- Ojcze, porozmawiajmy jeszcze o tym stwierdzeniu, które jest w Piśmie Świętym, że mężczyzna i kobieta „zostali stworzeni wzajemnie dla siebie”. Czy może zdarzyć się sytuacja, w której jedno z małżonków składa siebie drugiemu w darze, ale jest to gest jednostronny?
- Bardzo często i przede wszystkim u źródeł dramatów małżeńskich leży jednostronność oddania i poświęcenia. Mówiąc wprost, chodzi o to, że żona chce być darem, a mąż zadawala się tylko przyjmowaniem jej jako dar, ale nie stara się, nie czuje się zobowiązany, aby równocześnie być darem dla niej. Albo odwrotnie: mąż chce być darem, a żona stawia mu tylko wymagania, chcąc, aby był i to coraz bardziej dla niej darem. To jest źródło dramatu. Jeżeli chcemy być tym, kim Bóg nas stworzył, powinniśmy nie myśleć w małżeństwie przede wszystkim o sobie, lecz o współmałżonku, żyjąc na co dzień tą prawdą, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni wzajemnie dla siebie.
- Bo nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, żeby kobieta była sama...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Nowe światło na sens tych słów rzuca początkowe rozważanie Karola Wojtyły w Promieniowaniu ojcostwa. Widzimy tam człowieka, który chce być sam, gdyż ma pokusę skupić się na samym sobie, zająć się sobą, szukać tego, co dla niego wygodne: śnić, marzyć i mieć mrzonki o swojej samorealizacji. Tymczasem zostaliśmy stworzeni po to, aby być „człowiekiem dla” drugiego. Autor Promieniowania ojcostwa podpowiada więc, że te słowa biblijne, iż nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, można, a wręcz należy rozumieć też i tak, iż nie jest dobrze, żeby mężczyzna się nie otworzył na innych, żeby nie zauważył drugiego, żeby o drugiego się nie zatroszczył, żeby drugiemu się nie poświęcił. Człowiek musi naśladować Boga, który jako jedyny mógł pozostać sam, ale nie chciał, lecz otworzył się na nas, na nasze problemy, nędze i szaleństwa.
- Ale to otwarcie doprowadziło Go na krzyż...
- Właśnie. Z jednej strony nie jest dobrze, żeby człowiek był sam. Jeśli jednak decyduje się na zawarcie związku, to staje się podatny na zranienia, dopuszcza możliwość, że spotka go cierpienie, tak jak Chrystusa, dopuszcza możliwość, że pójdzie aż na krzyż. To przecież w ostatecznym rozrachunku znaczą Pawłowe słowa: Mężowie miłujcie żony tak, jak Chrystus umiłował wspólnoty Kościoła. Wydał za nią samego siebie. Pismo Święte poucza nas jednak, że choć to wygodne i bezpieczne, to mimo wszystko nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. Asekuranctwo w miłości nie jest dobre.
- I Bóg w swej hojności, daje mu kobietę, „ciało z jego ciała”, to znaczy istotę równą mu i bliską, jako „pomoc przychodzącą od Pana”...
- Ogromnie ważne jest stwierdzenie, że to Bóg daje małżonków jedno drugiemu. Jeśli tak, to żaden mąż sam nie bierze sobie swojej żony, lecz daje mu ją Bóg. Również żadna żona sama nie bierze sobie swego męża, lecz otrzymuje go od Boga. Taka świadomość jest ważna, a wręcz podstawowa dla dojrzałej relacji małżeńskiej. Ty masz być darem, ale równocześnie pamiętaj, że współmałżonek został ci podarowany przez Boga i jest własnością Boga. Cały wszechświat, wszystkie byty martwe i żyjące, a przede wszystkim człowiek - szczyt i korona stworzenia - jest własnością Boga. Małżeństwo nie odbiera Bogu własności! Twoja żona jest własnością Boga! Twój mąż jest własnością Boga! Właśnie dlatego jesteśmy zobowiązani respektować Jego zasady gry, Jego prawo i Jego plan. Ani mąż, ani żona nie ustalają praw życia małżeńskiego i rodzinnego, miłości czy czegokolwiek. Bóg podarował nam żonę/męża, więc to nas zobowiązuje. Nie ty jesteś panią twego męża, ale Bóg! Nie ty jesteś panem twojej żony, ale Bóg! Tobie współmałżonek został powierzony jako wielki skarb.