Jubileuszowa sesja naukowa w Żurawicy odbyła się w Gimnazjum Publicznym w Żurawicy, które od września tegoż roku będzie nosić imię 2. Pułku Pancernego. Sesję zagaił ks. prał. Aleksander Zając, proboszcz parafii świętującej jubileusz 600-lecia i Piotr Tomański - wójt gminy Żurawica. Prezentacji prelegentów i szanownych gości dokonał mgr Lucjan Fac, tutejszy radny, wiceprezes TPN w Przemyślu i „spiritus movens” sesji. Przybywających uczestników witał serdecznie dyrektor gimnazjum, Jan Semków.
Zanim jednak czołgi wjechały na żurawickie drogi, przemierzyliśmy je wraz z mgr. Andrzejem Koperskim, aby zorientować się, co mówi archeologia na temat życia poprzedników słynnych pancerniaków. Otóż w neolicie potrafili oni wykonywać piękne siekierki i groty sercowate do strzał z krzemienia, toporki kamienne, oraz naczynia gliniane kultury ceramiki wstęgowej, których okazy przechowała matka-ziemia do naszych czasów. Epoka brązu i okres rzymski ma słabszą reprezentację, ale już faza plemienna potwierdza znowu obecność ludzi, czego dowodem zausznica „malinowata” z pobliskiej Walawy. Ogółem średniowiecze dostarczyło 13 znalezisk, a czasy nowożytne - 4.
Dr Elżbieta Dybek, rodaczka żurawicka, wytłumaczyła nam trojakie oblicze osadnictwa na prawie niemieckim i konsekwencję historyczną dat 1387, 1388 i interesującą nas najbardziej fundację parafii z 30 lipca 1406 r. Dokonali jej Dobko ze Sprowy i Zagórza i brat rodzony Piotr Odrowąż, bo tak widzi ich pokrewieństwo Fryderyk Alembek, proboszcz żurawicki z poł. XVII wieku. Nadali parafii 1 łan pola, łąkę i miejsce na sadzawkę. Dochodziły do tego dziesięcina z pól dworskich, meszne z ról chłopskich i stołowe raz na kwartał.
Prof. Zdzisław Budzyński, prorektor PWSZ w Przemyślu, zarysował nam realną szansę umieszczenia w konkretnej przestrzeni mieszkańców Żurawicy w oparciu o mapy katastralne z połowy XIX wieku z możliwością cofnięcia się wstecz - daj Boże - do 1662 r., skąd pochodzą dwa spisy ludności tej wsi: jeden kompletny autorstwa ks. Tomasza Kleczowskiego, tutejszego komendarza (już przezeń opublikowany) i drugi pióra samego Alembeka ze sporządzonego specjalnie Stanu kościoła parafialnego żurawickiego.
Mgr Tomasz Filozof w oparciu o wspomniany kataster przedstawił pola dworskie i chłopskie z rozliczeniem na grunty orne, łąki, pastwiska, ogrody, lasy, moczary i nieużytki. Ciekawie pokazał, jak kurczył się las pański, którędy biegły ważniejsze trakty i drogi zagumienne, jeszcze sprzed czasów gościńca cesarskiego (obecna trasa E 4) i jaką rolę odgrywały cieki wodne na czele z centralną Żurawianką i południowym potokiem Ługiem.
Tutaj podpisany zaprezentował życiorys ks. kan. Fryderyka Alembeka związany z Żurawicą, odsyłając do biogramów ks. Jana Kwolka w PSB i ks. Tadeusza Śliwy w Słowniku Polskich Teologów Katolickich, jeśli chodzi o znaczenie tego zasłużonego wizytatora i historyka dla dziejów całej diecezji przemyskiej. Kanonik modernizujący wewnątrz kościół żurawicki, budujący nową plebanię, tęskniący za obumarłą winnicą, zakładający nowy sad owocowy i martwiący się suchym stawem kościelnym, zyskał przez to bardziej ludzkie oblicze.
Mgr Krzysztof Szuwarowski przeniósł nas znowu na teren dawnej fortalicji dziedziców wioski, przez co majdan otoczony regularnym czworobokiem wałów ziemnych zaroił się dragonami, kozakami i hajdukami, po których burzliwych wyczynach tylko dzisiejszy grill przy bloku mieszkalnym przypomina, co to działo się za czasów Odrowążów, Lubomirskich, a zwłaszcza Stadnickich i Korniaktów, kiedy tu płonęły nie takie ognie a i zapachy były znacznie intensywniejsze.
