Stanisław Klimaszewski: - Czym jest dla Pana Wielki Post?
Ernest Bryll: - Teraz zupełnie czym innym niż w czasach młodości. Zawsze go szanowałem, zawarty był w naszej obyczajowości. Natomiast, co znaczy naprawdę? - zacząłem się zastanawiać trochę później.
- Kiedy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Szczerze mówiąc, od momentu, gdy zetknąłem się z rozważaniami, nie tylko chrześcijańskimi, na temat wyczekiwania, oczyszczania samego siebie, refleksji nad sobą. Mówienie o Wielkim Poście jest trudne, gdyż w potocznym rozumieniu sprowadza się go do poszczenia. Tymczasem jest to sposób treningu, powiedziałbym, ciała i duszy. Przygotowania do tego, co stanie się po Wielkim Poście. Zawsze przecież u jego końca jest ten moment wielki, dla chrześcijan zasadniczy - zmartwychwstanie. Chodzi o to, żeby naprawdę mieć to na myśli i rozważać to. I tak chyba Wielki Post w naszej kulturze i naszej obyczajowości jest ustawiony, chociaż o tym zapominamy.
- Kiedyś Pan napisał, że narodzony Chrystus układa się do krzyża swojego. Co to znaczy?
- Chodziło mi o pewien spór ze zbyt łatwą częścią polskiej tradycji Bożego Narodzenia. Chciałem przypomnieć, że już w momencie Bożego Narodzenia zawiera się pewien dramat.
- Chyba raczej dramat Męki...?
Reklama
- To, że Bóg staje się człowiekiem jest dla mnie niebywale ważne i bardzo silnie odróżnia wiarę chrześcijańską od innych. Staje się nim naprawdę, cieleśnie. To jest zawarte w naszym kalendarzu liturgicznym: jest zwiastowanie, potem rodzi się Ktoś, kto będzie człowiekiem. Tak cudownie napisał o tym w swoim wierszu Bóg się rodzi Franciszek Karpiński: nagle „ma granice Nieskończony”. Chodziło mi o wyeksponowanie prawdziwej cielesności i człowieczeństwa Boga. Następuje wielkie, prawdziwe, nie udawane braterstwo. Nieomal rodzinna relacja człowieka z Bogiem. Nie było to łatwe do pojęcia. Przedtem bogowie tylko udawali, że są ludźmi. Naprawdę nie chcieli doświadczyć człowieczeństwa. Nawet w chrześcijaństwie byli filozofowie, którzy z nienawiścią odnosili się do dzieciństwa Jezusa, do „tych opowieści o pieluszkach”. Ale tradycja Kościoła zawsze podkreślała tę niezwykłą nowinę: oto Bezgraniczność, Nieskończoność nagle miała granice. Oto śmiertelny stał się Pan nad wiekami. Potem następuje zmartwychwstanie.
- Lubi Pan pisać o Wielkim Poście?
- Po prostu piszę, kiedy wydaje mi się, że muszę coś powiedzieć. Czasami staje się to myślą innych ludzi. Przeżywaliśmy i Adwent, i Wielki Post nie raz w życiu swoim i nie raz w życiu naszego narodu. Niekiedy czułem, że jest to głębokie i z tego coś wynika. Innym razem, że jest powierzchowne. Nie wiem, jaki będzie ten Wielki Post. Chciałbym, żeby był takim momentem, żeby się pozatrzaskiwały, że tak powiem, gęby za lud krzyczące.
- Krzyż jest dla Pana symbolem radosnym czy smutnym?
- I takim, i takim. Sam Pan wie, że chrześcijaństwo w swoim historycznym rozwoju różnie podchodziło do krzyża: od znaku najwyższej tragedii, do wręcz bibelotu. Wiele rodzajów mód na krzyże było bibelotem. Natomiast krzyż jest znakiem cierpienia, które jest nadzieją. Przede wszystkim znakiem połączenia pomiędzy człowiekiem i Bogiem na proponowanej przez chrześcijaństwo zasadzie: Słowo stało się ciałem.
- Co w Wielkim Poście jest radosne? Perspektywa zmartwychwstania własnego, bliskich?
