Jaś Mela w wyniku tragicznego wypadku utracił lewe podudzie i prawe przedramię. Licealista z Malborka nie stracił jednak wiary w siebie. Przypomnijmy, że po wielomiesięcznej rehabilitacji oraz specjalistycznym treningu, Jaś stał się najmłodszym polarnikiem na świecie, zdobywając wraz z Markiem Kamińskim, w jednym roku (2004) dwa bieguny. Jaś jest pierwszą na świecie osobą niepełnosprawną, która dokonała tego wyczynu. Podczas spotkania w Chicago z dziećmi leczonymi przez Fundację „Dar Serca” pokazał, że człowiek niepełnosprawny nie oznacza wcale skazany na życiową porażkę.
Przebywając w chicagowskiej Fundacji „Dar Serca” organizacji, która zajmuje się leczeniem dzieci z poważnymi chorobami układu kostno-ruchowego, Jaś Mela stał się wręcz namacalnym dowodem na siłę woli i... wiarę, która góry może przenosić.
- Naszym celem jest zdobycie dwóch biegunów w ciągu jednego roku - wyjaśniał przed rokiem podczas przygotowań do wyprawy podróżnik Marek Kamiński. - Jednocześnie chcemy pokazać, że osoba kaleka nie musi być izolowana; że z pomocą innych, niepełnosprawny młody człowiek może dokonywać rzeczy, które są trudne nawet dla zdrowych ludzi.
- Amputowanie ręki i nogi było dla mnie prawdziwym końcem świata - opowiadał o sobie Jaś. - Jednakże dzięki pomocy, przede wszystkim rodziców, przyjaciół, lekarzy i oczywiście Marka Kamińskiego, mogłem powrócić do normalnego życia, normalnego dla człowieka bez ręki i nogi. Ważne jest to, aby nie narzekać, żeby być szczęśliwym z życia jakie się ma.
Jaś ponad trzy miesiące spędził w szpitalu walcząc o życie. Przez pierwsze tygodnie nie używał protezy, poruszał się po mieszkaniu o jednej kuli i wówczas okazuje się, że np. przeniesienie herbaty z jednego pokoju do drugiego jest rzeczą niemożliwą. Później przyszła proteza - najpierw najtańsza i najprostsza, o której trudno było chodzić. Po jakimś czasie Jaś otrzymał protezę, dzięki której nie tylko może swobodnie chodzić, ale nawet biegać, skakać i stać na jednej nodze. Tragiczny wypadek miał miejsce trzy lata temu. Dzisiaj Jaś opowiada o tym swobodnie, jakby nic się nie stało. Nie wstydzi się mówić o swoim kalectwie, aż nie chce się wierzyć, że ten młody człowiek jest już tak dojrzały emocjonalnie. Podczas spotkania z dziećmi z „Daru Serca”, szybko stał się on dla nich wzorem, jak należy radzić sobie w ekstremalnych sytuacjach, jak trzeba akceptować swoją niepełnosprawność, aby normalnie funkcjonować. Jasiowi to się już udało, być może spotkanie z dziećmi z „Daru Serca”, pozwoli im łatwiej i szybciej zaakceptować swoją niepełnosprawność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu