Reklama

Utwierdzać ludzi wierzących w ich wierze (2)

Referat wygłoszony podczas I Kongresu Akcji Katolickiej Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej w Zamościu 17 grudnia 2005 r. przez Halinę Szydełko, prezes Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ważnym zadaniem zarządu DIAK jest utrzymywanie stałego kontaktu z parafialnymi oddziałami. Przeglądanie rocznych sprawozdań nie wystarcza. Każdy członek zarządu powinien mieć pod opieką kilka parafialnych oddziałów. Jego zadaniem byłoby wspieranie ich w działaniu, ale i kontrolowanie, czy oddział naprawdę żyje, czy też istnieje tylko na papierze. To jedynie propozycja. Każdy DIAK może szukać własnej drogi, aby ożywić działalność stowarzyszenia. Ważne tylko, aby jej szukał i aby ją znalazł. W pewnym momencie życia Bóg powierzył nam Akcję Katolicką, możemy z niej zrezygnować, ale tylko wtedy, jeśli znajdziemy inne, ważniejsze zadanie. Jeśli nie ma innego, to musi być naszym polem ewangelizacji. Wokół nas jest mnóstwo ludzi, którzy potrzebują pomocy. Nie pieniędzy, ale pomocy. A my nie wiemy, czym się zająć. Więc jacy z nas chrześcijanie?
Pomocą dla nas mogą być programy działania - krajowy, diecezjalny, także program duszpasterski Kościoła. W tym roku zrobiliśmy nawet wyciąg z zadaniami dla nas i rozesłaliśmy do diecezji, aby nie trzeba było daleko szukać. Czytajmy je i wybierzmy coś dla siebie. Trzeba rozpocząć działanie. Formacja jest ważna i musi przebiegać równolegle i nieustająco, ale bez konkretnych działań nie jesteśmy Akcją Katolicką. Zarząd Krajowy po nowym roku chce rozpocząć szkolenie liderów, którzy pomogą w diecezjach i parafiach umacniać struktury. Opracowujemy również materiały instruktażowe. Jednak ciężar odpowiedzialności za rozwój AK spoczywa na nas wszystkich i od naszego zaangażowania zależy, czy stworzymy silne stowarzyszenie. Wiem, że to nie jest łatwe, ale jest coś, co pomoże nam przezwyciężyć wszelkie trudności. Mam tu na myśli dobrą wolę i determinację. Trzeba naprawdę chcieć. To jest podstawa. Należy też wiele się modlić, prosząc Ducha Świętego o pomoc.
Tak naprawdę sami niewiele możemy zdziałać, dlatego Akcja Katolicka powinna konsolidować środowiska katolickie. Wymaga to wiele taktu, czasami pokory. Akcja Katolicka postrzegana jest jako silne stowarzyszenie, wymieniane w wielu diecezjach jako wiodące. Są jednak inne grupy, ruchy i stowarzyszenia kościelne, które mają już swoją historię i spory dorobek. Myślę, że Akcja Katolicka powinna łączyć te grupy. Jesteśmy jednym Kościołem. Niestety, nie zawsze to widać. Dla przykładu: W jednej z parafii grupa osób postanowiła powołać drugi parafialny oddział AK, ponieważ nie potrafili dogadać się we własnym gronie. Jest to nie do pomyślenia. Nie wiem, jakie było podłoże konfliktu, ale jakie by nie było, z całą pewnością taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Świadczy o tym, że nasza praca formacyjna wciąż musi trwać. Jak możemy zmieniać świat, jeśli sami jesteśmy podzieleni. Ktoś może postawić nam słuszny zarzut, abyśmy najpierw zrobili porządek we własnych szeregach. I będzie miał rację. Wszyscy mamy wspólny cel, bez względu na to, czy jesteśmy w AK, KSM, Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich.
Brak współpracy nie wynika na ogół ze złej woli, ale z nieporadności działań i myślę, że dotyczy to wszystkich grup w Kościele. Tymczasem nasza siła tkwi w jedności. Nie ma jej często w rodzinie, w państwie, w lokalnej społeczności. Powinna być w Kościele. To dobry początek. Skarżymy się czasem, że nie umiemy znaleźć dla siebie konkretnych zadań. Wspólnie możemy odkryć bogactwo możliwości.
Ogromnie ważny jest rozwój stowarzyszenia. Akcja Katolicka Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej ma również jeszcze wiele do zrobienia. Zachęcam do tej pracy. Konieczne jest powoływanie kolejnych parafialnych oddziałów, tam gdzie Akcji Katolickiej jeszcze nie ma, a także ożywienie pracy oddziałów już istniejących. Nie możemy poprzestać na tym, co już mamy. Ojciec Święty Benedykt XVI w przesłaniu do polskich biskupów przybyłych do Rzymu z wizytą ad limina Apostolorum powiedział, że odpowiadając na wezwania Jana Pawła II, w Polsce odrodziła się Akcja Katolicka na płaszczyźnie strukturalnej. Wezwał nas do tworzenia przejrzystego i dojrzałego programu, a