Ks. prał. Józef Batkowski obchodził 4 marca swoje 93. urodziny, a 15 czerwca świętować będzie 70-lecie święceń kapłańskich. W tle takich rocznic każdy następny dzień jest już darem nieba. Przechodził przez życie dobrze czyniąc spotkanym ludziom, a szczególnie swoim parafianom, dla których w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Toruniu na Podgórzu trwa w duszpasterskiej posłudze już 47 lat. - Księdza Prałata poznałam przeszło 20 lat temu i już wówczas podziwiałam go jako kapłana i człowieka. Cechowała go pogoda ducha, jasność umysłu i znaczna sprawność fizyczna. Uśmiech, otwartość na ludzi i mądrość życiowa przyciągały do niego wielu, i młodych, i starszych. Dla wszystkich miał życzliwość i szacunek. Otwarty na troski i problemy ludzkie, jako znakomity organizator potrafił pomóc w wielu sprawach. Szybko i trafnie rozeznawał problemy, które umiał rozwiązać. Delikatny wobec ludzi, zjednywał sobie zwłaszcza penitentów w konfesjonale. Cechowała go jednocześnie siła ducha i ogromny spokój. Swoich parafian odwiedzał nie tylko w okresie kolędowania bożonarodzeniowego, ale także w ciągu roku. A jego mieszkanie u Ojców Franciszkanów do tej pory tętni życiem i sprawami innych ludzi, szczególnie młodych.
Mały Józio, osierocony w wieku 2 lat przez ojca, wychowywany był wraz z piątką swojego rodzeństwa przez matkę. Rodzina mieszkała w wiosce Popielewo k. Trzemeszna. Matka, pełna religijności, pracowita i przejawiająca wrodzoną mądrość życiową, wpoiła w syna ufność do Boga, szacunek do ludzi i ogromną pogodę ducha.
Do gimnazjum uczęszczał w Trzemesznie, następnie do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, a potem w Poznaniu. Święcenia kapłańskie otrzymał 15 czerwca 1935 r. i rozpoczął pracę duszpasterską w Dąbrówce Kościelnej. Podjął także studia zaoczne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. J. Kazimierza we Lwowie, jednak działania wojenne przerwały spokojne życie młodego Kapłana. W święto Matki Bożej Częstochowskiej, 26 sierpnia 1940 r., wraz z innymi kapłanami z rejonu gnieźnieńskiego, został aresztowany. Z obozu przejściowego w Szczeglinie został przewieziony do Sachsenhausen-Oranienburga, a następnie do Dachau. Tutaj był poddawany eksperymentom medycznym, związanym z zabiegami na nerkach oraz na zakażeniu malarią. Z tej choroby uratowała go chinina, przesyłana przez matkę Księdza w chlebie.
Założeniem niemieckich obozów było wyniszczenie więźniów ciężką pracą i głodem w ciągu nie więcej niż 9 miesięcy. Ks. Batkowski przeżył jednak 4 lata i 9 miesięcy. Otrzymując paczki żywnościowe od rodziny i dawnych podopiecznych, dzielił się ich zawartością ze współwięźniami. Rozumiał, że jeśli nie rozda zawartości paczki, to i tak będzie z niej okradziony. Przeżył, spotykając Opatrzność Bożą w wielu dobrych ludzkich gestach. Wspomnienia tego okresu wiąże ze swoim spostrzeżeniem odnośnie ofiary o. Maksymiliana Kolbego. Wiemy, że św. o. M. Kolbe uratował swoją decyzją życie Franciszka Gajowniczka. Jednak stokroć ważniejsze było, według Księdza Prałata, uratowanie dla Boga 9 pozostałych skazańców, przeznaczonych na śmierć głodową.
Po wojnie ks. J. Batkowski podjął pracę duszpasterską w Mielszynie, a następnie w Bydgoszczy. Od 1957 r. rozpoczął pracę w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Toruniu na Podgórzu, gdzie przebywa do dnia dzisiejszego.
Gdy na jego 90. urodziny zapytałam, jakie cechy powinien mieć wzorowy kapłan, odpowiedział: „Kapłan powinien być rozmodlony, powinien cieszyć się swoim powołaniem. Powinien rozumieć ludzi, którzy w większości mają dobrą wolę i chcą się zbawić, ale nie każdy człowiek dobrze pojmuje, jak tę drogę do zbawienia realizować w życiu. Kapłan powinien być światłem w życiu ludzi. Powinien się dokształcać i być intelektualnie otwarty. Powinien mieć miłość samego siebie w tym sensie, aby jak najwierniej upodobnić się do Chrystusa cierpiącego. Chrystus musi być ważny w życiu i działaniu kapłana. Kapłan wobec ludzi powinien być zawsze na służbie, wszak Sobór Watykański II mówi o służebnym kapłaństwie. Każdego człowieka powinien darzyć szacunkiem, bez względu na stanowisko i mierzyć ludzi jednakową miarą jako stworzenie Boże. Kapłan do końca musi być przygotowany na zmiażdżenie swojej osoby przez kogoś, ale sam tego czynić nie może wobec drugiego człowieka. Musi być mądrym spowiednikiem i wskazywać penitentom na wartość ich osoby jako dzieci Bożych. Ludzie spowiadają się z grzechów, a powinni też patrzeć na dobro, które realizują w swoim życiu, bo zbawiają nas dobre czyny. Ludzi należy wciągać w pozytywne działania”.
W jednej z książek polecanych przez Księdza Prałata, zatytułowanej Droga do Emaus, autorka Janina Hertz pisze: „Świadomie lub podświadomie szukamy w kapłanach tego Pierwszego, Najwyższego Kapłana. Dlatego stawiamy im najwyższe wymagania.(...) Jego kapłaństwo jest jednak ponad jego grzechami i upadkami. Nawet na głos złego księdza chleb staje się Ciałem, a wino Krwią Chrystusa. Nawet zły ksiądz ma moc odpuszczania grzechów”.
Gdy zapytałam Księdza Prałata o kształtowanie dobrej kondycji fizycznej, odpowiedział, że ważna jest systematyczna modlitwa w wybranym czasie, a także w ciągu dnia, np. podczas spaceru na powietrzu. Wczesne wstawanie i wczesne pójście spać. Nieprzejadanie się, jedzenie owoców i warzyw. Codzienna kąpiel lub prysznic całego ciała i poranna gimnastyka. Wstrzemięźliwość od alkoholu i niepalenie papierosów. Dbałość o rozwój intelektualny, czytanie książek.
Pytałam też Dostojnego Jubilata, czego życzy - z racji swojego wieku i długiej posługi kapłańskiej - dzieciom, młodzieży, rodzinom i ludziom starszym. „Życzę, aby każdy umiał dostrzec dobro w sytuacji, w której się znajduje, bo Pan Bóg pragnie ludzkiego szczęścia i zbawienia” - stwierdził.
Ks. Batkowski lubi otaczać się młodzieżą. To właśnie młodzi ludzie pomagają mu w lekturze wartościowych książek, ponieważ od wielu lat ma bardzo słaby wzrok. Niemniej, codziennie osobiście sprawuje w swoim pokoju Mszę św., w której posługuje także młodzież. Byłam parę razy świadkiem takiego modlitewnego spotkania.
Życie ks. Batkowskiego jest naznaczone pontyfikatem dziewięciu papieży. Urodził się w czasach panowania Piusa X. Jan Paweł II był szczególnym znakiem czasu dla Jubilata, który wielokrotnie powtarzał: „Ten właśnie Papież zadziwił mnie swoją pobożnością”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu