Papież Franciszek upoważnił Kongregację do Spraw Kanonizacyjnych do ogłoszenia dekretu o cudzie za wstawiennictwem Czcigodnego Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Oznacza to, że proces beatyfikacyjny Prymasa Tysiąclecia zakończył się i wkrótce poznamy datę i miejsce uroczystej beatyfikacji - poinformowało Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej.
Ojciec Święty przyjął wczoraj na audiencji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Becciu i upoważnił tę dykasterię do opublikowania ośmiu dekretów. Jeden z nich dotyczy cudu za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego - poinformowało na stronach Stolicy Apostolskiej watykańskie biuro prasowe.Wkrótce, być może w ciągu najbliższych tygodni, możemy spodziewać się kolejnego komunikatu Stolicy Apostolskiej: zostanie w nim podana data beatyfikacji oraz jej miejsce. Dowiemy się także, kto w imieniu papieża dokona promulgacji (ogłoszenia) dekretu o beatyfikacji.
Proces rozpoczął się w 1989 r. a zakończył w 2019 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Skąd kard. Wyszyński czerpał siłę do pełnienia trudnej posługi Kościołowi i ojczyźnie zniewolonej totalitaryzmami? Moc dawała mu wiara i głęboki patriotyzm, które wyniósł z domu rodzinnego w Zuzeli, na pograniczu Mazowsza i Podlasia. Przyszedł tam na świat 3 sierpnia 1901 r., jako drugie dziecko Julianny i Stanisława Wyszyńskich. Ojciec przyszłego Prymasa był organistą, pomagał też w prowadzeniu kancelarii parafialnej. Jako 9-letni chłopiec Stefan stracił matkę, która zmarła w wyniku komplikacji po porodzie najmłodszej córeczki Zosi. Na łożu śmierci prosiła Stefana, aby ubierał się. Chłopiec pobiegł więc po płaszcz, jednak Julianna powiedziała, żeby ubierał się inaczej. Nie zdążyła wyjaśnić swoich słów synkowi. Uczynił to ojciec, mówiąc, że matce chodziło o ubieranie się w cnoty. Słowa matki wywarły ogromny wpływ na przyszłe decyzje Stefana. Od tego momentu jeszcze mocniej związał się duchowo z Matką Bożą.
Oddany sprawom społecznym
Święcenia kapłańskie przyjął 3 sierpnia 1924 r. w kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej w katedrze włocławskiej, a z Mszą św. prymicyjną pojechał na Jasną Górę. Pierwsze lata pracy kapłańskiej ks. Wyszyński poświęcił m.in. robotnikom, prowadząc dla nich Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, a także na studia doktoranckie na Wydziale Prawa Kanonicznego KUL-u, zwieńczone obroną pracy doktorskiej pt. „Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły”. Odbył także naukową podróż zagraniczną, obserwując rozwój katolickiej nauki społecznej w krajach Europy zachodniej.
W czasie wojny musiał ukrywać się w rożnych częściach kraju. W Lublinie poznał bliżej ks. Władysława Korniłowicza, który stał się jego ojcem duchownym. Ks. Wyszyński przebywał m.in. w podwarszawskich Laskach, gdzie został kapelanem Zakładu dla Niewidomych. W czasie Powstania Warszawskiego był też kapelanem okręgu wojskowego Żoliborz.
Biskup lubelski i Prymas Polski
W 1946 r. Pius XII mianował ks. Wyszyńskiego biskupem lubelskim. W swoim herbie biskupim umieścił wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej i słowa „Soli Deo” („Samemu Bogu”). Od maja tego roku został objęty stałą kontrolą Urzędu Bezpieczeństwa. Biskupem lubelskim był przez dwa lata.
Reklama
Niecały miesiąc po śmierci Prymasa Augusta Hlonda, 12 listopada 1948 r., Pius XII mianował bp. Wyszyńskiego metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim, a tym samym Prymasem Polski. Odtąd przez blisko 33 lata przewodził Kościołowi w Polsce, stawiając czoła bezbożnej, komunistycznej ideologii i broniąc wiary oraz godności każdego człowieka. Obdarzony intuicją i profetycznym zmysłem przeprowadził Kościół w Polsce przez mroczne czasy komunizmu. Czynił wszystko, aby nie dopuścić do rozlewu krwi, jak to się stało w wielu krajach pozostających pod dominacją ZSSR. Znał marksizm lepiej niż komunistyczne władze.
Niezłomny
Prymas Wyszyński widział konieczność znalezienia pewnego „modus vivendi”, czyli wzajemnego ułożenia stosunków w relacjach Kościół – państwo. Wybrał drogę porozumienia z polskim rządem, które zostało zawarte 14 kwietnia 1950 r. Jednak władze PRL nie przestrzegały porozumienia, stosując coraz to nowe formy represji. Gdy komuniści chcieli ograniczyć wolność Kościoła poprzez dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, będący ingerencją w jurysdykcję kościelną, Prymas miał odwagę powiedzieć: Non possumus! (Nie możemy!). Na odpowiedź komunistycznych władz wobec niezłomnej postawy Kardynała nie trzeba było długo czekać. We wrześniu 1953 r. kard. Wyszyński został aresztowany i przetrzymywany przez ponad trzy lata w Rywałdzie, Stoczku, Prudniku i Komańczy. Władzom wydawało się, że będzie to cios, który osłabi polski Kościół. Stało się odwrotnie. Więzienie podniosło autorytet Prymasa w polskim społeczeństwie. Kardynał dzielący losy Polaków więzionych i prześladowanych za prawdę i miłość do ojczyzny, stał się symbolem obecności i trwania Kościoła z narodem.
