Bp Stanisław Stefanek w audycji radiowej powiedział: „Nie wolno nam uciekać od polityki, udawać, że jest nam ona obojętna, nie zajmować stanowiska w ważnych politycznych wyborach”. Trzeba nam zatem odważnie prezentować tych, którzy w nadchodzących wyborach pragną znaleźć się na sejmowej sali, by służyć człowiekowi i ojczyźnie. Do takich kandydatów należy Jan Jarota - przewodniczący Rady Miasta Łomża. Jego kampania przedwyborcza jest inna niż wszystkich, można to dostrzec gołym okiem. Nie ma wzniosłych deklaracji, zaciętości względem innych kandydatów, popisywania się kunsztem zgrabnie wygłaszanych wypowiedzi. Nie rozwiesza ogromnych billboardów z hasłami, które dobrze znamy z poprzedniej epoki, wręcz przeciwnie, uważa, że trzeba do ludzi docierać sercem, nie kolorowym papierem. Zapytany, dlaczego wybrał LPR, odpowiada: „W partii tej widzę konsekwencję działania. Nasz program nie zmienia się co kilka lat, nie dopasowujemy go do zaistniałej politycznej sytuacji. Ja wybrałem LPR, inni utożsamiają się z inną partią. To normalne, takie jest polityczne życie”. Cieszy się bardzo, że w szeregach LPR-u znaczące miejsce zajmuje młodzież, ta, która w oczach licznych mediów uchodzi za „faszystowską”. „Przykre jest, że ktoś przypisuje taką nazwę polskiej młodzieży, ale po to właśnie startuję, aby nasze życie toczyło się w duchu normalności” - skomentował. Czy coś się zmieni, gdyby jedno z 460 miejsc w Sejmie zajął Jan Jarota z Łomży? Nie jest demagogiem, chce służyć, nie obiecywać. „Oczywiście, że rewolucji nie będzie. Trzeba powoli, konsekwentnie zmieniać polską anormalność. Jeżeli ktoś mówi, że natychmiast zmieni kraj, to nie jest chyba całkiem zdrowy”.
Swój przedwyborczy „bój” nakreślił w zdaniu: „Naszą nadzieją jest jedność”. Wierzy w to, że w Polsce może i powinna królować jedność w myśleniu, działaniu, widzeniu potrzeb drugiego człowieka. Zdecydowanie odrzuca zarzuty mówiące o tym, że LPR tak naprawdę nie ma programu dla Polski. „Program był i jest, tylko nie jest podejmowany przez media, bo może nie jest tak krzykliwy jak ten innych partii. My rozpoczynamy budować Polskę od fundamentu. Mówimy, że nie ma gospodarczej suwerenności, gdy nie ma suwerenności ekonomicznej. Od lat mówimy o sprawiedliwym podatku prorodzinnym, o tym, że to gospodarka ma być dla człowieka, nie człowiek dla gospodarki. Od lat mówimy, że nie dyskutuje się nad prawami naturalnymi, te ustanowił Stwórca i nie trzeba ich poprawiać. Od lat stajemy w obronie polskiej własności. Czyż to wszystko nie jest programem dla Polski?”.
W rozmowie bardzo często wracał do rodzin biednych, stojących na krawędzi egzystencjalnej. „Nie wolno o nich zapomnieć, oni są jednymi z nas, tyle tylko, że bardziej muszą się troszczyć o swój byt. Przykro jest, że jeszcze dziś są wśród nas głodne dzieci, opuszczone, zapomniane, niechciane” - wyjaśnił.
Zapytany o „Solidarność” powiedział: „Jej idea jest wspaniała. To ona obudziła Polaków z letargu komunistycznego i dała szanse inaczej patrzeć na pewne sprawy. Takich wybuchów jedności życzyłbym nam jak najczęściej”.
Kandydata na posła do Sejmu RP Jana Jarotę wysłuchał ks. Paweł Bejger.
Pomóż w rozwoju naszego portalu