Marta Tarnowska, nauczyciel wychowania fizycznego i koordynator wolontariuszy w Centrum Duszpasterstwa Młodzieży, od ośmiu lat wakacje spędza z dziećmi i młodzieżą. To dla niej najlepszy wypoczynek. - Jestem tu z wewnętrznej potrzeby służby - zaczyna mówić, ale szybko przerywa pierwsze, jak sądzi zbyt „górnolotne” zdanie. - Wakacje są czasem odpoczynku - mówi z uśmiechem. - Uważam, że fajnie jest spędzić je z młodzieżą, od której można się naprawdę dużo nauczyć. Dla drobnej, wysportowanej blondynki, każda forma kontaktu z młodymi jest szansą na zdobycie nowych doświadczeń, na zmierzenie się z pewnymi trudnościami. - To masa radości w relacjach z kadrą i w relacjach z dzieciakami - śmieje się. - W 1999 r. pojechałam po raz pierwszy na obóz z Centrum i od tej pory jeżdżę co roku. Wakacyjny wypoczynek, organizowany przez CDM, znacznie różni się propozycji innych biur. - Na naszych obozach jest więcej pracy warsztatowej, poszukiwawczej, gdzie młodzi odkrywają pewne pojęcia, realizują konkretne zadania i rozwiązują problemy - mówi pani kierownik i z niecierpliwością spogląda w stronę domków. Tam już gromadzą się gimnazjaliści, którzy niebawem rozegrają wieczorny mecz piłki nożnej. Za chwilę już jej nie ma, a z boiska dochodzi dźwięk gwizdka.
Kasia Kusy, uśmiechnięta wychowawczyni, „prywatnie” jest studentką III roku filologii polskiej KUL. - Pierwszy raz byłam na obozie CDM w Częstoborowicach jako uczestniczka - wspomina. - Tam poznałam ludzi z duszpasterstwa, którzy zostali moimi przyjaciółmi. Dla reporterki archidiecezjalnej rozgłośni Radia eR - „Radia Młodych” ważne jest to, że wakacje może spędzić z ludźmi, z którymi się świetnie dogaduje, z wypróbowanymi przyjaciółmi. Poza tym ma szansę na poznanie problemów młodszych kolegów. - Wakacje to jest taki czas, kiedy mogę spojrzeć na problemy dzieciaków z innej perspektywy - mówi. - Dzieci w zupełnie inny sposób przeżywają problemy i mają świetne sposoby na ich rozwiązywanie. Sądzę, że możemy sobie nawzajem pomóc. Jako wychowawcy jesteśmy łącznikiem między nimi a światem dorosłych. Chociaż jesteśmy starsi od nich, dajemy sobie pole do takich „kumpelskich” rozmów. - Naszym celem jest zejście głębiej - podejmuje rozmowę druga wychowawczyni, Dorota Grodzicka, studentka V roku pedagogiki KUL i IV roku europeistyki UMCS, a w czasie wolnym wolontariuszka Centrum. Przez wiele lat związana z harcerstwem, wakacyjną pracę traktuje niezwykle poważnie. - Na obozie nie wystarczy pośmiać się, pobiegać, popływać i poskakać - mówi. - Wprawdzie nasz sportowy obóz rozłożył się nad jeziorem i głupotą byłoby z tego nie korzystać, ale dla nas ważne jest, by młodzież potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jest, co jest dla niej ważne, jakie ma marzenia, jak zamierza budować cywilizację miłości. Chcemy, by gimnazjaliści dobrze się bawili, ale chcemy przede wszystkim pokazać, że rekreacja nie jest ważniejsza od służby bliźniemu.
Organizatorzy tak ułożyli plan obozu, by nie zaniedbać żadnej sfery. Oprócz zajęć sportowych, kąpieli w jeziorze i plażowania sporo czasu przeznaczono na sprawy duchowe. - Każdego dnia uczestniczymy we Mszy św., sprawowanej przy ołtarzu polowym - mówi Kasia. - Ponieważ nie jesteśmy jedynymi wczasowiczami w ośrodku, jest to szczególne świadectwo dla młodzieży, która widzi, jak nieopodal przechodzą osoby z piwem, niejednokrotnie wykrzykując niecenzuralne słowa. A my w tym czasie stoimy i się modlimy. To dowód na to, że na wakacje można wyjechać z Panem Bogiem, że On nie zostaje w domu, czy w parafialnym kościele, ale jest z nami nawet nad jeziorem.
Kamila z parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie do wyjazdu namówili rodzice. - To mój kolejny obóz, na którym świetnie się bawię - mówi. Zdanie opalonego gimnazjalisty podziela Robert z lubelskiego osiedla Poręba, który na obóz przyjechał po raz pierwszy. - Moja siostra mi powiedziała, że mogę tu przyjechać - wykrzykuje przez ramię i szybko biegnie za panią Martą. Agata z Kraśnika o obozie usłyszała podczas ogłoszeń w parafii. Chociaż nie udało jej się namówić na wyjazd żadnej koleżanki, jako nowicjuszka poradziła sobie świetnie. Ma nowych znajomych, z którymi spędza czas na zajęciach sportowych, wspólnej modlitwie i niekończących się rozmowach. Wyjątkowa atmosfera tegorocznego spotkania - taka, której się nie zapomina - z pewnością wpłynie na decyzję przy wyborze wczasów w przyszłym roku. Dodatkowym atutem obozów jest ich niewygórowana cena. - Na takie wakacje nie trzeba mieć dużo pieniędzy - dodaje Agnieszka z Lublina. - W przyszłym roku do udziału w obozie z pewnością namówię koleżanki!
Pomóż w rozwoju naszego portalu