Reklama
W czasie uwięzienia kard. Wyszyński nie tylko nie dał się złamać i zastraszyć, ale wykorzystał swoje odosobnienie na przygotowanie programu duchowej odnowy narodu. W Komańczy, poddając się argumentowi, że św. Paweł najpiękniejsze listy pisał z więzienia, Prymas przygotował tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. Podczas internowania zrodziła się także idea Wielkiej Nowenny, będącej próbą wprowadzenia treści Ślubów Jasnogórskich w życie codzienne Polaków i przygotowaniem do jubileuszu Milenium Chrztu Polski.
Wierzył Bogu jak dziecko
Głębokie zjednoczenie z Bogiem uwidaczniało się w życiu codziennym kard. Wyszyńskiego. Maria Okońska, która pracowała w sekretariacie Prymasa na ul. Miodowej podkreślała, że był on rozmodlony, a równocześnie cały zwrócony ku ludziom. Będąc bez przerwy zajęty sprawami Kościoła, nigdy się nie spieszył i nie okazywał zniecierpliwienia, gdy się nie w porę weszło, a przy stole był pełen humoru i dowcipu. Ten wielki mąż stanu miał wiarę małego dziecka – wierzył w Boga i wierzył Bogu.
Uczył nas wybaczać
Kard. Wyszyński brał aktywny udział w przygotowaniach do zainicjowanego przez Jana XXII Soboru Watykańskiego II i w jego obradach. W auli soborowej zabrał głos 11 razy. Szczególnie ważna była wypowiedź Prymasa poświęcona Matce Bożej, poparta prośbą Episkopatu Polski, w wyniku której Paweł VI ogłosił Maryję Matką Kościoła. Do historii przeszło również słynne orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, zakończone słowami: „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”. Orędzie to spotkało się z ostrą krytyką w prasie. Atakowany był szczególnie kard. Wyszyński. Chciano przez to pomniejszyć zaufanie do Kościoła, jednak i ten pomysł komunistycznej propagandy okazał się chybiony.
Reklama
Autorytet kard. Wyszyńskiego wśród Polaków stale wzrastał. Jego kazań słuchały tłumy wiernych. Wiele osób wspinało się na drzewa, wdrapywało na dachy, by choć przez chwilę móc zobaczyć przemawiającego Prymasa. Szczególnie uroczyste we wszystkich polskich diecezjach były obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. Główne uroczystości odbyły się 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze. Prymas, jako legat papieski, dokonał wtedy Milenijnego Aktu Oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła. Władze państwowe nie zgodziły się, aby przyjechał na jasnogórskie uroczystości papież Paweł VI.
Zwycięstwo przyszło przez Maryję
Ukoronowaniem prymasowskiego zawierzenia Maryi był wybór kard. Karola Wojtyły na papieża. Niezapomniane są zdjęcia, na których Jan Paweł II obejmuje i całuje chcącego złożyć mu homagium kard. Wyszyńskiego. Obydwaj wszystko w swoim życiu postawili na Maryję.
„Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka (…), gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry…”. To papieskie wyznanie doskonale oddaje, jaką rolę w dziejach Kościoła powszechnego odegrał Prymas Tysiąclecia. Był niczym św. Jan Chrzciciel, który przygotowywał drogę dla przychodzącego Jezusa.
Gdy śmiertelnie chory Prymas dowiedział się o zamachu na Jana Pawła II, prosił, by wszystkie modlitwy zanosić teraz w intencji Ojca świętego. Bóg przyjął tę ofiarę życia kard. Wyszyńskiego i powołał go do siebie 28 maja 1981 r., w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.
W drodze ku chwale ołtarzy
Reklama
Proces beatyfikacyjny Prymasa Tysiąclecia na etapie diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1983 r. a zakończył 6 lutego 2001 r. Po przesłuchaniu 65 świadków i zbadaniu wszystkich pism drukowanych i niedrukowanych, świadectwa te poddano ocenie teologicznej. 37 tomów kat zebranych w toku procesu wraz załącznikami (książkami, artykułami autorstwa kandydata na ołtarze) zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
28 maja 2013 r. podczas uroczystości w bazylice św. Jana Chrzciciela w Szczecinie zamknięto diecezjalny proces o domniemanym uzdrowieniu młodej osoby za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego. Dokumentacja trafiła do Watykanu. 18 grudnia 2017 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Dekret o heroiczności cnót jest orzeczeniem Kościoła, że Sługa Boży cieszy się sławą świętości i heroiczności cnót. To oficjalny głos Kościoła, że dana osoba jest w chwale błogosławionych i może być beatyfikowana.
Odróbmy lekcję Prymasa
Prymasowskie „ABC Społecznej Krucjaty Miłości”, w którym kard. Wyszyński wzywał do miłości wszystkich ludzi, nawet nieprzyjaciół, nie straciło nic ze swej aktualności, a całe nauczanie Prymasa Tysiąclecia jest skarbcem, z którego czerpią i czerpać będą kolejne pokolenia Polaków. Chociaż fizycznie nie ma Prymasa Tysiąclecia wśród nas, jego dzieło żyje, a ojcowskie, profetyczne drogowskazy są lekcją, którą powinna odrobić Polska, chcąc pozostać wierną Bogu oraz Kościołowi i dając świadectwo swojej wiary wobec świata.
Łukasz Krzysztofka