprzednio pracował na Targówku, w parafii Zmartwychwstania Pańskiego. Razem z proboszczem w parafii pracuje młody wikariusz ks. Tomasz Połomski, a nieopodal, po sąsiedzku, rezyduje ks. prał. Stefan Wysocki, który był tutaj proboszczem przeszło 30 lat.
Wesoła to niezwykle ciekawe miejsce. Jest to parafia warszawska, miejska, a jednocześnie położona pośród pięknych sosnowych lasów. Mieszka tu sporo inteligencji: lekarze, historycy sztuki, artyści. - Jest też wiele osób, które sprowadziły się tutaj ze wschodnich krańców Polski, którzy charakteryzują się tradycyjną i silną pobożnością - opowiada ksiądz proboszcz.
Nieopodal kościoła znajduje się osiedle wojskowe, które ma swoją parafię ustanowioną przez Ordynariat Polowy. Żołnierze są zwykle współorganizatorami procesji Bożego Ciała. - Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do pomysłu wspólnej procesji - opowiada ks. Wojciechowski. - Teraz widzę, że to ważne wydarzenie dla całej dzielnicy. Procesja zbliża do siebie obie parafie, zanika dzięki temu podział na tych z „Placu Wojska” i tych z „Centrum”. To nasz niewielki wkład w integrację miejscowej społeczności - opowiada ks. Wojciechowski.
Polichromie niezgody
Kościół w Wesołej jest ozdobiony polichromiami autorstwa prof. Jerzego Nowosielskiego, wybitnego artysty, wykładowcy krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Kiedy obejmowałem parafię - wspomina ks. Wysocki - wystrój świątyni zdradzał brak zrozumienia dla sztuki romańskiej. Różni zaproszeni przez mnie artyści nie umieli odpowiednio zagospodarować plastycznie wnętrza. Nowosielski był jedynym człowiekiem, który wszedł odpowiednio w tę strukturę architektoniczną.
Tak powstało dzieło niezwykłe i oryginalne. Parafianie na początku przyjęli to sceptycznie, drażniło ich niemal wszystko, ale z czasem przyzwyczaili się do polichromii i nawet pojawiły się opinie, że wystrój sprzyja modlitewnemu skupieniu. - Kiedy zostałem tutaj proboszczem, pojawiła się plotka, że przyszedłem po to, żeby zamalować polichromie w kościele. Długi czas ta plotka krążyła wśród parafian, budząc wiele emocji, szczególnie wśród osób wrażliwych na sztukę - mówi ks. Wojciechowski.
Nowy proboszcz rzeczywiście zaangażował się w prace budowlane, tyle, że nie wewnątrz, a na zewnątrz kościoła. Dzisiaj świątynia prezentuje się okazale. Neoromański kościół został otynkowany na biało. Wygląda naprawdę imponująco, szczególnie w słoneczne dni, kiedy białe mury skąpane są w słońcu. Zanim rozpoczął się remont fasady, świątynia sprawiała dosyć ponure wrażenie. Kościół zbudowany z czerwonej cegły nigdy wcześniej nie był tynkowany. Wiele cegieł było mocno skruszałych, a całość bardziej sprawiała wrażenie rozlatującej się rudery niż świątyni.