W czwartek wieczorem, 28 listopada, Papież Franciszek zatwierdził dekret o męczeństwie księdza Jana Machy. Decyzja ta kończy jego proces beatyfikacyjny. Oznacza ona, że w przyszłym roku będzie beatyfikowanych dwóch Polaków: 7 czerwca w Warszawie Prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, a we wrześniu lub październiku w Katowicach, ks. Jan Macha. Dokładną datę zaproponuje papieżowi do zatwierdzenia metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc.
Jan Macha urodził się w 1914 roku w Chorzowie. Pochodził ze śląskiej, robotniczo – chłopskiej rodziny. Studiował na Wydziale Prawa i na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Śląskim Seminarium Duchownym. Postulator procesu beatyfikacyjnego, ks. dr Damian Bednarski, w jednym z wywiadów podkreślał, że Jan Macha był radosny, pełen życia. „Interesował się sportem, dobrze tańczył, grał na skrzypcach i gitarze. Był towarzyski, dobrze sobie radził w szkole. Był też wrażliwy. Jako student pomagał kolegom z uboższych rodzin w Bratniaku – organizacji wspierającej biednych studentów” – podkreślał ks. Bednarski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Jan Macha święcenia kapłańskie otrzymał w czerwcu 1939 roku. W tym czasie odczuwało się już zbliżającą się wojnę. Dlatego podczas kazania do nowo wyświęconych kapłanów, biskup Stanisław Adamski mówił m. in.: „Ciężkie chmury zbierają się na niebie naszego życia. Kapłani musi być gotowy na wzór Mistrza życie oddać za owieczki swoje”.
Po wybuchu II wojny światowej ks. Jan Macha mocno angażował się w pomoc charytatywną. Wspierał rodziny pozbawione środków do życia. Od zamożnych Polaków organizował środki finansowe dla rodzin w których mężowie, ojcowie i synowie zostali aresztowani i wywiezieni do obozów koncentracyjnych. Zaangażował się także w działalność patriotyczną uczestnicząc w organizacji, która była częścią Polskich Sił Zbrojnych.
W 1941 roku został aresztowany w Katowicach. W więzieniu głodował. Był bity i kopany. Wyszydzano jego wiarę i kapłaństwo. Po jednym z ciężkich pobić napisał modlitwę, w której prosił Boga, żeby mógł stanąć „u wrót nieba razem ze swym prześladowcą”. Jeden z SS- manów przeczytał tę modlitwę i stwierdził: ‘To jest święty albo idiota”.
W 1942 roku Niemcy skazali ks. Jana Machę na śmierć. Po tym wyroku, ks. Jan włożył do swojego brewiarza kartę z modlitwą do Chrystusa o miłość, w której napisał m. in. „Oddaję się Jemu z całą moją osobowością”. W ostatnim liście do rodziny pisał: „To jest mój ostatni list. Za 4 godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać, mnie nie będzie już między żyjącymi! Zostańcie z Bogiem! Przebaczcie mi wszystko! Idę przed Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla Niego, ale nie było mi to dane. Do widzenia tam w górze u Wszechmogącego. Dziękuję za dotychczasowe modlitwy i proszę też nie zapominać o mnie w przyszłości”.
Ks. Jan Macha został zamordowany 3 grudnia 1942 roku przez ścięcie na gilotynie. Jego ciało zostało prawdopodobnie spalone w krematorium w Auschwitz.