także do wypracowania własnego profilu duchowego. Rozumując a contrario, Ojciec Święty dał nam do zrozumienia, że na razie zbudowaliśmy jedynie struktury, a teraz należy wypełnić je treścią. Jest to na pewno zadanie dla zarządu krajowego i zarządów diecezjalnych, ale również dla parafialnych oddziałów i każdego członka stowarzyszenia. Trzeba dobrze organizować pracę, aby każdy czuł się potrzebny, wiedział czego AK od niego oczekuje i miał poczucie, że dobrze wykorzystuje czas, wypełniając swe zadania w stowarzyszeniu. Ludzie muszą wiedzieć, że zadania na nich czekają. Nie jest dobrze, gdy nie potrafią się w AK odnaleźć. Wiem, że tak bywa w niektórych parafiach i to we wszystkich diecezjach.
Głosy krytyki pod naszym adresem czasami są krzywdzące, jeśli spojrzymy na ludzi Akcji Katolickiej, którzy z wielkim zaangażowaniem służą Kościołowi i lokalnej społeczności. W wielu diecezjach AK wydaje gorące posiłki dla bezdomnych. W innych, AK koordynuje działania różnych organizacji charytatywnych. Są jeszcze loterie fantowe, wenty dobroczynne, stypendia fundowane dla dzieci i młodzieży. Także paczki żywnościowe z okazji świąt oraz zimowe zaopatrzenie w owoce i warzywa. Działalność charytatywna to ważne zadanie, ale nie jedyne. W wielu diecezjach istnieją świetlice środowiskowe przy parafiach prowadzone właśnie przez AK. Równie ważne jest organizowanie wypoczynku letniego dla dzieci i młodzieży. Wiele diecezjalnych instytutów prowadzi tę akcję z powodzeniem już od wielu lat. Niezmiernie aktualny jest problem bezrobocia. To trudny temat, nie rozwiążemy go z dnia na dzień. Są jednak diecezjalne instytuty, które postanowiły się z nim zmierzyć. Nie zapominamy również o rodzinie. Stąd też pojawiają się inicjatywy zmierzające do promowania rodziny i pomocy rodzinie. Nie uciekamy od spraw polityki. Ten problem reguluje nasz statut, jasno określając obowiązek udziału w tej sferze życia publicznego, zarazem wyznaczając ramy i zakres tego zaangażowania. Warto wspomnieć o działalności kulturalno-oświatowej, o licznych konkursach recytatorskich, przeglądach pieśni patriotycznych i koncertach.
Trzeba wyrazić wdzięczność sporej grupie naszych członków, którzy poświęcają swój czas i energię, realizując cele Akcji Katolickiej. Nie możemy jednak nie dostrzegać, że słowa krytyki bywają uzasadnione. Nie wszędzie jest tak dobrze. W wielu parafiach Akcja Katolicka jest fikcją. Istnieje jedynie na papierze. W innych ogranicza się tylko do wykładów i pielgrzymek. Brak jest istoty - działania. AK jest taka, jacy my jesteśmy. Nie wystarczy poświęcić jej kilku godzin w miesiącu. Trzeba nią żyć. Nikt z nas nie ma zbyt wiele wolnego czasu, jednak jeśli naprawdę będzie nam na tym zależało, to czas się znajdzie. Nie wystarczy powoływać się na Ojca Świętego i chlubną historię, trzeba rozpocząć pracę, aby nie zmarnować tego, co udało się zbudować przez te 10 lat. To ogromna odpowiedzialność i przyjdzie nam się z tego kiedyś rozliczyć.
Praca w stowarzyszeniu jest trudna głównie z tego powodu, że wymaga systematyczności, a tego właśnie nam brakuje. Podobno w wolontariat w naszym kraju angażuje się co dziesiąty Polak. Jednak jest to tylko 15 godzin rocznie i to bardzo okazjonalnie, w okresie świąt lub jakichś akcji. Zapewne dlatego nie jest to widoczne. Uczyńmy zatem wszystko, aby nas było widać.
Głosy krytyki będą się pojawiać. Przyjmujmy je z pokorą. Wielu powie nam, że jesteśmy niepotrzebni, że Kościół istniał bez nas 2 tysiące lat. Nie trzeba się tym zrażać. Trzeba robić swoje, a malkontentom powtarzać, że Akcja Katolicka istnieje tak długo, jak długo istnieje Kościół. Zawsze przecież byli aktywni świeccy współpracujący z hierarchią Kościelną. Ktoś powiedział, że są dwa istotne grzechy: niecierpliwość i opieszałość. Niecierpliwość - bo przez nią zostaliśmy wygnani z raju, a opieszałość - bo przez nią tam nie wracamy. Strzeżmy się więc tego grzechu. Przezwyciężmy naszą opieszałość, która przeszkadza nam w stworzeniu Akcji Katolickiej takiej, jakiej oczekuje Kościół. Nikt za nas tego nie zrobi. Na tę trudną, ale jakże twórczą pracę życzę wiele sił i darów Ducha Świętego, aby to, co udało się Państwu dotąd zbudować, trwało, rozwijało się i służyło Kościołowi i Ojczyźnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. kard. Karol Boromeusz - wzór pasterza

Niedziela łowicka 44/2005

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

pl.wikipedia.org

„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.

Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”. Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła. Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności. W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich. Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium. Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
CZYTAJ DALEJ

Książka pornograficzna dla dzieci w Biedronce. Obsceniczne sceny na wyciągnięcie ręki - i to dla najmłodszych

2024-10-28 13:26

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

W Internecie pojawiły się doniesienia, że popularny dyskont Biedronka sprzedaje książkę pornograficzną dla dzieci. Let’s Talk About It – relacje, płeć oraz seks, czyli wszystko, o czym chcesz pogadać, ale nie wiesz jak – tak zatytułowali swoje dzieło autorzy – Erika Moen i Matthew Nolan. Serwują dzieciom treści, które pasują do pisma pornograficznego ze znaczkiem tylko dla dorosłych.

Obrzydliwą książkę pornograficzną dla dzieci wydało wydawnictwo Jaguar. Oficjalnie jest skierowana do osób powyżej 15. roku życia. Jednak użytkownicy portalu X (dawny Twitter) relacjonują, że leży ona w koszyku z innymi książkami, bez żadnego ostrzeżenia, wprost na wysokości oczu przedszkolaka. W sieci pojawiły się nawet nagrania: ludzie idą przez Biedronkę i znajdują książkę wyłożoną do sprzedaży. Skanują kod kreskowy na terenie sklepu i przy kasie. Na paragonie widnieje ostrożne określenie książka.
CZYTAJ DALEJ

Prof. Roszkowski pozywa Barbarę Nowacką za zniesławienie

Pozew został złożony przez prof. Roszkowskiego w Dniu Nauczyciela. Chodzi o wypowiedź minister Nowackiej na temat podręcznika jego autorstwa. Nowacka powiedziała: Pamiętacie, co oni robili? Oni uczyli kłamstwa. Przypomnijcie sobie, że do szkół wprowadzili taki przedmiot Historia i Teraźniejszość. Tam kłamstwo było na każdej stronie podręcznika. Oni uczyli tam, jak kłamać i manipulować”. Za te słowa prof. Wojciech Roszkowski pozwał minister edukacji.

Jakiś czas temu pisaliśmy: Minister Edukacji Narodowej Barbara Nowacka podczas weekendowej konwencji Koalicji Obywatelskiej, w ostrych słowach odniosła się do reformy edukacji za czasów rządu PiS, który to wprowadził do szkół przedmiot Historia i Teraźniejszość. Autorem książki jest prof. Wojciech Roszkowski, a wydawcą Wydawnictwo Biały Kruk.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję