Siostra Urszula. Czuwa nad przeżywającymi wakacyjne rekolekcje Dziećmi Maryi w domu sióstr w Zabrzegu. Pomaga jej w tym siostra Augustyna. - To już mój drugi turnus - mówi s. Urszula - już czuję się trochę zmęczona - dodaje z uśmiechem. Normalnie pracuje na placówce w Bobrownikach Śląskich koło Tarnowskich Gór. W ciągu roku szkolnego ma wiele pracy. W szkole uczy 20 godzin tygodniowo, to trochę ponad etat nauczyciela. Do tego dochodzą zajęcia w przedszkolu oraz praca przy parafii. Tam czuwa między innymi nad dziecięcym parafialnym teatrem. Oczywiście musi znaleźć czas na swoje zakonne obowiązki i na osobisty kontakt z Bogiem. Tak w wielkim skrócie wyglądają jej obowiązki w roku szkolnym. W wakacje przyjeżdża do Zabrzega, aby zająć się dziećmi.
Zabrzeg
Reklama
- Na tym turnusie mamy 42 dzieci i 6 animatorek, które z nimi pracują w grupach. Siostra Urszula rozmawia ze mną, ale nie traci z oczu dwojga dzieci, które bawią się na huśtawce. Czuwa nad wszystkim. Przed rekolekcjami, razem z księdzem prowadzącym zrobiła solidne zakupy. Teraz czasem tylko wsiada do niebieskiego Seicento, by przywieźć ze sklepu coś, co na bieżąco jest potrzebne. - Poprzedni turnus to była CODA, czyli szkolenie dla animatorów - relacjonuje. - Tam jeszcze musiałam czuwać nad pracą animatorek, które uczyły się animować grupę: prowadzić spotykania, czynnie przygotowywać z dziećmi liturgię. Pracy było więcej. Na tym turnusie jest bardziej „lajtowo” - uśmiecha się siostra Urszula naśladując młodzieżowy żargon. Jej oczy wciąż troskliwie śledzą bawiące się na huśtawce dzieci...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Smacznie
Siostra Maksymiliana. Na dworze jest blisko 300 C. W kuchni o wiele cieplej. Dwie Urszulanki krzątają się przy piecu i przy przemysłowej patelni, na której pieką naleśniki. - Na szybko musimy dorobić ciasta, bo - jak widać dzieciom bardzo smakuje i chcą więcej - mówi siostra Maksymiliana. Na co dzień pełni obowiązki zakrystianki w parafialnym kościele w Zabrzegu. W wakacje dochodzi jeszcze gotowanie dla dzieci. Razem z siostrą Anielą, która jest katechetką, pracują w kuchni. Muszą wstawać 2,5 godz. przed dziećmi ok. 5.30. - Bardzo ofiarnie pracują - mówi diecezjalny duszpasterz Dzieci Maryi - i robią to z wielką radością. Cieszą się, gdy dzieciom smakują posiłki. Na słowa pochwały siostry się uśmiechają, krzątając się w swych roboczych habitach po kuchni. Na ich skroniach widać kropelki potu...
Dzieci
Jak zawsze beztroskie. Chętnie rozmawiają o swoim pobycie na rekolekcjach. - Co robimy? Modlimy się, śpiewamy, wspólnie się bawimy - opowiadają. Na pytanie co lubią robić najbardziej słychać odpowiedź: - Chodzić do sklepu! Można sobie coś kupić i jest fajnie. Ale nie wolno nam kupować ani jogurtów, ani galaretek, ani lodów - mówi jedna z dziewczynek nieco smutnym głosem. W zasadzie są pod stałą opieką swych animatorek, które dokładnie znają każde dziecko ze swej grupy. - Ta na przykład animatorka - wskazują dzieci dziewczynę ze średniej szkoły - ona nam czyta wieczorem bajki.
Gdy pytam o siostry zakonne dzieci mówią krótko: - Siostry? Fajne są! Nie krzyczą na nas, uśmiechają się, mają zawsze dobry humor. A my nie zawsze jesteśmy aniołkami - mówi Małgosia - czasem mamy małe różki. O takie maleńkie - pokazuje z uśmiechem.