Tłum ciągle gęstnieje. Matki z dziećmi, starsi, klerycy i siostry zakonne z różnych zgromadzeń, harcerze w mundurach. Najwięcej jest młodzieży z „pokolenia JPII”. Już po raz czwarty w uroczystość Bożego Ciała na Placu Litewskim odbywa się koncert ewangelizacyjny. Pierwszy był w 2003 r., kiedy lublinianie świętowali obecność podarowanego młodym przez Jana Pawła II krzyża Światowych Dni Młodzieży. Dziś, 15 czerwca 2006 r., przywoływane są słowa Papieża Polaka wypowiedziane w Lublinie w 1987 r. - „Wszyscy też stając się uczniami Chrystusa, jesteśmy powołani, aby przez to stawać się zarazem «solą ziemi», a także «światłem świata»”. Chwilę temu, przed gromadzącym się tłumem wystąpiła lubelska grupa BJT. Teraz na scenie ustawia się ponad 100-osobowy „Chór dla Jezusa”, tworzony przez lubelską młodzież. Ma wspierać prowadzących czuwanie „Gospel Rain” i „Full Power Spirit”. Jasne ubrania chórzystów odznaczają się na tle powoli zachodzącego słońca.
Z głośników brzmią pierwsze słowa, muzyka, modlitwa. Na scenie staje Jan Pospieszalski. „Dzisiejsze spotkanie nie jest koncertem, jest pieśnią i modlitwą w języku odpowiadającym wrażliwości młodych ludzi, jest formą wyrazu naszej wiary” - mówi. Rozlegają się oklaski. Ponad sceną wisi duże zdjęcie Jana Pawła II trzymającego monstrancję. Pogodny, uśmiechnięty, rozmodlony. Zdaje się patrzeć na zgromadzonych na placu i jednocześnie zwracać ich uwagę na Chrystusa. Obok rosnącego w środku placu drzewa młodzi piszą na wielkim płótnie intencje, w jakich będą się modlić karmelitanki w Dysie. - „Nie lękajcie się, ja jestem z wami, nie lękajcie się, Bóg jest miłością, nie lękajcie się, trwajcie mocni w wierze” - hymn niedawnego spotkania z Papieżem Benedyktem XVI brzmi coraz mocniej. Nad tłumem powiewają flagi. Młodzi wznoszą ręce, modlą się. - „Czyż nie są «solą ziemi» te chrześcijańskie rodziny, wśród których wzrastają powołania kapłańskie czy zakonne? Te zdrowe rodziny, gdzie młodzi czują «smak» ewangelicznej prawdy i życia w duchu tej prawdy!” - mocno brzmią słowa Jana Pawła II.
Dwoje dzieci dzieli dużą bryłę soli, leżącą na widocznym miejscu sceny. Później każdy z uczestników otrzyma jej część, aby pamiętać o swojej roli, o świadectwie, ewangelizacji. Na scenę wnoszone są fotografie świadków Eucharystii: Karola de Foucauld, Teilharda de Chardin, Jana Pawła II i Matki Teresy z Kalkuty. Z głośników dobiega, powtarzana setkami ust modlitwa ich tekstami. Powtarzający się jak refren kanon wycisza i budzi refleksje - „Dzięki Ci Panie, za Ciało Twe i Krew, za dary nieskończone wielbimy Cię”. Tak wyraźnie dzisiaj brzmi wezwanie do świadectwa o sile płynącej z Eucharystii, tam, gdzie potrzeba miłości. Obok sceny, z pilnującymi porządku rozmawia ok. 40-letni człowiek. Choć jest ciepły wieczór, ma na sobie wiele ubrań. Wygląda tak, jakby cały swój dobytek nosił ze sobą. Zagląda stojącym obok w twarze. Ludzie odsuwają się od niego. Ochrona odprowadza go za scenę. - „Pan jest pijany, proszę nie przeszkadzać...”.
