Z ks. Eugeniuszem Burzykiem, odpowiedzialnym w diecezji bielsko-żywieckiej za kontakty z mediami, rozmawia Mariusz Rzymek
Mariusz Rzymek: - Co znaczy być rzecznikiem prasowym Kurii?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Eugeniusz Burzyk: - Oficjalnie nie pełnię funkcji rzecznika. Staram się jednak informować media, o tym co ciekawego dzieje się w naszej diecezji. Zdarza się, że i sami dziennikarze zwracają się do mnie o pomoc. Proszą na przykład o komentarz do danej sytuacji, o wyjaśnienie znaczenia niektórych uroczystości, a czasami o poradę, gdzie ustawić wóz transmisyjny. Nie ma się temu co dziwić, gdyż jest to dla nich teren, na którym nie czują się zbyt pewnie.
- W kręgach kościelnych dość powszechne jest przekonanie, że dziennikarzy świeckich zupełnie nie interesują sprawy i problemy lokalnych wspólnot religijnych. Czy uważa Ksiądz, że tak jest w istocie?
Reklama
- Dobrze mieć świadomość tego, że lokalny temat raczej nie ściągnie dziennikarzy z mediów ogólnopolskich, lecz raczej z regionalnych. Ci drudzy są bardzo otwarci na takie wiadomości. Kilkakrotnie spotykałem się z ich strony z sugestią, by na diecezjalnych stronach internetowych zamieszczać znacznie więcej zapowiedzi niż jest to obecnie czynione. To świadczy o dużym zainteresowaniu dziennikarzy z mediów regionalnych tematyką związaną z Kościołem lokalnym. Z naszej strony staramy się tych informacji zamieszczać jak najwięcej. Nie puszczamy jednak wszystkiego „jak leci”, ale wybieramy to, co najważniejsze i rzecz jasna to, o czym wiemy, że się odbędzie. Niekiedy wiele wartościowych imprez parafialnych przechodzi bez echa tylko dlatego że nikt nas o nich nie powiadomił.
- Jakie wydarzenie w historii naszej diecezji wywołało największe zainteresowanie mediów świeckich?
- Bez wątpienia była to wizyta Jana Pawła II przed 10 laty. Akredytowało się wtedy kilkuset dziennikarzy, działały trzy biura prasowe, obecnych było kilkanaście stacji telewizyjnych. Bardzo dużym medialnym wydarzeniem była także Konferencja Episkopatu Polski w Bielsku-Białej. Przyciągnęła ona wielu dziennikarzy z całej Polski, zwłaszcza, że mieli oni okazję spotkać się z Biskupami na specjalnej konferencji prasowej. Podobne zainteresowanie wzbudziła u przedstawicieli środków przekazu, obchodzona z dużym rozmachem 10. rocznica wizyty Ojca Świętego na Podbeskidziu. Nazwiska przybyłych hierarchów, w tym abp. Stanisława Dziwisza, zrobiły swoje.
- Jak to się dzieje, że oprócz wspomnianej konferencji prasowej z udziałem Biskupów nie odbyła się w naszej diecezji żadna inna, pomimo, iż sposobności ku temu było sporo. Wielu dziennikarzy podczas majowych uroczystości bardzo chciało spotkać się z abp. Stanisławem Dziwiszem, ale na chceniu się skończyło. Nikt im tego po prostu nie umożliwił.
Reklama
- Na przeszkodzie w zorganizowaniu konferencji z udziałem abp. S. Dziwisza stanął napięty program obchodów 10. rocznicy wizyty Ojca Świętego na Podbeskidziu. Wystarczy zresztą wziąć do ręki plan uroczystości, by samemu się o tym przekonać. W innych przypadkach jakoś nie było specjalnej okazji ku temu, by zwołać taką konferencję. Dotychczas, zamiast zbiorowych spotkań z dziennikarzami wystarczały indywidualne kontakty, i tego na razie się trzymam. Według mnie, dają one o wiele więcej pożytku niż grupowa konfrontacja. Podczas rozmów prowadzonych w cztery oczy, mogę szerzej naświetlić kontekst, coś dodatkowo wytłumaczyć, a w razie potrzeby odesłać do osoby, która zna temat lepiej niż ja.
- Jakie są Księdza doświadczenia, gdy chodzi o kontakty z przedstawicielami mediów świeckich, zwłaszcza tych, uważanych za nieprzychylne Kościołowi?
- Dziennikarze, z którymi na co dzień się kontaktuję w przeważającej większości przypadków, właściwie w 100 procentach, starają się solidnie przekazywać informacje. W ich pracy dostrzegam bardzo wiele dobrej woli. Osobiście nie staram się dziennikarzy szufladkować. Z tego co widzę, gros z nich pracuje w tej, czy innej redakcji, nie z pobudek ideologicznych, ale dlatego bo znaleźli w niej etat. Po prostu chcą się utrzymać i wykonywać zawód, który lubią.