Ks. Krzysztof Sudoł: - Papież Paweł VI, na zakończenie Soboru Watykańskiego II, powiedział, że na Soborze było czuć swąd szatana. Niemniej po Soborze uczyniło się wiele, żeby w świadomości człowieka zabić albo przynajmniej osłabić obecność „mrocznej rzeczywistości” ludzkiego życia. Rozpoczął się czas Wielkiego Postu i u jego początków mamy ewangeliczny obraz kuszenia Jezusa na pustyni: szatan dotyka samego Boga, więc na pewno nie jest „łaskawszy” wobec człowieka. Dlaczego dzisiaj mówi się o tym bardzo „cicho”?
Ks. Zbigniew Mistak: - Chrześcijaństwo jest głoszeniem Dobrej Nowiny, Zbawiciela. Nie oznacza to, że się kwestionuje istnienie szatana, ale nie on stoi w centrum przepowiadania, wiary. Kapłan jest sługą Pana Jezusa, świadkiem Jego obecności, a nie tym, który ma przepowiadać szatana. Jest świadkiem Chrystusa, prowadzącym do jedności z Panem Bogiem - tym samym na zwyciężać zło. Podobnie jest i z wiernymi - są oni uczniami Chrystusa, a nie „sługami szatana” - stąd koncentracja dokonuje się na łasce, wierze, a nie na grzechu i obecności zła. Temat oczywiście nie może być przemilczany - „ciemna rzeczywistość” jest poruszana wielokrotnie w nauczaniu Kościoła. Ewangelia ma władzę nad szatanem i jego działaniem.
Reklama
- W „Listach starego diabła do młodego” C. S. Lewisa mamy obraz szatana zdobywającego człowieka przez uśpienie jego czujności. „Rób wszystko - mówi stary diabeł do młodego - żeby ludzie przestali w ciebie wierzyć”. Pewnie dlatego człowiekowi dzisiaj jest łatwiej znaleźć się w obszarze działań diabelskich, nie zawsze ze świadomością, że w ten sposób ryzykuje się bardzo wiele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Znaleźć się w obszarze rażenia przez szatana jest bardzo łatwo, często jest to wynikiem naiwności, szukania tanich sensacji. Uwikłanie się w zło, w stopnie zniewolenia dokonuje się często banalnie prosto: sama pokusa jest już uwikłaniem się w działania złego - Stary Testament obrazowo ukazuje, że zło łasi się do człowieka. Jeśli człowiek nie reaguje odrzuceniem, następuje proces zniewolenia. Kolejne stopnie zniewolenia to: opresja - wewnętrzny niepokój, później jest obsesja - pojawiające się na gruncie ludzkiej wolności natręctwa, myśli. Człowiek jest niespokojny na poziomie wyobraźni, uczuć - nie może sobie z tym poradzić. Kolejny etap to już klasyczne opętanie: owładnięcie człowieka przez zło. To najpoważniejszy stan, na który odpowiedź Kościoła jest jedna - nawrócenie, zwrócenie się ku Panu Bogu, który jest źródłem życia. Od momentu zwrócenia się ku Bogu - problem się kończy: następuje uzdrowienie.
- Co najczęściej popycha człowieka w obszary „ciemnej rzeczywistości”? Z doświadczeń Księdza Prałata, jako diecezjalnego egzorcysty, można mówić o „mechanizmach” takich zachowań?
Reklama
- Świat szuka recepty natychmiastowej na rozwiązanie problemów: posiadanie mocy, energii, która pomaga w życiu. To podejście bardzo materialistyczne - szukanie pomocy bóstwa dla osiągnięcia korzyści. Tutaj zawsze ociera się człowiek o rewiry działania szatana. Reklamowanie życia jako osiągania sukcesu staje się bardzo często powodem tego, że człowiek - najczęściej nieświadomie - wchodzi w swoiste „paktowanie ze złem”, poszukuje technik, możliwości osiągnięcia sławy, materialnych wartości etc. Czasami człowiek idzie za pozorem dobra, łudzi się, że proponowane mu medytacje są w stanie rozwiązać jego problemy. Nie jest to zawsze poszukiwaniem szatana. Dokonuje się to dopiero później, w sposób mało dostrzegalny. Czasami człowiekowi wydaje się, że to słuszna i niewinna droga. Od prostej ciekawości, łatwej sensacji, poszukiwania nadzwyczajnych doznań prowadzi człowieka w środowisko „ciemnej rzeczywistości”. Otwarcie się na tajemniczą rzeczywistość, która ma coś wyjaśnić, pomóc - w konsekwencji prowadzi do „paktowania” ze złem.
- Dotykamy tutaj problemu ludzkiej wolności, która zarówno wobec Pana Boga, jak i w relacji z złem może odpowiadać „tak” albo „nie”. Grzech, opętanie jest zawsze konsekwencją „oddania” przez człowieka wolności szatanowi.
- Nie wolno nam zapominać, że szatan jest zwyciężony przez Chrystusa, niemniej do czasu może działać. Św. Jan Bosco i bł. Bronisław Markiewicz używali do opisania działania złego ducha obrazu psa na łańcuchu. Szatan jest „uwiązany” poprzez moc zbawczej męki Jezusa Chrystusa i może działać jedynie „na długości własnego łańcucha”. Dopóki człowiek nie wejdzie w pole długości jego łańcucha, czuje się bezpiecznie. Problem pojawia się w przestrzeni działania złego. Nieraz egzorcysta otrzymuje pakt z szatanem, podpisany ludzką krwią, kiedy człowiek na nowo chce zwrócić się ku Panu Bogu, uwolnić się od działania zła. Zawsze lekarstwem staje się otwarcie na Boże miłosierdzie, na łaskę, którą Pan Bóg daje człowiekowi, pragnąc go zbawić.
- No właśnie - problem ludzkiej wolności. Można ją „ograniczać” podpowiadaną przez Pana Jezusa „techniką” rezygnacji z czegoś - umartwieniem. Czas Wielkiego Postu jest czasem umartwienia ciała i ducha - można też zaryzykować: czasem walki ze złem. Post i modlitwa stają się bronią, jaką człowiek dysponuje w tej walce.
- Chcąc pomóc człowiekowi, należy w nim obudzić pragnienie powrotu do Pana Boga - „pokaż mi ścieżkę życia” - jak mówi Psalmista. Wzbudzenie w człowieku ducha modlitwy, który jest bardzo pokrewny duchowi pokuty. Jesteśmy grzeszni, nawet kiedy nie popełniamy grzechu śmiertelnego, ale jesteśmy zdolni do zaparcia się Pana Boga - na tym polega problem grzeszności ludzkiej. Post, który jest istotnym elementem pokuty, nie może być „treningiem” dla zrzucenia kilku kilogramów: post fizyczny budzi w człowieku głód Pana Boga. Gdzieś Cię zgubiłem, odszedłem od Ciebie - dlatego wzbudzam w sobie głód Ciebie. Często dla fałszywej monety, dla chwilowej przyjemności traci człowiek Pana Boga, dlatego „głód” Pana Boga jest pierwszym elementem postu. Stąd rezygnacja z czegoś, co mi przesłania Stwórcę: jedzenie, używki etc. To, co mnie związuje zbyt mocno z doczesnością, teraźniejszością, by budzić w sobie pragnienia powiedzenia „tak” Panu Bogu. Post boli, to prawda, ale to cierpienie, które procentuje. Post wzmacnia modlitwę: angażuje całego człowieka, ciało i duszę. Mówię czemuś „nie” dlatego, że ta sprawa mnie odgradza od Pana Boga. Odmawianie czegoś sobie nie może być monetą przetargową wobec Pana Boga - ja poszczę, a Ty mi daj coś. Rozbudzam w sobie głód fizyczny, by wzbudzić w sobie pragnienie głodu Pana Boga.
Zło trzeba traktować poważnie. Skoro sam Pan Jezus wkomponował w modlitwę wezwanie „zbaw nas od złego”, należy być świadomym, że to rzeczywistość konkretna, zagrażająca człowiekowi. Nie należy jednak sprawy bagatelizować ani też tworzyć psychozy lęku, trzeba mieć świadomość, że siłą człowieka jest sam Pan Bóg. My jesteśmy uzbrojeni od chrztu św. i nie zawsze uświadamiamy sobie moc płynącą z tego sakramentu. Wszystko jest w zasięgu uczniów Chrystusa i należy z tego korzystać.
- Wierzę, że te refleksje pomogą inaczej spojrzeć na problem postu i modlitwy w życiu chrześcijanina. Dziękuję serdecznie za rozmowę.