Maciej Duda, reprezentujący najmłodsze - bardzo obiecujące pokolenie historyków, dowiódł nam, ile ciekawych rzeczy może opowiedzieć nekropolia żurawicka, której dziejami do 1945 r. zajął się, dzieląc całość zagadnienia na 4 okresy. Dla lepszej ewidencji interesujących grobów podzielił cmentarz na 12 kwater i te od A do H ozdobił 4-kolorowymi plamkami, z czerwonymi najstarszymi (do 1900 r.) zabytkami sztuki sepulkralnej.
Mgr Tomasz Idzikowski wjechał z zapałem na swoim „koniku” fortyfikacyjnym we wszystkie realne i planowane umocnienia fortu przemyskiego na terenie Żurawicy. Twierdza rzeczywiście ożyła. Nic nie mówiący suchy „Odcinek V” najeżył się działobitniami, kaponierami, bunkrami, koszarami, magazynami, kuchniami polowymi - tak że słychać było prawie huk dział austriackich, rżenie koni honwedów i językowy Babel różnych narodowości podkomendnych gen. Kusmanka, stojących w kolejce po posiłek do kotła. Ale kiedy pokazał, jak dbają o fortyfikacje Francuzi, mina nam zrzedła i zawstydziliśmy się naszej słowiańskiej beztroski w stylu dzielnego wojaka Szwejka.
Dr Maciej Dalecki, jako pracownik Archiwum Państwowego w Przemyślu, kompetentnie wykazał, jakie dane o Żurawicy zawierają konkretne jednostki archiwalne. O cerkwi wiele dowiedzieć się możemy z akt metrykalnych i wizytacyjnych, o dworze - z kontraktów notarialnych, o samorządzie - z ocalałych protokołów Rady Gminnej. Utrwalone tam są i zebrania partyjne i działalność spółdzielni spożywców, a nawet losy fabryki rowerów.
Na koniec zazgrzytały tytułowe gąsienice czołgów żurawickich, poruszające francuskie „Renaulty 17 FT” z szybkością 8 km/godz. z rozróżnieniem na płeć męską - „taty” z armatą i „mamy” z karabinem maszynowym, zastukał o szyny pancerny pociąg „Śmiały” z okresu walk polsko-ukraińskich, rozlazły się po wszystkich drogach „karaluchy” szybkobieżnych tankietek rozpoznawczych a plutony (5 czołgów - w każdym tylko dwu ludzi załogi) rosły i rosły w kompanie, bataliony - dochodząc do pułku. Dobrze, że na koniec mgr Lucjan Fac, organizator całej sesji (wraz z gminą i parafią) przeniósł nas do kasyna, gdzie damy czarował przystojny płk Józef Koczwara, a poprzedniczka dzisiejszej żurawickiej Orkiestry Dętej Hufca Ziemi Przemyskiej w wojskowym wydaniu zachęcała do realizacji przysłowia „za mundurem panny sznurem”, zaś pancerniacy tłumili huk gąsienic nie tylko wyrobami miejscowej gorzelni. Jedynie tytułowy żuraw z herbu Żurawicy stał wytrwale na jednej nodze. Innym biesiadnikom i dwu było za mało, aby utrzymać równowagę.
A potem ostatnie pokojowe manewry wakacji 1939 r. między Małkowicami a Żurawicą. Po przegranej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim i prawie zwycięskiej pod Lwowem wraz z odlatującymi na południe jesienią żurawiami „odfrunęli” i nasi pancerniacy. Odrodzeni po latach w 2. brygadzie pancernej korpusu Andersa, chcieli iść z ziemi włoskiej do Polski, a ci z dywizji pancernej gen. Maczka dotarli do Wilhelmshafen, aby w 1945 r. osłodzić gorycz porażki z kampanii wrześniowej. Żołnierze z Żurawicy zatoczyli pętlę. Z błękitnej armii gen. Hallera dostali się nad Żurawiankę, teraz dotarli nad Zatokę Helgolandzką. Ale nie dane im było przekroczyć Wezery, Łaby i Odry. Sława ich za to przekroczy jesienią mury gimnazjum w Żurawicy, a już teraz wraz z sesją naukową odżyli na rysunkach dzieci żurawickich.
Pokłosiem sesji będzie druk powyżej streszczonych materiałów, poszerzonych o referaty ks. dr Tadeusza Śliwy, ks. dr. Henryka Borcza i mgr. Mariusza Czuby.
Pomóż w rozwoju naszego portalu