4 i 5 sierpnia w Chicago pod hasłem Eucharystia sakramentem jedności i miłosierdzia odbył się Narodowy Kongres Eucharystyczny. Został on zorganizowany na zakończenie obrad 123. dorocznego zgromadzenia największej w świecie organizacji laikatu katolickiego Rycerzy Kolumba. Kongres był odpowiedzią - jak podkreślali organizatorzy - „na jeden z ostatnich darów Jana Pawła II dla Kościoła, jakim jest trwający właśnie Rok Eucharystyczny”. Uczestniczyło w nim ponad 70 biskupów i kardynałów z całego świata, a jego zakończeniem była procesja eucharystyczna ulicami śródmieścia Chicago.
Choć istnieje opinia, że Chicago jest miastem, w którym nic nie dziwi, to jednak wielu przechodniów wyglądało na zaskoczonych widokiem kilkutysięcznego tłumu podążającego za Najświętszym Sakramentem ulicami Chicago. Niecodziennie bowiem zdarza się, by w miejscu tętniącym wielkomiejskim życiem czcić Chrystusa Eucharystycznego. Na czele procesji niesiono krzyż, za nim kroczyli biskupi, księża i siostry zakonne. Pod baldachim dostojnicy kościelni nieśli Przenajświętszy Sakrament. Trasa wiodła z chicagowskiego hotelu Hilton do Butler Fidel w Parku Granta. Na ulicach Michigan i Balbo Drive, jak również przy Fontannie Buckingham maszerujących pozdrawiały śpiewem chóry archidiecezji chicagowskiej. Modlitwy śpiewane i wypowiadane w różnych językach dało się także słyszeć w samym Parku Granta, gdzie zebrane tłumy oczekiwały Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Wśród uczestników procesji nie zabrakło także Polaków. Dali się rozpoznać po biało-czerwonych flagach i regionalnych strojach. Niektórzy z nich podzielili się z nami swymi refleksjami:
Ks. Franciszek Florczyk z Lemont - Przyjechaliśmy dwoma autobusami. W większości to Polacy, ale są z nami też Amerykanie. Naszą obecnością chcemy oddać hołd Najświętszemu Sakramentowi, ale także Papieżowi Janowi Pawłowi II. Chcemy zamanifestować wiarę w to, że jedynym ratunkiem dla świata, któremu zagraża zło jest Jezus Chrystus. Myślę też, że znamienne jest miejsce, w którym się dzisiaj znajdujemy. To przecież w 1979 r. właśnie tu Jan Paweł II celebrował Mszę św. A dziś my celebrujemy Rok Eucharystii dany Kościołowi właśnie przez Papieża Polaka.
Ks. Adam Galek - redaktor „Niedzieli w Chicago” - Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć dzisiaj w tak pięknym wydarzeniu. Nie bez znaczenia jest to, że dzisiejsza procesja odbyła się w piątek, dzień męki Pana Jezusa na krzyżu. Eucharystia jest przecież złączona z Męką Pańską. Ważnym aspektem dzisiejszej procesji jest także to, iż publicznie możemy manifestować naszą wiarę. Zbyt często jest tak, że my, katolicy, zamykamy się, albo zamykają nas w murach kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Ryszard Miłek proboszcz parafii św. Heleny: - Myślę, że jest to najlepszy sposób podziękowania Panu Bogu za dar Ojca Świętego, który ten rok ogłosił Rokiem Eucharystii. Jestem też wdzięczny kard. Georgowi za przywracanie w naszych kościołach kultu Eucharystii. To właśnie podczas Roku Eucharystii w naszej diecezji powstało wiele kaplic wieczystej adoracji. W niektórych parafiach o każdej porze ludzie mogą przyjść i spotkać się z Chrystusem na adoracji. Myślę, że jest to krok do przodu w stronę odnowy kultu Eucharystii.
Barbara Drozdowska - uczestniczka procesji - Jest to wielkie przeżycie, że mogliśmy się dzisiaj tu znaleźć w otoczeniu tych wspaniałych ludzi. Przyglądając się dorosłym i dzieciom można dostrzec, że wszyscy bardzo przeżywają to wydarzenie. Myślę, że było to nam, mieszkańcom Chicago, potrzebne.
Ks. Andrzej Iżyk - były rektor Seminarium im. bp. Abramowicza, obecnie pracujący w parafii św. Moniki - Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem uczestniczyć w tej dzisiejszej uroczystości. Myślę, że to wydarzenie głęboko zapadnie w sercach nas wszystkich i w ten sposób będziemy mogli zanieść miłość Chrystusa Eucharystycznego do swoich rodzin i w jakiś sposób tam również dokonywać adoracji Jezusa.
Ksiądz Phil - jeden z organizatorów procesji - Przygotowania do dzisiejszej procesji trwały około 4 miesięcy. Oczywiście, troszczyliśmy się o wiele rzeczy, przede wszystkim jednak zastanawialiśmy się, czy wezwanie do publicznego adorowania Jezusa znajdzie odpowiedź w obecności wiernych. Muszę powiedzieć, że dziś z prawdziwą ulgą i radością spoglądamy na przybyłe tłumy. Ich obecność przekonuje nas, że nasze trudy nie poszły na marne. Dla mnie, gdy kilkakrotnie przemierzałem trasę procesji, było niesamowitym doświadczeniem obserwowanie, jak ten tłum z każdą minutą powiększał się. Dochodzili ludzie z proporcami swoich parafii, śpiewając, modląc się. Było to doświadczenie wielkiej modlitwy. Ludzie zapomnieli, że byli w parku, miejscu publicznym. Zachowywali się raczej jakby byli w kaplicy.