Mój tegoroczny Adwent trwał blisko... rok. Najpierw było oczekiwanie na podróż życia. Ziemia Święta. Nigdy nawet nie marzyłam, że mogę się tam znaleźć. Myśl o kosztach takiej podróży za każdym razem brutalnie przerywała te marzenia. A jednak czasem niemożliwe staje się możliwe. Początek roku przyniósł wspaniałą wiadomość: jedziemy do Ziemi Świętej z redakcyjną pielgrzymką. Kropka. Niedowierzanie mieszało się z radością i troską o to, czy dam radę finansowo. Taki pełen oczekiwania i radości adwent trwał do 13 października, do dnia, w którym stanęłam na ziemi Chrystusa. Spełniło się oczekiwanie. To pierwsze.
Ziemia Święta. Ta, po której stąpał Jezus. Ziemia Jego narodzin, działalności i krzyżowej śmierci. Ziemia piękna, bogata różnorodnością roślin i krajobrazu. Ziemia narodzin trzech największych religii monoteistycznych - judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Ziemia trudnej koegzystencji Żydów i Palestyńczyków. Po powrocie do Polski, do bliskich, trudno było dzielić się z nimi przeżyciami, wrażeniami i emocjami - o czym mówić, od czego zacząć? Wszystko wydawało się tak ważne, tak istotne i tak warte opowiedzenia. Nie ja jedna miałam ten problem. Do dziś wszyscy żyjemy tą pielgrzymką, do dziś dzielimy się refleksjami z miejsc, które żyją w naszych sercach i za którymi tęsknimy.
Tak rozpoczął się dla mnie drugi czas oczekiwania, kolejny adwent. Adwent narodzony z tęsknoty. Zaczęliśmy tęsknić za Ziemią Świętą, zanim ją opuściliśmy, dlatego właśnie zrodził się pomysł zaproszenia na redakcyjne rekolekcje adwentowe naszego przewodnika - ks. prof. Andrzeja Głaska. Mieliśmy pewność, że podczas tegorocznych rekolekcji nikt nie poprowadzi nas lepiej śladami Chrystusa niż ks. Andrzej. Mieliśmy tę pewność, tym niecierpliwiej oczekiwaliśmy na zbliżający się Adwent i rekolekcje. I wreszcie, w pierwszych dniach grudnia spełniło się oczekiwanie. To drugie.
Trzecie oczekiwanie spełnia się w tych radosnych dniach Bożego Narodzenia. Bożego Narodzenia przeżywanego inaczej niż zwykle, bo moje serce, przygotowane przez ten prawie roczny adwent, inaczej i lepiej niż zwykle, pełniej przyjmuje Tajemnicę Narodzenia Dzieciątka Jezus.
Przymykam oczy... Znów chodzę uliczkami Betlejem, śpiewam kolędy na Polu Pasterzy, schodzę do Groty Narodzenia i klękam do modlitwy przed gwiazdą... I tęsknię. Niech ten adwent będący oczekiwaniem serca nigdy się nie kończy, niech trwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu