Reklama

Nasza rozmowa

Chcemy być trochę inni

Niedziela warszawska 40/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez sześć lat liczba studentów wzrosła aż trzykrotnie, a dotacje państwowe nadal są niewspółmierne do potrzeb

Z ks. prof. Ryszardem Rumiankiem, rektorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, rozmawia Artur Stelmasiak

Artur Stelmasiak: - Jaka jest obecnie kondycja finansowa UKSW w porównaniu z innymi uniwersytetami?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prof. Ryszard Rumianek: - Robimy wszystko, aby zdobywać pieniądze na badania naukowe. Obecnie prowadzimy wiele negocjacji w tej sprawie. Musimy także zachęcać profesorów do różnego typu badań statutowych i własnych. Podejmujemy również inicjatywy międzywydziałowe oraz międzyuczelniane. Ostatnio udało nam się pozyskać fundusze na wspólne badania z Instytutem Kartografii. Cały czas nad tym pracujemy i myślę, że stopniowo będziemy mieli coraz więcej funduszy.

- Czy poziom dotacji na badania naukowe wyrówna się w stosunku do innych uczelni państwowych?

- Kiepska sytuacja ekonomiczna UKSW wynika z tego, że spośród osiemnastu uniwersytetów my mamy niestety najmniejszą dotację. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w czasach, kiedy sześć lat temu powstawał Uniwersytet. Każda nowo powstała polska uczelnia dostaje tzw. „wyprawkę”. My jej nie otrzymaliśmy. ATK była małą uczelnią z małą liczbą studentów i praktycznie bez większego majątku. Przez te sześć lat liczba studentów wzrosła aż trzykrotnie, zaś dotacje państwowe nadal są niewspółmierne do naszych potrzeb. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będą o kilka milionów większe, co pozwoli nam lepiej funkcjonować.

Reklama

- Czy zdaniem Księdza Rektora, Uniwersytet powinien być podobny do Uniwersytetu Warszawskiego, czy raczej ma być inny?

- UKSW i UW znacznie się różnią.

- Na czym ta różnica polega?

- UW za kilka lat będzie obchodzić 200-lecie, my mamy dopiero sześć lat (nie licząc ponad pięćdziesięciu lat istnienia Akademii Teologii Katolickiej). Ofertę studiów mamy oczywiście podobną do UW - jak każdy uniwersytet. Uprawiamy podobne dyscypliny naukowe, a w związku z tym kształcimy studentów w podobnych kierunkach. Chcielibyśmy jednak, aby zauważono także odmienność naszej działalności badawczej i dydaktycznej. Posiadamy wiele specjalności, których nie ma na Uniwersytecie Warszawskim, albo są one inaczej wykładane.

- Na przykład?

- Dobrym tego przykładem może być bardzo oblegana psychologia, wykładana na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej. Studenci najpierw poznają nauki filozoficzne o człowieku, jak np. historia filozofii, antropologia filozoficzna i filozofia bytu, a dopiero później wnikają w badania empiryczne, co daje im odpowiedni dystans do ich oceny. Dzięki temu mogą dostrzec wiele niebezpieczeństw, o których sama psychologia nic nie mówi. Naszych studentów uczymy tego, aby człowieka i jego dobro stawiali zawsze na pierwszym planie. Natomiast studenci psychologii na UW zajmują się prawie wyłącznie naukami empirycznymi. Różnice między UKSW i UW są dostrzegalne także na innych kierunkach. Przede wszystkim dlatego, że staramy się do wykładów, zajęć i do samych studentów podchodzić w duchu chrześcijańskim. Nie chcemy konkurować z UW, który jest w porównaniu z nami potęgą. My chcemy być trochę inni i pragniemy rozwijać te dziedziny nauki, w których się specjalizujemy. Mamy kilka kierunków, w których jesteśmy bardzo dobrzy i chcemy je dalej rozwijać. Choćby wspomniana psychologia, na którą ostatnio zgłosiło się 26 osób na jedno miejsce (więcej niż na UW), albo socjologia, która z roku na rok w rankingach pnie się w górę. Kilka lat temu otworzyliśmy ekologię, również cieszącą się coraz większym zainteresowaniem.

- Jaką rolę powinna spełniać teologia na współczesnych europejskich uniwersytetach?

- Mamy jeden z największych wydziałów teologicznych w Europie, na którym funkcjonuje Instytut Studiów nad Rodziną oraz Instytut Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa, a także kilkanaście zakładów, katedr i sekcji. Nowością jest ostatnio otworzona sekcja teologii kultury. Nasze doświadczenie pokazuje, że teologia nie przeszkadza innym naukom. Przeciwnie, to ona często prowadzi do lepszego poznania przedmiotów innych dyscyplin naukowych. Dzięki obecności teologii na naszym Uniwersytecie możliwy jest dialog i współpraca teologów z naukowcami innych dziedzin. Teologia ma bardzo korzystny wpływ na inne specjalności. Dobrym tego przykładem mogą być interdyscyplinarne studia w Instytucie Studiów nad Rodziną. Naukowcy posługują się tam wieloma dyscyplinami. Do refleksji nad rodziną włączają zupełnie różne nauki: teologię, filozofię, medycynę, pedagogikę, psychologię, socjologię, a nawet prawo.

- Czy UKSW wyprowadzi się kiedyś z Lasku Bielańskiego?

- Mielibyśmy opuszczać tak piękną lokalizację? Często spotykam się z opiniami profesorów innych uczelni, którzy zazdroszczą nam nie tylko nowoczesnych budynków, ale przede wszystkim właśnie znakomitej, pięknej i ekologicznej lokalizacji. Zdaję sobie sprawę, że codzienne dojazdy na zajęcia drogą przez las mogą być uciążliwe, ale mogę powiedzieć, że na początku 2006 r. mają się rozpocząć prace modernizacyjne, pozwalające na dojazd komunikacji miejskiej do kampusu przy ul. Dewajtis. Mam nadzieję, że sprawna komunikacja poprawi jakość naszej lokalizacji.

- Według planów, na uczelni przy ul. Wóycickiego ma powstać drugi kampus uniwersytecki. Kiedy zostanie ukończony?

- Mam nadzieję, że za kilka miesięcy rozpoczniemy tam budowę nowego budynku z dużymi aulami. Uniwersytet ma do tego celu odpowiednio przygotowany teren oraz przyznane fundusze europejskie. Czekamy jedynie, aż zostaną rozstrzygnięte wszystkie procedury przetargowe. Będzie to jeszcze większy budynek niż stoi obecnie na Bielanach, a jego projekt przewiduje dalszą rozbudowę w przyszłości. Planujemy również budowę sali sportowej oraz akademików. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pierwszy budynek zostanie ukończony około 2008 r.
Kampus jest potrzebny, tym bardziej, że na UKSW studiuje już ponad 18 tys. osób. My się tu nie mieścimy. Obecnie wynajmujemy budynki na mieście, co niestety drogo kosztuje.

- W rankingach wyższych uczelni UKSW sytuuje się na odległych miejscach, co wydaje się krzywdzące. Co można zrobić, by poprawić tę sytuację?

- Można mieć wiele zastrzeżeń do metod przeprowadzania tych rankingów... My zauważmy jednak, że stale, mozolnie, może zbyt wolno, ale w tych rankingach pniemy się w górę. A duża liczba kandydatów na studia świadczy chyba pozytywnie o naszej uczelni. Coraz więcej kierunków ma u nas odpowiednie certyfikaty jakości kształcenia przyznawane przez Państwową Komisję Akredytacyjną i Uniwersytecką Komisję Akredytacyjną. Rozpoczyna u nas działalność wewnętrzna kontrola jakości kształcenia. Wkrótce rozwinie się Biuro Karier. To też będzie rzutować na obraz uczelni i na wyniki rankingów.
Jednym z atutów naszej uczelni jest bardzo silna kadra naukowa. UKSW ma chyba najlepszy w Polsce stosunek liczby studentów do liczby naukowców o najwyższych kwalifikacjach. Na jednego zatrudnionego profesora przypada nawet kilkakrotnie mniej studentów niż na innych uczelniach.

Ks. prof. dr hab. Ryszard Rumianek od września 2005 r. jest rektorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Studiował na Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, we Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie i na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, gdzie w 1979 r. obronił doktorat z teologii. Habilitację uzyskał w 1995 r. na ATK w Warszawie w zakresie teologii biblijnej. Jest profesorem zwyczajnym. Ma 58 lat. Wcześniej pełnił funkcję prorektora ds. ogólnych i nauki, był też ekonomem archidiecezji warszawskiej. Nadal jest członkiem Rady Biskupiej.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Magdalena Guziak-Nowak: wszystkie ręce na pokład dla ochrony życia dziecka nienarodzonego

2024-05-04 09:55

[ TEMATY ]

pro life

Adobe.Stock

- Jestem przeciw aborcji, ponieważ po pierwsze nie wolno zabijać niewinnych dzieci, a po drugie kobiety zasługują na dobrą, konkretną, realną pomoc w rozwiązaniu ich prawdziwych problemów, z którymi czasami w ciąży muszą się borykać, a nie na taką tanią alternatywę, która do końca życia pozostanie wyrwą w sercu - mówi Magdalena Guziak-Nowak, sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, dyrektor ds. edukacji.

Pani Magdalena wraz z mężem Marcinem wygłosiła 2 maja konferencję nt. „Każde życie jest święte i nienaruszalne” w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w ramach comiesięcznych modlitw w intencji rodzin i ochrony życia poczętego.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję