Autor, który używa takich sformułowań, jak w tym modlitewniku, stara się wprowadzić swoich czytelników w głębię doświadczenia religijnego, czy po prostu „wkupuje się” w ich łaski? - pyta ks. prof. Piotr Mazurkiewicz z UKSW.
„Panie, ten miły szmerek po paru browarach. Tylko że ja się potem zachowuję dziwnie. Pamiętam jeszcze akcje z poprzednich imprez... Naucz mnie, proszę, stawiać sobie granice. Pomóż mi cieszyć się przyjaciółmi i po prostu być z nimi, bez świrowania”.
To dwie z kilkudziesięciu modlitw jakie ułożył o. Wojciech Jędrzejewski, dominikanin, długoletni duszpasterz młodzieży szkół średnich. Modlitwy zostały zamieszczone w wydanym przez Bibliotekę „Więzi” modlitewniku dla młodych przygotowujących się do bierzmowania. Modlitewnik, zatytułowany Z Bogiem na czacie, wzbudził wiele kontrowersji i pytań. Czy młodzi ludzie rzeczywiście powinni się w ten sposób modlić? Czy używanie slangu w zwracaniu się do Boga jest właściwe? I czy to w ogóle jest slang?
Obrazoburcze czy nie
Reklama
- Samo słownictwo w tym modlitewniku nie budzi we mnie większych wątpliwości. Jeśli słyszę np. sformułowanie „Sorry, Boże”, to myślę, że to w żaden sposób nie jest obrazoburcze. Natomiast zastanawiam się, czy jest to poważne. To znaczy, czy młody człowiek, który w ten sposób zwraca się do Boga, mówi o czymś, co jest dla niego istotne, czy tylko zatrzymuje się na powierzchni swojego życia? A autor, który używa takich sformułowań, stara się wprowadzić swoich czytelników w głębię doświadczenia religijnego, czy po prostu „wkupuje się” w ich łaski, ale za cenę pozostania na powierzchni? - wyraża swoje wątpliwości ks. prof. Piotr Mazurkiewicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
- Obawiam się, że jest to po prostu wynik mody na mówienie tak, jak młodzi ludzie - dodaje Dorota Zdankiewicz-Jedynak, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Włączyć w modlitwę uczucia
Autor modlitw - o. Jędrzejewski podkreśla, że ich treść jest bardzo głęboka. - Czymś bardzo ważnym jest włączenie w modlitwę różnych swoich uczuć, nie ukrywanie ich. Jeżeli ktoś np. czuje nienawiść do swoich rodziców, to może o tym powiedzieć Bogu. I dla wielu młodych jest to bardzo ważne odkrycie: ze swoimi uczuciami mogą odnaleźć się przy Bogu - mówi o. Jędrzejewski.
Jego słowa potwierdza Basia Godłowska, młoda czytelniczka modlitewnika. - O. Wojciech w tym modlitewniku pokazał, że można i trzeba modlić się swoimi uczuciami. Człowiek, który jest wzburzony, nie potrafi się modlić inaczej, niż właśnie swoim wzburzeniem. Jeżeli ktoś czuje złość, niech modli się swoją złością, a jeżeli pogrążony jest w rozpaczy, to niech rozpaczą się modli. Tylko, żeby była to szczera modlitwa - twierdzi Basia. A jej koleżanka dodaje, że ten modlitewnik może być doskonałą zachętą dla tych młodych osób, które język liturgii odbierają jako pusty, odległy i martwy.
Nienawiść, a może niechęć
Reklama
W przytoczonej wyżej modlitwie zaczynającej się od słów „Sorry, Boże...” ks. Mazurkiewicza najbardziej zaniepokoiło słowo „nienawiść”. - Czy to, czego doświadcza młody człowiek w stosunku do swoich rodziców to jest rzeczywiście nienawiść, czy on po prostu nie zna innych słów, które potrafią nazwać stany pośrednie na skali własnych emocji. Takim słowem może być np. „niechęć” - twierdzi ks. Mazurkiewicz.
Jego zdaniem, rolą nauczycieli, wychowawców, w tym księży, jest edukowanie młodych. - Ja akurat mało jeżdżę komunikacją miejską. Ale moi znajomi jeżdżą i słyszą, jakim słownictwem posługują się dziś młodzi. Przede wszystkim ich słownik jest bardzo ubogi - mówi ks. Mazurkiewicz. Dodaje, że jeżeli ktoś zna np. tylko 500 słów, to modląc się, będzie używał tylko tych słów, które zna. Ale jest pytanie, co będzie potrafił tymi słowami wyrazić. - Ubóstwo słownika oznacza, że nie mamy w nim słów, które wyrażają jakieś bardziej skomplikowane stany emocjonalne. W związku z tym za prymitywizmem słownictwa będzie szedł prymitywizm pewnych własnych doświadczeń - podkreśla Ksiądz Profesor.
Dlatego młodych trzeba uczyć słów, których nie znają. Nazywać stany, których doświadczają. - Ale o tym, że doświadczają tych stanów, dowiedzą się dopiero wówczas, kiedy ktoś im o tym opowie. I to jest zadanie tych, którzy edukują. Taką samą edukację młody człowiek musi przejść w zakresie modlitwy. Relacja z Bogiem powinna być coraz głębsza i będzie potrzebować coraz szerszego słownika - uważa ks. Mazurkiewicz i zaznacza, że wobec tego modlitewnik o. Jędrzejewskiego nie jest dla wszystkich, ale dla osób na pewnym etapie rozwoju.
Modlitwa po piwach?
Dr Zdankiewicz-Jedynak zaniepokoiła w książeczce modlitwa zanoszona po paru browarach, czyli piwach. Jej zdaniem można się po paru piwach modlić i np. powiedzieć bliskiej osobie, że się ją kocha. Pytanie tylko, czy taki komunikat będzie miły odbiorcy i czy Bogu się spodoba. - Człowiek nastoletni, który dojrzewa w każdym wymiarze, także duchowo, powinien stawiać sobie granice i przestrzegać norm. A jeśli ma z tym kłopoty, co zresztą jest naturalne, to ktoś inny powinien mu te normy próbować kształtować. To, co mówię wynika z doświadczenia kontaktu z moimi dziećmi i ich rówieśnikami. Młodsze pokolenie wcale nie oczekuje od nas, żebyśmy burzyli normy, rozwalali granice. To oni właśnie chcą rozwalać granice i burzyć normy. Ale w nas chcą widzieć ostoję. Nie możemy dopuścić do tego, żeby iść do teatru i cały czas wysyłać SMS-y. Również nie możemy dopuścić do tego, że na egzamin przychodzi studentka po kilku piwach, ma odsłonięty pępek i jest prawie goła - mówi Zdankiewicz-Jedynak.
O. Jędrzejewski broni się, że omawiana modlitwa nie jest zanoszona do Boga bezpośrednio po spożyciu piw, ale dużo później. - Chłopak wspomina, że był jakiś czas temu na imprezie, upił się, a teraz pada na kolana i woła: „Boże, jestem świnią, która się ciągle upija, a miałem już tego nie robić”. I myślę, że taka modlitwa jest Bogu bardzo miła - uważa Dominikanin.
Modlitwy ułożone przez o. Wojciecha zajmują pierwszą część modlitewnika. Druga część to modlitwy autorstwa uczniów Gimnazjum nr 20 w Krakowie, którzy uczestniczyli w rekolekcjach wielkopostnych prowadzonych przez o. Jędrzejewskiego w 2004 r. I co ciekawe, w tych modlitwach, elementów slangowych w ogóle nie ma. Np.: „Drogi Boże, przepraszam Cię, że nie doceniam dobroci i miłości innych ludzi. Wybacz mi to, że jestem zapatrzona tylko w siebie i przez to nie widzę cierpienia innych osób. Przebacz mi moje wszystkie złe uczynki. Jezu, wybacz”.
Dorota Zdankiewicz-Jedynak, językonawca:
Zanim otrzymałam ten modlitewnik do przeczytania, miałam o nim wyobrażenie, uformowane na podstawie plotek, że jest strasznie bulwersujący. Tymczasem po lekturze byłam nieco zawiedziona. Spodziewałam się większego nasycenia tekstu elementami tradycyjnie przynależącymi do slangu młodzieżowego. Slangu, który tworzony jest jako kod, którym młody człowiek chce się izolować od dorosłego świata i za jego pomocą mówić o swoich doświadczeniach, być może także religijnych. A w tym modlitewniku tego slangu jest niewiele. Elementy, które niektórzy mogą uważać za slangowe, np. „Sorry Boże”, w gruncie rzeczy nie bardzo ten slang reprezentują.