Reklama

Smutki emigranta

Niedziela w Chicago 49/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teraz podobno jest najtrudniej. Na kilka tygodni przed Świętami nawet najwięksi twardziele marzą o powrocie do domu... Choćby tylko na kilka świątecznych dni. Jednak rzeczywistość rządzi się swoimi prawami. Zostaniemy tu, gdzie nasze - emigrantów - miejsce. Po prostu częściej niż zwykle będzie nam smutno, nostalgicznie i melancholijnie.
Bywa jednak, że ten stan ciągłego smutku nie mija. I nie da się wytłumaczyć specyficzną atmosferą nadchodzących dni. Jest nam źle bez względu na porę roku. Czujemy się nieustannie rozczarowani, jakby nie na swoim miejscu. Trudno nam zaakceptować zastane reguły gry. Wydaje się, że wszyscy wokół są do nas nieżyczliwie nastawieni. Cokolwiek zrobimy, zrobimy źle. Uwaga - być może mamy do czynienie z tzw. depresją emigranta. Ten modny ostatnio termin ukuli psycholodzy, by opisać stan ducha tysięcy rodaków, którzy opuszczają Polskę w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Wybierają Europę lub Amerykę Północną. Lądują w obcym kraju najczęściej bez koniecznej do przetrwania wiedzy, trochę naiwnie wierząc, że „jakoś to będzie”. A potem pojawia się depresja.
- Gdybym miała radzić komuś, kto wybiera się za ocean - mówi Anna - powiedziałabym: ucz się człowieku języka! Kuj ile wlezie, bierz dodatkowe lekcje, zainwestuj w siebie. Bez znajomości angielskiego jesteś już na starcie w gorszym położeniu.
Ci, którzy przetrwali tu kilka sezonów, zarobili trochę grosza i wrócili do kraju, przekonują, że jako tako nauczysz się języka na miejscu. I mają racje, ale jest to rozwiązanie na krótki dystans i na małe pieniądze.
- W Polsce uczyłam się angielskiego w szkole i na prywatnych lekcjach - wspomina Wanda pracująca w biurze tłumaczeń. - Ale kiedy zgłosiłam się do pierwszej pracy, gdzie wymagano znajomości języka angielskiego usłyszałam, że mam fatalny akcent i odesłano z kwitkiem.
Tomasz wyjechał jako student wiele lat temu. Pierwsze miesiące wspomina jako twardą szkołę życia. Nikogo nie znał. Czuł się jak rozbitek na samotnej wyspie. Nie pił alkoholu, więc nawet ten rodzaj zawierania znajomości odpadał. Bywały dni, że nie zamienił z nikim słowa. Chciał uciekać do domu, ale najpierw musiał zarobić na bilet. - Emigracja jest dla ludzi o twardych karkach, którzy potrafią sobie poradzić ze złym nastrojem, z depresją... A jak dostaną cios, mają siłę, by wstać i znów stanąć do walki - przekonuje po 23 latach pobytu w USA.
Marcin wspomina początki w Stanach nie najlepiej.
- Pracowałem wtedy „na zmywaku” i tłukłem trochę naczyń. Wyślizgiwały mi się z mokrych łap nieustannie. Szef śmiał się i machał pobłażliwie ręką. Zamurowało mnie, gdy dostałem wypłatę. Odliczyli każdy spodeczek...
- Pracowałem przy remontach domów. Po 12 godzin, tak że ustać na nogach nie mogłem... Bez przerwy słyszałem, że się do roboty nie przykładam. Po pół roku powiedziałem: dość! Jak to ma być ta wspaniała Ameryka, to ja dziękuję i wracam... Nikt nie będzie mną pomiatał. - opowiada Adam. - Miałem zakodowane, żeby kurczowo trzymać się jednej pracy. A koleś mówi: Synek, tu jest Ameryka, jak ci nie pasuje - szukasz dalej. Dzięki temu jestem w Chicago do dziś.
Maria przyjechała do Chicago w początkach lat 90. razem z narzeczonym. Planowali ślub i wspólne życie w USA. Jednak narzeczonemu zaczęło wieść się lepiej niż jej. Załatwił szybko social numer, prawo jazdy, dobrą pracę. Wmawiał jej, że jest ślamazara, nie kwapił się do pomocy. - Więcej inicjatywy, dziewczyno - wykrzykiwał. A jej wszystko szło jak po grudzie. Harowała „na domkach”, a to ciężka fizyczna praca. Z narzeczonym widywała się w przelocie i coraz rzadziej. Po kilku miesiącach miłość prysła jak mydlana bańka. Ukochany ożenił się z Amerykanką.
- Przeszłam załamanie nerwowe. Przepłakiwałam noce. Przerażała mnie konieczność wyjścia z domu. Przecież ja sobie nie poradzę, tak myślałam. W tej bezwzględnej Ameryce zjedzą mnie żywcem. A do Polski nie wrócę, bo co powiem, że mnie narzeczony kantem puścił?... Uratowała mnie Sisi, babcia, u której sprzątałam. Żydówka z Polski. Wtedy myślałam, że ta wredna baba wykorzystuje mnie jak niewolnicę. A ona powtarzała „Pracuj i nie myśl!”. Poskutkowało...
Depresja emigranta, tę swoistą mieszankę tęsknoty za krajem i obawami przed brakiem akceptacji w nowym miejscu można różnie przeżywać i radzić sobie z nią na różne sposoby. A jakie, zdaniem naszych czytelników, okazały się skuteczne? Zachęcamy do wspomnień o początkach Waszego pobytu w USA, do dzielenia się doświadczeniami. Napiszcie nam też o swoich pierwszych świętach Bożego Narodzenia poza Ojczyzną. Najbardziej interesujące wypowiedzi zamieścimy w świątecznym wydaniu Niedzieli w Chicago. Piszcie na adres: woynarowska@niedziela.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Burmistrz Czarnego Dunajca: Będziemy finansować lekcje religii, bo tego chcą mieszkańcy!

2024-10-18 09:05

[ TEMATY ]

Czarny Dunajec

TAK dla religii w szkole

odważny burmistrz

facebook.com/MarcinRatulowski

Marcin Ratułowski Burmistrz Gminy Czarny Dunajec

Marcin Ratułowski Burmistrz Gminy Czarny Dunajec

Proponowane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki zmiany w systemie nauczania katechezy wywołały ogromne poruszenie społeczne. Jak się okazuje, także w lokalnych środowiskach miejskich i wiejskich jest to temat wzmożonych dyskusji. Marcin Ratułowski, burmistrz Czarnego Dunajca w wywiadzie dla portalu niedziela.pl wskazuje, że to właśnie pytania mieszkańców skłoniły go do jasnej deklaracji o finansowaniu lekcji religii w szkole przez samorząd nawet, jeśli nie będzie wsparcia ze strony państwa. W wywiadzie z Łukaszem Brodzikiem mówi także o tym, dlaczego nie boi się takich inicjatyw wbrew linii obecnego rządu.

Łukasz Brodzik: Panie Burmistrzu, w czasie, gdy minister edukacji Barbara Nowacka zapowiada zmniejszenie liczby godzin katechezy w szkołach do 1 lekcji w tygodniu i inne działania de facto wypychające lekcje religii ze szkół, pan deklaruje, że w gminie Czarny Dunajec lekcje religii będą się odbywać normalnie. Dlaczego?
CZYTAJ DALEJ

Konkursu o Wyszyńskim nie będzie. Kuratorium nie podało, dlaczego

2024-10-18 16:57

[ TEMATY ]

bł. kard. Stefan Wyszyński

mazowieckie kuratorium oświaty

konkurs odwołany

Instytut Prymasowski

Początki prymasostwa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego

Początki prymasostwa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego

Zdezorientowani rodzice i organizatorzy dopytują, co mają robić po wstrzymaniu konkursu o Kardynale Stefanie Wyszyńskim - Prymasie Tysiąclecia. To przedsięwzięcie z 18-letnią tradycją bez żadnego tłumaczenia zostało odwołane przez mazowiecką kurator oświaty. Okazuje się, że to nie jedyne takie przedsięwzięcie związane z dziedzictwem chrześcijańskim, które nie pasuje nowej urzędniczce. Wysłaliśmy zapytanie do kuratorium, jakie dlaczego odwołała tak ważną inicjatywę, zakorzenioną w mazowieckiej oświacie. Poniżej także zamieszczamy wywiad z Michaliną Jankowską, dyrektor Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, organizatorem konkursu.

Łukasz Brodzik: Jakie są okoliczności odwołania przez kuratorium konkursu?
CZYTAJ DALEJ

Ełk: Msza Św. w intencji lekarzy, pielęgniarek, pracowników szpitali i chorych

2024-10-18 18:50

[ TEMATY ]

służba zdrowia

Ełk

bp Jerzy Mazur

Karol Porwich/Niedziela

Bp Jerzy Mazur

Bp Jerzy Mazur

W święto św. Łukasza, Ewangelisty, patrona lekarzy i ochrony zdrowia, odprawiona została Msza Święta w intencji lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy, wszystkich pracowników szpitali oraz pacjentów przebywających w szpitalach naszej diecezji. 18 października bp Jerzy Mazur, Biskup Ełcki odprawił Mszę św. oraz wygłosił homilię do zgromadzonych wiernych w szpitalu Pro-Medica w Ełku.

Eucharystia, w której udział wzięli również Prezydent Miasta Ełku Tomasz Andrukiewicz oraz Prezes Zarządu Spółki „Pro-Medica” w Ełku Bożena Szelągowska, poprzedzona była krótką adoracją Najświętszego Sakramentu, w której również brał udział Bp Mazur. Na początku Mszy Świętej wszystkich zebranych przywitał ks. Krzysztof Kaszuba, kapelan tzw. szpitala miejskiego: „Cieszę się, że jesteśmy tu dziś, we wspomnienie św. Łukasza. Modlimy się nie tylko za lekarzy, pielęgniarki, pracowników i pacjentów tego szpitala, ale za wszystkich na terenie naszej diecezji i całym świecie”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję