Z ks. Jackiem Czaplickim, współorganizatorem Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, rozmawia Magdalena Macko
Magdalena Macko: - Jak przebiegają przygotowania do wyjazdu młodych do Kolonii?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Jacek Czaplicki: - Etap przygotowań mamy właściwie za sobą, wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Przez cały rok trwały promocje Dnia Młodzieży w parafiach. Objechaliśmy prawie wszystkie parafie dekanalne, wszystkie parafie miejskie z programem informacyjnym i świadectwami młodych, którzy doświadczyli atmosfery spotkań z Ojcem Świętym.
- Czy uważa Ksiądz, że wydarzenia związane z odejściem naszego Papieża Jana Pawła II w jakiś sposób przyczynią się do wzrostu frekwencji?
- Od dłuższego czasu daje się zaobserwować rosnące zainteresowanie ideą spotkań młodych. Ma to niewątpliwie związek z wydarzeniami kwietniowymi. Zresztą młodzi doskonale pamiętają Jana Pawła II jako tego człowieka, który na młodzież postawił i młodzieży zaufał.
- Czy w związku z wyjazdem do Kolonii pojawiają się jakieś szczególne kłopoty?
- Są to trudności natury przede wszystkim finansowej, ale nie tylko. Wiadomo, jest to wyjazd za granicę, a zatem wiele jest spraw natury formalnej.
Reklama
- Na koncert U2 do Chorzowa przyjechało 70 tys. fanów. Tak przynajmniej podają oficjalnie media. Na wyjazd do Kolonii zdecydowało się 20 tys. młodych. Nie widzi Ksiądz w tym nic niepokojącego?
- Nie da się porównać tych dwóch płaszczyzn. Po pierwsze, z samej Warszawy do Chorzowa przybyło 50 tys. w średnim wieku, którym bliska jest ideologia U2. Po drugie, wyjazd do Kolonii dedykowany jest przede wszystkim młodzieży i nie da się tego przełożyć na taką skalę porównawczą. Niemniej jednak tak niski poziom zaangażowania młodzieży martwi. Pieniądze zawsze można znaleźć. Przez cały rok nie ustawaliśmy w poszukiwaniach środków finansowych. Posiłkowaliśmy się funduszami z Unii Europejskiej i samorządów terytorialnych. Spotkania światowe czy europejskie Taizé w diecezji są pokłosiem organicznej pracy z młodzieżą w parafii.
- Mam wrażenie, że nie najlepiej obecnie wygląda duszpasterstwo młodzieży w Polsce, ale może to tylko moja opinia. A czy można tu mówić o ignorancji mediów?
Reklama
- Niekoniecznie. Na jesieni miała miejsce akcja promocyjna w mediach zarówno katolickich, jak i publicznych. Moim zdaniem za wcześnie, emocje zdążyły się wystudzić. Ale takie są realia. Trzeba się spotkać o wiele wcześniej, aby ustalić sprawy organizacyjne. Wielu młodych decyduje się w ostatniej chwili, ale wtedy okazuje się, że jest za późno. Procedury związane z wyjazdem hamują spontaniczność, z drugiej strony eliminują z uczestnictwa w spotkaniach osoby przypadkowe. Jest to kwestia nieco kontrowersyjna. Zauważmy, od czasu spotkania młodych w Paryżu na wyjazdy Taizé decyduje się coraz więcej ludzi niewierzących. To też jakiś znak nad którym trzeba się zatrzymać.
- Czemu mają służyć te procedury?
- Przede wszystkim zachowaniu norm bezpieczeństwa, a także unikaniu jakichkolwiek przejawów anonimowości. Na takich spotkaniach buduje się żywy Kościół, fundamentem jego jest bezkompromisowość i żywa wiara. Ludzi z różnych kontynentów łączy potrzeba wspólnoty i gotowość dzielenia się miłością.
- Dziękuję za rozmowę i życzę, aby ten wyjazd przyniósł obfite owoce w sercach młodych.