Na scenę wychodzi ks. Mirosław Ładniak, współorganizator spotkania i zachęca do wyrażania modlitwy gestem. - „Jesteś królem, królem jest Bóg” - zgromadzeni wznoszą ręce. I znów przypominają się słowa Jana Pawła II: „Czyż nie są «światłem świata» te wspólnoty Ludu Bożego - parafie i inne środowiska - gdzie «światła... nie stawia się pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim» i bliskim, i także dalekim. Bo Chrystus mówi: «Niech świeci wasze światło przed ludźmi». A światłem tym są dobre uczynki: życie zgodne z wiarą!”. Modlitwa obejmuje zaniedbane dzieci, nieletnich w konflikcie z prawem, bezrobotnych, młodych, którzy nie widzą dla siebie przyszłości w Polsce, emigrujących absolwentów, naukowców, lekarzy, robotników, rozczarowanych przemianami. Ks. Mieczysław Puzewicz, który wraz z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży podjął się organizacji koncertu, mówi o trudnych wyborach „Polski wyjeżdżającej”, o tych, którzy planują lub już podjęli decyzję o wyjeździe. Niektóre twarze młodych zastygają w zadumie. To o nich jest mowa? Wśród tłumu rozdawane są ulotki z numerem konta, na które można wpłacać pieniądze na operację oczu maleńkiego Adasia. - Bądźmy lepsi niż inni o nas mówią - podkreśla Jan Pospieszalski. Dziewczyna w białej koszuli sięga po ulotkę, czyta, wkłada do książki wyjętej z plecaka. To Biblia… - Życzę wam, abyście potrafili ten koncert zmienić w koncert życia, w którym pierwsze skrzypce gra miłość - mówi ks. Puzewicz, a młodzi modlą się, by potrafili stać się światłem dla wątpiących i niepewnych. Od zapalonego Paschału odpalają pochodnie, a potem świece, które przynieśli ze sobą.
Miasto żyje swoim rytmem. Turyści wracający ze starówki przystają i patrzą ze zdziwieniem. Zapach kadzidła zwraca uwagę na wchodzącą na plac procesję. Tłum się rozstępuje. Pod baldachimem - płótnem z wypisanymi przez młodych intencjami - abp Józef Życiński niesie Najświętszy Sakrament. Zgromadzeni przyklękają, pochylają głowy. Brzmi potężna modlitwa Litanią do Serca Pana Jezusa w wersji napisanej specjalnie na tę uroczystość przez Pawła Bębenka, kompozytora muzyki chrześcijańskiej z Krakowa. Miasto zostaje zawierzone Chrystusowi Eucharystycznemu. - Modlę się dziś z wami, abyście byli światłem i nie pozwolili się zgasić tym, którzy kochają mrok; modlę się, aby wasza sól nie utraciła nigdy swego smaku, byście nie stali się jakąś przyprawą, która używana jest tylko w celach dekoracyjnych, która zatraciła silę swojego oddziaływania - mówi Metropolita Lubelski. - Wy jesteście również Bogu potrzebni. Wasze światło powinno wnosić nową nadzieję w polski pejzaż - podkreśla.
Na Plac Litewski wchodzi procesja z obrazem Matki Bożej Płaczącej. Obraz wnoszony jest w asyście młodych matek z dziećmi na rękach. Przypomina to słowa Benedykta XVI, że „pierwszą procesję Bożego Ciała odprawiła Maryja, gdy udała się z Nazaretu, do swej krewnej Elżbiety, niosąc w łonie Jezusa, krótko po Jego poczęciu”. Rozbrzmiewa pieśń: Maria, Regina mundi, Maria, Mater Eclesiae. Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem kończy uroczystość. Obficie padają słowa podziękowania: Jackowi Wnukowi za scenariusz, chórowi, zespołom, wolontariuszom… Jeszcze pieśń na zakończenie. Jedna, druga… kolejna. Pozostaje nadzieja, że zapalone dziś na nowo światło nie zgaśnie, a sól nie utraci smaku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu