Radio od dawna towarzyszy mi przy pracy. Jednak, aby znaleźć w eterze coś, co mi odpowiada, wciąż musiałem buszować po skali odbiornika. Wiadomości w jednej stacji, wywiady ze znanymi politykami w drugiej... Programy muzyczne „namierzałem” jeszcze w kilku innych. Wszędzie dominują popularne hity, eksploatowane do znudzenia. Dobrej muzyki jest jak na lekarstwo, a znalezienie jej wymaga wielu wyrzeczeń. Późnym wieczorem pewna rozgłośnia nadaje klasykę rocka, inna dobrego bluesa w nocy z wtorku na środę. Jeszcze inna w sobotę nad ranem gra country, ale tylko przez godzinę. Z audycjami religijnymi podobnie. Mszy św. można wysłuchać bez większych problemów, ale odszukanie komentarza do liturgicznych tekstów graniczyło niemal z cudem. Przy całym szacunku dla powszechnie znanej toruńskiej rozgłośni, jakoś nie odpowiada mi poważna, wręcz smutna formuła jej programów. A chrześcijanin nie powinien być smutny - twierdzili nawet wielcy święci. Wciąż musiałem myszkować po eterze jak lis, co nie jest przyjemnym zajęciem, bo drażni mnie efekciarstwo i szpan spikerów komercyjnych rozgłośni. Nie odpowiada mi sposób, w jaki często traktują słuchaczy, np. przy okazji jakiegoś konkursu nadawanego „na żywo”. Pewnego dnia, po bezowocnych poszukiwaniach czegoś, czego dałoby się słuchać, „zatrzymałem” się na częstotliwości 87,9 FM i... Nie wierzyłem własnym uszom, bo „poleciał” jakiś folk, potem gospel, country! Piosenki spokojne, teksty wyraźne, że aż można uczyć się z nich angielskiego. Następnie był „Drogowskaz na dziś” z charakterystycznym, mocnym głosem Jana Pawła II. Słuchałem dalej. Ucieszyłem się, że jest Ewangelia na dany dzień. Dotychczas sam musiałem szukać odpowiedniego fragmentu tekstu, posługując się kalendarzem. Następnie usłyszałem kilka słów o świętym patronie dnia. Czyżbym w końcu znalazł swoje radio? Potwierdził to tekst, jaki znalazłem w jednej z lubelskich gazet. W Kozim Grodzie rozpoczęło działalność katolickie Radio eR. Słucham go nadal, bo to dobre radio. Moje radio!
Pomóż w rozwoju naszego portalu