- Wiara w zmartwychwstanie - ta wielka i ciągła możliwość naszego odrodzenia.
- Które nabożeństwa wielkopostne lubi Pan najbardziej?
- Bardzo lubię Gorzkie żale. Przede wszystkim - może trochę głupio o tym mówić - ze względów artystycznych. W Polsce jest to jedno z najbardziej rozbudowanych nabożeństw, z wielką tradycją muzyczną. Jest mocno zakorzenione w naszej kulturze narodowej. Gorzkie żale śpiewane po domach, w kościołach... Zawsze przecież słyszę echa głosów z mojego dzieciństwa. Ludzie przeżywają je „artystycznie” - ale to nie jest źle. Z przeżycia artystycznego rodzą się głębokie myśli. Czasami w barokowych polskich Gorzkich żalach trochę denerwujący jest element pewnego rodzaju rozczulania się, które jest już kreacją: tworzonymi poetyckimi koronkami wokół samego wydarzenia. Ale mamy dużo cudownych tekstów. Dużą i piękną tradycję Wielkiego Postu, ważną dla naszej kultury i dla naszego myślenia.
Jezus do naga odarty
Bóg od tego cierpienia
Niepodobny do bożego stworzenia
Plecy jak połamane
Rana zakrywa ranę
Twarz nieboska - jak sina ziemia
Trzeba Go odziać na obrazach naszych
W srebrne sukienki.
Bo straszy
W pieśni o Bożej męce
Ale tylko rzewne i miękkie
- Rany Boskie - Zakryjcie to Ciało
Żeby tak po ludzku nie śmierdziało
Jezus do krzyża przybity
Ach Chryste z niebios wychylony
Co podtrzymujesz nasze domy
I nasze życie takie krzywe
Bolą cię krzyże
Taki ugięty od wiecznego
Do śmiertelnego? Nawet Bóg
Ledwo wytrzyma. Gdyby mógł
Odgiąłby się od krzyża swego
Ale nie może. Bo ma dłonie
Przybite tam gdzie my żyjemy
I chce od złego nas zasłonić
A my nie wiemy... Czy też chcemy?
A Rany Boskie... Kto je widzi?
Dla naszych oczu to nie rana
Tylko asfaltu łza wylana
W pęknięciu co przez miasto idzie
Jezus po raz trzeci upada
Co u nas? Jak to u nas. Lepiej być nie może
Bóg upadł. Lecz w ogóle u nas nie najgorzej
Żyjemy świetnie, bo jeszcze żyjemy
I nie zginęło nam nic oprócz kraju
Trochę go ludzie po nocach szukają
Bóg upadł. Lecz w ogóle zwyczajnie się dzieje
Jakeśmy tu zwyczajni, że się zawsze działo
Każdy dowcipny pędzi i do gardła leje
Jak ci opowiem strasznie się uśmiejesz
To co się działo gdzieś się zapodziało.
Dzień zwyczajny. Bóg upadł. Więc nic się nie stało
Jezus złożony do grobu
Wczoraj był w moim życiu znowu gorzki piątek
Sucho i czarno. Nagle Go spotkałem
I jak to bywa zawsze - nie poznałem
Choć miał na dłoniach krwawych blizn zaczątek
Ani Mu było potrzebne gadanie
Gdzie się świniłem, śliniłem, dławiłem
- Obudź się - szepnął. Nagle się zbudziłem.
- Jeśli chcesz, Bryllu, jutro będzie Zmartwychwstanie
Ernest Bryll - poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta, tłumacz z języka czeskiego i irlandzkiego. Autor licznych tomików poezji, sztuk scenicznych, oratoriów, musicali, programów telewizyjnych. Kierownik literacki teatru TVP, kilku zespołów filmowych, dyrektor Polskiego Instytutu Kultury w Londynie. Pierwszy ambasador Polski w Irlandii. W jednym z kwestionariuszy popularnych obecnie w gazetach na pytanie: „Autorem której napisanej już książki chciałby Pan być?” odpowiedział: „No, głupio powiedzieć, ale niech tam - Ewangelii według świętego Łukasza”.