Pod muszyńskim "Szczytem"
"Wakacje z Bogiem" w domu wypoczynkowym "Szczyt" planowane były
przez Akcję Katolicką przy parafii Świętej Rodziny w Lublinie od
wielu miesięcy zanim nabrały realnych kształtów i stały się rzeczywistością
dokonaną. Pracowała na ich zorganizowanie spora grupa oddanych tej
sprawie ludzi pod przewodnictwem asystenta POAK ks. Wiesława Cieszko.
Wyjeżdżające na kolonie dzieci w liczbie 91 w wieku od 9
do 17 lat otrzymały fachową opiekę pedagogów i lekarza - członków
lub sympatyków AK. Kierownictwa kolonii podjęła się nauczycielka
matematyki mająca wieloletni staż pracy na dziecięco-młodzieżowych
obozach i koloniach w Polsce oraz za granicą, zaś grupę wychowawców
stanowili: nauczyciel akademicki, nauczycielka przedszkola, dwoje
katechetów, instruktor -ratownik i opiekunka scholi. Głównym motywem
zajęć było formowanie chrześcijańskiej duchowości dzieci. Temu celowi
służyła modlitwa, udział w Eucharystii, treść pieśni, przedstawień,
nawiedzanie sanktuariów, znajdujących się na szlakach wędrówek oraz
rozmowy z obecnym na koloniach księdzem. W gościnnym dla nas muszyńskim
kościele dzieci uświetniały niedzielną i świąteczną Mszę św. oprawą
liturgiczną. Po Mszy św. w złockiej cerkiewce na życzenie miejscowej
ludności uczestniczącej w nabożeństwie do Matki Boskiej Nieustającej
Pomocy koloniści odśpiewali wiele pieśni przed świątynią. Miłym akcentem
była wieczornica z udziałem miejscowych duszpasterzy.
Dzieci w okresie od 23 czerwca do 7 lipca miały okazję zwiedzić
Muszynę, Krynicę, Szczawnicę i Stary Sącz. Były też na Słowacji,
gdzie obejrzały Pieniny od strony tego kraju, zwiedziły Czerwony
Klasztor oraz polski zamek Lubomirskich Stara Lubowla i korzystały
z gorących basenów siarkowych w Vrbovie. Czas poświęcony był również
wspinaczkom górskim w malowniczym Beskidzie Sądeckim, zwiedzaniu
ziemi sądeckiej oraz ćwiczeniom fizycznym. Kadra wychowawców tryskała
- jak dzieci - radością i życiem Znajdowała łatwo wspólny język z
podopiecznymi. Zabawa, nauka, modlitwa w naturalny sposób łączyła
wszystkich. W "trudnych sytuacjach" (bolący brzuch, otarta noga itp.)
spieszyły z odsieczą panie w wieku emerytalnym - wczasowiczki (w
tym jedna członek Akcji Katolickiej). "Kolonijne babcie" stroiły
na występy "aktorów" w swoje, odpowiednio do odtwarzanej postaci
dobrane ubrania, opowiadały bajki, pomagały w praniu, prasowaniu,
przyszywaniu guzików. Wracały do wspomnień ze swojego życia, które
przypadło na trudny czas naszej historii, tej dalszej i bliższej.
Z "babciami" łatwiej rozmawia się o swoich problemach, chętniej otwiera
się serce i słucha. Jedna z "babć" ofiarowała napisany przez siebie
scenariusz poetycki o "Królewnie Śnieżce" pełen współczucia dla pokrzywdzonych,
uczący prawdy i wierności szlachetnym ideałom, a dzieci z zapałem
wystawiły tę inscenizację na ostatnim spotkaniu przed wyjazdem do
domu. Radosną niespodzianką było pozdrowienie dla kolonii od spotkanej
w Krynicy przełożonej Instytutu Prymasowskiego. Wyraziła Ona swoje
uznanie dla kierownictwa i kadry wychowawczej, która stworzyła kolonie
aż dla dziewięćdziesięciorga dzieci.
Dzisiaj pobyt w Muszynie jest już miłą przeszłością. Były
to naprawdę "Wakacje z Bogiem". Koloniści mogli podziwiać piękno
Bożego stworzenia: góry, lasy, hale, potoki i rzeki. Uczyli się samodzielności,
wytrwałości w trudzie męczących wędrówek, współżycia w grupie.
Jak zwykle po odbytych koloniach rodzą się refleksje. Po
tych również. Oto niektóre z nich: Czy zrobiono wszystko, aby na
takie kolonie jechały przede wszystkim dzieci najbiedniejsze? Czy
przygotowano rodziców i dzieci w stopniu dostatecznym, aby cel kolonii
i sposób życia na nich był właściwie rozumiany? Czy zwrócono uwagę
na to, iż człowieka obowiązuje wdzięczność wobec Boga i ludzi za
czas dany ku wypoczynkowi? A skoro o wdzięczności mowa, może na koniec
tej wypowiedzi przytoczyć trzeba wiersz, który kadra wychowawcza
wręczyła jako gest podziękowania panu Antoniemu Jeżowi, właścicielowi
i pracownikom domu wczasowego"Szczyt".
Dobrze nam tu było, gościnnie i miło/ Słońce nam gorące/
nad górą świeciło.
Czasem czarna chmura/ zza wierchu wyjrzała/ i strugami deszczu/
sobie zapłakała.
Górale życzliwi/ jeść nie żałowali/ i spod nóg nam kurze/
ciągle wymiatali.
U stóp góry naszej/ Muszynka szumiała/ Płynęła pospiesznie/
Popradu szukała.
Matki Boskie z góry/ wciąż nas pilnowały/ Od niedobrych
przygód/ dzieci ochraniały.
Niech Wam Bóg Wszechmocny/ zawsze błogosławi/ Z gościny
pod szczytem/ my jesteśmy radzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu