W czasie pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny w roku 1999 „Ojcze nasz” ułożyło mi się tak:
Ojcze nasz, który jesteś Miłością,
Niech się święci Imię Twoje, które jest Imieniem miłości.
Niech przyjdzie Twoje Królestwo, które jest Królestwem miłości.
Niech się stanie Twoja wola, która jest pragnieniem Ojca, który jest pełen miłości dla nas i życzy nam szczęścia.
Chleba powszedniego, czyli także chleba miłości, daj nam dzisiaj.
Kiedy mówimy: „chleba naszego”, to prosimy: „daj nam, Boże, tego, co nam jest koniecznie dziś do życia.” Pod słowem „chleb” kryje się to, co jest potrzebne do życia. Dlatego np. Chińczycy mówią: „Ryżu naszego powszedniego daj nam” - bo to jest ich chleb powszedni. Nam się kojarzy chleb z bochenkiem żytniego czy pszennego chleba. Prosimy o to, co jest konieczne. Ojciec nas kocha, więc chce nam dawać. Nie da nam zamiast chleba kamienia - wyraźnie jest to powiedziane (zob. Łk 11, 11). Ale też nie jest tak, że gdy Bóg obiecywał wybranemu narodowi ziemię płynącą mlekiem i miodem (zob. Wj 3, 8; 3, 17; 13, 5; 33, 3 i inne), to Żydzi poszli z kubkami do rzek czy strumyków, i od razu czerpali miód i mleko. Pan Bóg dał im po prostu urodzajną ziemię i polecił, aby ją uprawiali, a wtedy będzie ona rodziła chleb. To samo jest w stosunku do nas, Polaków.
Czy to jest rozsądne myślenie, by zostawiać ziemię leżącą odłogiem i mówić: „Ciocia unia nam da chleb”? Nie wiem, jaka ta ciotka będzie; zdrowy rozum nam podpowiada, że dał nam Bóg ziemię urodzajną i trzeba ją uprawiać. Być może ja już jestem starszej daty i formacji, ale naprawdę mi się przewraca w żołądku, kiedy widzę te połacie ziemi - setki hektarów ugorów - „bo się nie opłaca”. Gdzieś się kończy pewna logika kasy, a zaczyna się logika zdrowego rozsądku.
„Daj chleb” - tzn. uprawiaj ziemię, a później dziel ten pokarm sprawiedliwie. Pan Bóg, patrząc na ludzi, którzy chleba nie mają, którzy głodują, mówi do nas:
- Macie teraz samoloty, które mogą przewozić setki ton żywności - więc podzielcie sprawiedliwie pokarm!
Na naszym pokoleniu będzie ciążył grzech odpowiedzialności za miliony ludzi umierających z głodu, którym można było dać chleb. Nie zatroszczyliśmy się, żeby go podzielić sprawiedliwie, żeby dać głodnym chociażby tylko te nadwyżki, które zostają - ułomki, które są niszczone. Trzeba nad tym się zastanowić.
Skoro chleb jest darem Bożym, to zwłaszcza matki rodzin, babcie, ojcowie i dziadkowie powinni bardzo przemyśleć, jak szanuje się chleb i dary Boże w rodzinie. Muszę powiedzieć - patrząc na życie studentów - że niekiedy się załamuję, gdy chodzi o marnowanie chleba, o poniewieranie chleba. Na to proszę zwrócić uwagę w domu: żeby się nie marnowały resztki jedzenia. Jest grzechem wylewanie zupy do ubikacji - nie wolno tak robić! To trzeba mądrze zaplanować: jeżeli jest nadwyżka, trzeba się z kimś podzielić.
Kiedy jeździliśmy z rodzicami na wycieczkę i po powrocie zostały nam niezjedzone kanapki, to wchodząc do domu, wszyscy rzucaliśmy się na świeży chleb. A ojciec wtedy mówił:
- Najpierw zjemy te kanapki, które przywieźliśmy z drogi, a potem dopiero świeży chleb.
Tej sprawy też trzeba dotknąć, wołając do Boga, żeby nam dał chleba na dzisiaj. Jutro - nie wiadomo czy będzie, wczoraj - już minęło. Trwa dzisiaj. Ostrożnie z tymi zapasami! Prawidłowością jest, by najpierw szukać Królestwa Niebieskiego, tzn. tego, co należy do Boga; wszystko inne będzie nam przydane (zob. Mt 6, 33) - to się potwierdza w życiu!
Modlitwa Pańska „Ojcze nasz” niech będzie zawsze dla każdego z nas rękojmią tego, że Bóg jest przy nas i że Bóg nam nie pozwoli zginąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu